Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli ktoś otrzymał Grammy, to jakby płynął na innej fali...- rozmowa z Włodkiem Pawlikiem

Marek Zaradniak
W piątek ukazuje się płyta Włodka Pawlika "4 Works 4 Orchestra"
W piątek ukazuje się płyta Włodka Pawlika "4 Works 4 Orchestra" Dawid Łukasik
Z Włodkiem Pawlikiem, pianistą i kompozytorem rozmawiamy o jego nowej płycie i muzyce współczesnej

Dokładnie w piątek ukazuje się Pana nowa płyta „4 Works 4 Orchestra”. Czy w utworach, które się na niej znalazły, więcej jest jazzu czy muzyki klasycznej , współczesnej?
Każdy z tych utworów ma inną muzyczną definicję. Zaczyna się od kompozycji typowo jazzoweej na dwa fortepiany „We Are From Here”, która przynajmniej w drugiej części jest niezwykle rytmiczna, bo grają tam Czarek Konrad na perkusji i Paweł Pańta na kontrabasie. Po drugiej stronie, na drugim biegunie jest mój II Koncert fortepianowy, który z muzyką jazzową ma tyle wspólnego, że ją gdzieś podskórnie słychać. To być może tylko tyle i aż tyle, aczkolwiek w pierwszej części improwizuję tam kadencję fortepianową, ale utrzymaną w konwencji pianistyki i muzyki europejskiej. A więc nie jest to improwizacja jazzowa a raczej bardziej zbliżona do jakiejś kadencji Czajkowskiego czy Brahmsa. Natomiast utwór „Puls 11/8” przynajmniej w moim założeniu jest utworem nawiązującym do muzyki Dalekiego Wschodu. To utwór na flet solo, ale także z sekcją rytmiczną. Nosi tytuł „Puls 11/8 ponieważ jego metrum, to co go spaja to właśnie 11/8. Wokół tego metrum powstają różne muzyczne barwy, ale bliskie bardzo stylistyce Dalekiego Wschodu. Nie ukrywam, że bardzo zainspirował mnie świat muzyki japońskiej i brzmienie fletu shakuhachi. Dlatego też flet jest też tutaj instrumentem wiodącym, aczkolwiek paradoksalnie ja improwizuję w tym utworze na fortepianie, a flecistka Natalia Jarząbek nie. Utwór na wiolonczelę „Cellomania” to typowa kompozycja w konwencji klasycznego koncertu. Napisałem ją specjalnie dla mojego syna Łukasza. Charakteryzuje się tym, że oprócz tego, że gra na wiolonczeli klasycznie, to także potrafi na niej znakomicie improwizować. Zresztą we wcześniejszym utworze „We Are From Here” gra na fortepianie, znakomicie czytając to, co kryje się w nutach, a są tam skomplikowane struktury. To nie jest tak, że napisałem trzy albo cztery takty jak to w utworach jazzowych czy parajazzowych, a potem... jazda. Zobaczymy co będzie dalej.

Gra Pan na tej płycie ze swym synem Łukaszem. Często zadarza się wam występować razem?
Nie tak często, ponieważ każdy z nas ma swoje własne przedsięwzięcia. Ostatnio graliśmy wspomniany mój utwór „We Are From Here” na dwa fortepiany na festiwalu Wojciecha Kilara w Gorzowie Wielkopolskim. Będziemy grali go też w siedzibie NOSPR-u w Katowicach, a cały program zagramy premierowo w Filharmonii Szczecińskiej. To będzie koncert premierowy promujący tę płytę. A więc otwierają się wrota. Filharmonie stukają. Są zainteresowane, bo podstawowym elementem tych utworów jest muzyka symfoniczna, z którą występujemy my, soliści.

Czy w przypadku tego projektu zawsze będziecie grali z tą samą orkiestrą?
Nie. Jeśli chodzi o Szczecin to wystąpimy tak jak na płycie z Myślenicką Orkiestrą Kameralną „Concertino”. To bardzo młoda, ale już znakomita orkiestra. Została założona przez skrzypka i dyrygenta Michała Maciaszczyka, który od lat mieszka w Wiedniu i grał w orkiestrze Filharmoników Wiedeńskich. Jest związany z tamtejszym środowiskiem muzycznym. To pasjonat o wielkim potencjale. Niesamowicie utalentowany nie tylko jako skrzypek, ale i jako dyrygent. Rok temu zaproponował mi występ z tą orkiestrą na zakończeniu festiwalu muzycznego w Łańcucie z moim programem „Włodek Pawlik - utwory symfoniczne”. Tam wykonaliśmy ten repertuar na zakończenie festiwalu i przyjęto go entuzjastycznie. To nam dało impuls, aby wejść do studia i nagrać te utwory. Wyszliśmy bowiem z założenia, że warto. Efektem tego jest ta płyta. A co dalej? Zobaczymy.

Dlaczego ludzie tak często boją się muzyki współczesnej? Czy ona gryzie?
Nie wiem co to znaczy. Określenie „muzyka współczesna” zostało zawłaszczone przez kompozytorów, przez grupkę ludzi, którzy eksperymentują. Ale przecież współczesna jest także muzyka pop. Wszystko jest współczesne, co się dzieje tu i teraz. Natomiast słowo współczesna w Polsce źle się kojarzy dzięki kompozytorom, którzy niekoniecznie widzą sens dialogu z publicznością poprzez muzykę. Ale to problem tego środowiska. Nie mój. Uogólnianie jest ryzykowne. Na festiwalu w Opolu wszystko jest współczesne. To, co ja tworzę, to też jest muzyka współczesna, ale taka moja. Ona niczym się specjalnie nie różni od tej muzyki, którą grałem wcześniej. Niczym się nie różni od utworu „Night in Calisia”, który też jest przecież współczesny. „Tykocin” też jest współczesny. Każdy ma swoją własną definicję muzyki współczesnej.

Do tej pory Pana największym sukcesem była płyta „Night In Calisia”, za którą otrzymał Pan nagrodę Grammy. Czy ten sukces nadal procentuje?
To był sezonowy sukces, ale nagroda Grammy stawia bardzo wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o prestiż czy świadomość ludzi. Publiczność, słuchacze, jednoznacznie przyjmują taką opcję, że jeśli ktoś otrzymał Grammy to jakby płynął na innej fali. I to z mojej perspektywy trwa. Najbardziej prozaicznym przykładem, choć dla mnie zdumiewającym, był mój koncert na festiwalu w Opolu z moim trio. Zagraliśmy też „Night In Calisia”. Przyjęto nas entuzjastycznie i owacyjnie, wręczając nagrodę 30-lecia Teleexpressu.

Mówi Pan, że ta nagroda podniosła prestiż i poprzeczkę. Jak bardzo zmieniło się Pana życie po otrzymaniu tej prestiżowej nagrody?
Jeśli chodzi o zamówienia i udział w przedsięwzięciach to tak. Mogę wybierać. Wykreśliłem słowo job z mojego słownika.

Słyszałem, że pracuje Pan nad kantatą z okazji 1050-lecia Chrztu Polski. Co to będzie za dzieło?
1 lipca w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie odbędzie się premiera dużego dzieła, kantaty z okazji Światowych Dni Młodzieży z chórem, wokalistami, orkiestrą i sekcją rytmiczną. Czyli będzie to taka moja muzyka. Jeszcze tę rzecz dopieszczam.

A czy w najbliższym czasie usłyszymy Pana w Poznaniu, w Wielkopolsce ?
Bardzo bym chciał, ale w najbliższym czasie raczej to niemożliwe. W ubiegłym roku miałem sporo koncertów w Wielkopolsce. Na przykład zagrałem na festiwalu w Antoninie, a w poznańskim Teatrze Muzycznym miało miejsce wykonanie mojego „Stabat Mater”. Trzymam rękę na pulsie. Jestem do dyspozycji.
Rozmawiał MAREK ZARADNIAK

[email protected]

FOT. DAWID łUKASIK

Za kilka dni ukaże sie nowa płyta Włodka Pawlika „4 Works 4 Orchestra”
Z synem Łukszem nie występuję zbyt często, bo każdy z nas ma swoje projekty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski