Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze rock'n'roll nie zdechł. The Stubs - „Social Death by Rock'n'Roll” [RECENZJA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
The Stubs, czyli minimum środków, a maksimum hitów
The Stubs, czyli minimum środków, a maksimum hitów Materiały wydawcy
Mijający rok był dla polskiej muzyki niezależnej wyjątkowo łaskawy. Do szczególnie udanych może zaliczyć go krakowska wytwórnia Instant Classic, która w ostatnich dwunastu miesiącach wydała m.in. nowe płyty Merkabah, Innercity Ensemble oraz The Stubs. I jeśli rok 2014 ma zakończyć się z hukiem, to trudno o album lepszy niż „Social Death by Rock'n'Roll” tych ostatnich.

The Stubs to power trio z Warszawy. Trzech młodzieńców zwróciło na siebie uwagę już zeszłorocznym krążkiem „Second Suicide”, który przyniósł krótką acz treściwą porcję garażowego rock'n'rolla. Już po samym tytule nowego albumu sądzić można było, że nie dojdzie na nim do żadnej stylistycznej wolty. I jak dowodzi 11 piosenek, które się tu znalazły, było to przeczucie jak najbardziej słuszne. Bo tak jak nie zmienia się zwycięskiej drużyny, tak nie ma sensu zbaczać z właściwej ścieżki.

Już na samym początku działalności, The Stubs określili reguły swojej twórczości za pomocą formuły „low budget rock'n'roll”. W skrócie: minimum środków, maksimum hitów. Na „Social Death...” warszawiacy nadal trzymają się nieskomplikowanych aranży, co nie przeszkadza im uzyskiwać skrajnie przebojowego efektu.

Praktycznie każda z zawartych tu kompozycji mogłaby regularnie lecieć w radio, gdyby rozgłośniom tylko chciało się grać dobrą muzykę. Już otwierający całość numer tytułowy brzmi jak wyjątkowej urody bękart The Rolling Stones, MC5 i nieodżałowanego The Hellacopters. I to wrażenie nie opuszcza mnie w zasadzie do końca płyty. The Stubs potrafią pisać nie tylko skoczne przytupajki, lecz również odrobinę zwolnić obroty i zaprezentować bardziej stonowane oblicze. Nawet wtedy („Dining Time Love”) jednak z głośników nadal brzmią brudne gitary i stylowa chrypa Tomka Szkieli. Z kolei finał w postaci singlowego „Salvation Twist” i zaraźliwego zawodzenia chórków w refrenie powinien obowiązkowo trafić do playlisty każdej karnawałowej domówki.

Ta w gruncie rzeczy lekkostrawna muzyka sparowana została zaskakująco ironicznymi, czasem wyraźnie gorzkimi tekstami. Raz traktują one o dorastaniu w złych dzielnicach, kiedy indziej o urokach życia w koncertowych rozjazdach czy w końcu o tym, gdy jedyną perspektywą jest brak perspektyw. W błędzie jest jednak ten, kto twierdzi, że spotkanie z „Social Death...” pogrąży słuchacza w depresji. The Stubs potrafią sprawić, że do tych krótkich opowieści o wzlotach i upadkach zatupie niejedna noga.

The Stubs
Social Death by Rock'n'Roll
Instant Classic 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski