Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Stępień - perfekcja trwania zastępcy prezydenta

Bogna Kisiel
Jerzy Stępień od 2002 roku jest zastępcą prezydenta Poznania
Jerzy Stępień od 2002 roku jest zastępcą prezydenta Poznania Fot. Grzegorz Dembiński
Konfliktów unika jak ognia. Po co sobie robić wrogów? Krytycy zarzucają mu brak przebojowości, dynamiki, bezbarwność. I choć co rusz wybucha jakaś bomba w zagospodarowaniu przestrzennym, zdrowiu czy polityce społecznej jej odłamki nie rażą zastępcy prezydenta. Bo jedno trzeba oddać Jerzemu Stępniowi: przetrwanie opanował do perfekcji.

- To najgorszy z zastępców prezydenta - nie ma wątpliwości Aleksandra Sołtysiak ze Stowarzyszenia My Poznaniacy. - Stępień nie rozumie na czym polega polityka społeczna. Jego działania prowadzą do wykluczenia osób mniej zamożnych. Większość z programów, które powstają to działania pozorowane.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Hematologia w dramatycznej sytuacji
Poznań: Żłobki będą droższe
Poznań nagrodzony w Cannes

Sam zainteresowany z tymi zarzutami się nie zgadza.
- Zawsze można wygłaszać takie demagogiczne hasła - twierdzi J. Stępień. - Zjawisko wykluczenia było, jest i będzie. Nasza polityka społeczna to polityka realna, dziesiątki przemyślanych, konkretnych działań i programów, seminaria, warsztaty, seminaria, współpraca z organizacjami pozarządowymi. Trzeba mieć dużo złej woli, żeby tego nie widzieć.

A. Sołtysiak daje przykład Karty Rodziny Dużej. Jej zdaniem, ta inicjatywa ogranicza się do kosztów wydrukowania kart, bo żeby je otrzymać trzeba przejść drogę przez mękę.

- A dzieci, które je dostaną? - pyta A. Sołtysiak. - Skazujemy je na chodzenie z identyfikatorem, jak gwiazda Dawida. Ale miasto ma wytłumaczenie: Mamy program, ale niewielu chce z niego skorzystać.

Przypomnijmy też wielomiesięczną batalię o żłobki. Gdyby nie determinacja rodziców, pracowników miejskich żłobków i właścicieli prywatnych, miejski program opieki nad dziećmi do lat trzech byłyby kolejnym "odfajkowanym" dokumentem, który realnie nie wpływa na zmianę sytuacji. A ta wymaga podjęcia radykalnych działań, bo miejsc w miejskich żłobkach brakuje. Udało się przeforsować pomysł dofinansowania od lipca miejsc w prywatnych placówkach. Konkurs na realizację tego zadania miano ogłosić w kwietniu. Do tej pory nie zrobiono tego.

- We wtorek wydałem decyzję o ogłoszeniu konkursu na dopłatę po 400 zł do 300 miejsc - informuje J. Stępień. I dodaje: - Będziemy robić wszystko, by zdążyć przed lipcem.

Do rozwiązania jest problem pracownic żłobków miejskich, które domagają się podwyżek.

- Nie ma woli, by rozmawiać z tymi kobietami - twierdzi A. Sołtysiak. - To skandal, że zmusza się je do szukania oszczędności i od tego uzależnia podwyżki płac, choć to nie one administrują żłobkami, nie za to biorą pieniądze.

Kolejnym przykładem bezradności jest oddział hematologii szpitala im. Strusia, który został bez zaplecza medycznego, sprzętu i specjalistów. Na badania pacjenci wożeni są karetką na Szwajcarską.

- To nieprawda, że obiecałem szybkie rozwiązanie sprawy - zaprzecza J. Stępień. - Deklarowałem, że spróbuję najkorzystniej załatwić problem. Mam na to świadków. Realnym terminem jest koniec roku.
Prezydenta broni Sławomir Smól, radny PRO. Przywołuje opinię związków zawodowych, które wzorcowo oceniły połączenie szpitala Strusia z placówką przy Szwajcarskiej.

- Nie odbyło się to kosztem personelu, anie nie ograniczono oferty zdrowotnej - tłumaczy S. Smól, który do pracy J. Stępnia nie ma zastrzeżeń.

Fakt, że nikt nie domaga się jego głowy J. Stępień zawdzięcza swojemu bezkonfliktowemu trwaniu. A przecież grzechów na sumieniu ma sporo i to nie od dziś (m.in.: brak pomysłów na rodzinne domy dziecka, opiekę zastępczą, nieprawidłowości w Izbie Wytrzeźwień, konflikty o park na Ratajach, zagospodarowanie Sołacza, nierozwiązany problem Stadionu Szyca).

- Planowanie przestrzenne to nie jest kreślenie ołówkiem po kartce - uważa Adam Pawlik, radny PiS. - Przesądza ono o rozwoju miasta lub jego zaniechaniu. Jak pokazują plany miejscowe interes poszczególnych dewelope-rów jest często ważniejszy od dobra miasta. Nie mam zastrzeżeń do dyrektora MPU, ale do jego przełożonego. Robi to co prezydent wymaga.

J. Stępień podkreśla, że przy planach miejscowych dba się o uwzględnienie interesów wszystkich.

- Opowiadanie, że chodzimy na pasku deweloperów przypomina spiskową teoria dziejów - mówi J. Stępień.
Łukasz Mikuła radny PO, szef komisji polityki przestrzennej podkreśla, że J. Stępień nigdy nie blokował pomysłów, które się pojawiały. A Przemysław Terlecki ze spółki TriGranit dodaje, że zadeklarował pomoc i umówił się na konkretne działania, zmierzające do budowy dróg wokół dworca PKP.

- Jest to osoba o dużym doświadczeniu w administracji. Być może ma dużo pracy ze zdrowiem co nie pozwala mu się angażować w inne dziedziny, za które odpowiada - zastanawia się Ł. Mikuła. - Choć mógłby być bardziej aktywny.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdy MPU prezentuje projekty planów, to bardziej interesuje się nimi R. Grobelny. To on ma uwagi, angażuje się. Jego zastępca jest pasywny. Ale w polityce jest wytrawnym graczem. Opowiedział się po stronie Waldy Dzikow-skiego, a teraz jest w równie dobrych relacjach z rozdającym karty w PO - Rafałem Grupińskim. Nikt też nie wymaga od niego, by jako członek PO przestał firmować politykę R. Grobelnego.

Opanował sztukę schodzenia z pola strzału
Z Tomaszem Lewandowskim, szefem klubu radnych SLD rozmawia Bogna Kisiel

Jakim zastępcą prezydenta jest Jerzy Stępień?
Tomasz Lewandowski: Nie sposób znaleźć osobę, która zadeklaruje się, jako jego przeciwnik. Nikomu nie zrobi krzywdy, nie zaszkodzi. Ale nie należy też oczekiwać z jego strony ciekawych rozwiązań.

A jak ocenia pan jego pracę?
Tomasz Lewandowski: Trudno powiedzieć czym się zajmuje i czym się wykazał. Do perfekcji opanował sztukę schodzenia z pola strzału. W czasie dyskusji o studium to prezydent Grobelny był aktywny. Propozycje w sprawie żłobków wychodziły od strony społecznej. Zadeklarował się, jako przeciwnik kontenerów, przyznając rację Lewicy, że kwestia eksmisji nie jest narzędziem polityki mieszkaniowej, ale zahacza o politykę społeczną. Ale nic nie raczy zrobić.

Czego pan oczekiwałby od zastępcy prezydenta?
Tomasz Lewandowski: Większej aktywności. Krytyczne opinie o wydziale zdrowia nie mobilizują go do działania, wskazywania rozwiązań. Np. w sprawie żłobków nie zawalczył o pieniądze, by nie wchodzić w dyskusję z Grobelnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski