Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Jaśkowiak: Jestem niewinna. Gdybym nie była żoną prezydenta, nie stałabym przed sądem

Joanna Labuda
Joanna Labuda
- Oczekuję, że wyrok w tej sprawie będzie po prostu mądry - mówiła Joanna Jaśkowiak jeszcze przed salą rozpraw
- Oczekuję, że wyrok w tej sprawie będzie po prostu mądry - mówiła Joanna Jaśkowiak jeszcze przed salą rozpraw Grzegorz Dembiński
Joanna Jaśkowiak, poznańska notariuszka, a prywatnie żona prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka, stanęła w środę przed sądem. Rozpoczął się proces, w którym odpowie za nieprzyzwoite słowa wypowiedziane podczas Międzynarodowego Strajku Kobiet 8 marca 2017 roku.

Wniosek o ukaranie w sprawie Joanny Jaśkowiak skierowała do sądu poznańska policja. Kobieta jest obwiniona o popełnienie wykroczenia polegającego na używaniu nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym. Przypomnijmy, że chodzi o sytuację, do której doszło 8 marca 2017 roku w czasie Międzynarodowego Strajku Kobiet w Poznaniu.

– Od czasu, gdy panuje nam „dobra zmiana”, budzą się we mnie różne uczucia. Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów (...). Jestem wk...na – powiedziała wówczas Joanna Jaśkowiak.

ZOBACZ: 12 najmniej seksownych imion żeńskich? Tak uważają internauci [SPRAWDŹ]

Poznańska policja uznała, że jest to wykroczenie, a żona prezydenta Poznania w rozmowach z policjantami w ogóle nie żałowała swoich słów, dlatego skierowała sprawę do sądu.

- Nie czuję wina, bo nic złego nie zrobiłam. Mam nadzieję, że prawo w Polsce nadal jest równe dla wszystkich i polegam na niezawisłości sądu. Oczekuję, że wyrok w tej sprawie będzie po prostu mądry - mówiła jeszcze przed salą rozpraw.

Przed sądem skorzystała natomiast z prawa do odmowy składania wyjaśnień, dlatego sąd odczytał wyjaśnienia, które złożyła jeszcze podczas postępowania przygotowawczego. - Brałam udział w manifestacji i wypowiedziałam te słowa. One wyraziły moje emocje, ale nie chciałam nikogo urazić - mówiła policjantom obwiniona.

Podczas rozprawy obrońca kobiety złożyła szereg wniosków dowodowych. Sędzia Marta Zaidlewicz dopuściła tylko jeden z nich. Chodzi o opinię biegłego, który stwierdził, że Joanna Jaśkowiak, używając słów nieprzyzwoitych, naruszyła przepisy prawa.

- Ta opinia była kluczowa dla policji, która wniosła do sądu wniosek o ukaranie. Dla mnie jest niespójna i niejasna, zawiera szereg wątpliwości, dlatego uważam, że należy przesłuchać biegłego bezpośrednio przed sądem - mówi mec. Agata Celmer, obrońca Joanny Jaśkowiak.

I dodaje: - Biegły ustalił, że obwiniona użyła słów, które znajdowały się na kartce, co oznacza, że nie były wypowiedziane spontanicznie. Na jakiej podstawie to zrobił? Nie ma żadnych dowodów na to, że zostały wcześniej na tej kartce zapisane - mówi mec. Agata Celmer.

Po zakończeniu rozprawy poznańska notariuszka nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy wulgaryzmy były wcześniej ujęte w jej wystąpieniu: - Pytanie brzmi, czy te słowa są nadal uznawane za nieprzyzwoite? Kodeks - jeśli dobrze pamiętam - powstał w 1971 roku. Trochę od tego czasu się zmieniło. Ja nie mam wrażenia, że te słowa są wulgarne, a w tamtej chwili były adekwatne. W tym momencie nie mogę odpowiedzieć na pytanie, czy zostały wypowiedziane spontanicznie, bo zabroniła mi tego pani mecenas. Uważam natomiast, że jeśli nie byłabym żoną prezydenta Poznania, ta sprawa nie trafiłaby do sądu. To, jak się nazywam, ma znaczenie - powiedziała Joanna Jaśkowiak.

Czarna środa w Poznaniu. Kobiety znów wyszły na ulice

Czarna środa w Poznaniu. "Jesteśmy wkur..." [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski