Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Moro: Nie śni mi się Anna German

Anna Gronczewska
Joanna Moro.
Joanna Moro.
Joanna Moro, polska aktorka urodzona i wychowana w Wilnie, odtwórczyni roli Anny German w serialu, który robi furorę w Polsce i w Rosji, opowiada o serialu, swojej popularności i świętach.

Gdy ogląda się serial o Annie German, odnosi się wrażenie, że widzi się naprawdę tę piosenkarkę, a nie grającą ją Joannę Moro. Już nikt nie wyobraża sobie innej aktorki w roli Anny German. Takie opinie to dla Pani komplement?

Joanna Moro: - Na pewno. To przecież film fabularny, nie dokumentalny. Wiem, że w internecie jest wiele opinii o tym serialu. Ludzie dziękują, że taki film powstał, dziękują za moją rolę. Byłam bardzo zdziwiona tym, że tak piszą nie tylko Polacy, ale też Rosjanie. Jakiś człowiek z głębi Rosji napisał: "Pani Joanno, czterdzieści lat nie płakałem, dzisiaj płaczę. Dziękuję!". Z Polski też otrzymuję bardzo mądre i miłe komentarze. Jak są dobre, wartościowe produkcje, ludzie się wypowiadają chętnie i merytorycznie. To mnie bardzo cieszy.

Anna German: Chciała i dlatego śpiewała całe życie

Wiele osób podkreśla, że wartością tego serialu jest to, że różni się od innych, które na co dzień oglądamy w naszej telewizji. Zgadza się Pani z takimi opiniami?

Joanna Moro: - Tak, ten serial jest zupełnie inny, bo zrealizowali go Rosjanie, choć oczywiście swój wkład mają też Polacy. W serialu grają polscy aktorzy, polska była część ekipy. Ale pomysł, pieniądze, produkcja - to wszystko było rosyjskie. Tam takie seriale są na topie. Właśnie wróciłam z Moskwy z gali wręczania nagród, przyznawanych przez tamtejsze Stowarzyszenie Producentów Filmowy i Telewizyjnych. Miałam więc okazję zobaczyć, jakie filmy i seriale teraz się kręci. Tam seriale mają dwanaście, czasem czternaście odcinków i zawsze mówią o czymś! Są zrobione w niesamowitych sceneriach - zarówno historycznych, jak i współczesnych. Nie brakuje świetnych komedii, co rzadko zdarza się w serialu. Ale ludziom tam bardzo podobają się też seriale historyczne. Takie jak ten o Annie German.

Dziś Anna German śpiewa Panu Bogu

Wszyscy zachwycają się Pani rolą, a o mały włos nie zagrałaby Pani Anny German...

Joanna Moro: - Tak było. By dostać tę rolę, musiałam trochę o siebie zawalczyć. Na szczęście szybko przekonałam do siebie producentkę, a potem to ona zaczęła o mnie walczyć.
Najtrudniej było dostać się na casting?

Joanna Moro: - Tak, ale potem też należy dobrze zagrać na wszystkich próbach. A stres robił swoje. Casting nie był taki trudny, a dostałam się do niego przypadkiem. Musiałam sama zadzwonić i prosić, by mnie przyjęli. Producentka nie miała czasu. Opowiadała potem, że zobaczyła mnie na korytarzu i nie chciała już przesłuchiwać, bo wcześniej zgłosiło się tyle dziewczyn, że lista była już pełna. Ale zaczęłyśmy rozmawiać po rosyjsku i po tej rozmowie postanowiła zaprosić mnie na przesłuchanie. Wtedy powiedziałam, że chcę zaśpiewać "Człowieczy los". Potem producentka przyznała, że to ją ujęło. Generalnie ciężko było stworzyć ten projekt.

Dlaczego?

Joanna Moro: - Najpierw trudno było dostać zgodę na realizację serialu, bowiem musiała się na to zgodzić rodzina Anny German. Potem trzeba było zdobyć pieniądze na ten projekt. Rodzina musiała dać zgodę na prawa do piosenek. Producentka opowiadała, że z tych nerwów śniła się jej... Anna German. We śnie pytała piosenkarkę: "Czy możemy zrobić o pani film?". Wyśniona Anna German odpowiedziała, że tak, ale musi być w nim piosenka "Człowieczy los", zaśpiewana po polsku. Kiedy więc zaśpiewałam "Człowieczy los" na castingu, zrozumiała, że chyba nie zjawiłam się na nim przypadkiem.

A Pani Anna German śniła się po nocach?

Joanna Moro: - Nie. Widzowie mówią, że jestem stworzona do roli Anny German. Może wynika to z tego, że mamy podobną wrażliwość? Urodziłyśmy się obie nie w Polsce, ale tu mieszkamy i kochamy ten kraj. Bywałyśmy też w Rosji.
Podchodzę do swego zawodu profesjonalnie. Jestem absolwentką Akademii Teatralnej w Warszawie i mój bohater nie śni mi się po nocach. Wchodzę na plan, odgrywam swoją rolę, schodzę i dalej jestem normalną dziewczyną.

Poznała Pani męża Anny German, Zbigniewa Tucholskiego. Udzielał Pani jakichś wskazówek?

Joanna Moro: - Nie, dał mi wolną rękę. Jest bardzo inteligentnym, mądrym człowiekiem. Porozmawialiśmy ogólnie, a było to jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. I po tym jednym spotkaniu pojechałam na plan. Potem nie mieliśmy już kontaktu. Po zakończeniu zdjęć, ale jeszcze przed premierą w Rosji, zaczęliśmy się zdzwaniać. Zaprosiłam nawet pana Zbigniewa na oglądanie rosyjskiej premiery, bo mam w domu tamtejszą telewizję. Chyba dwa odcinki obejrzeliśmy razem. Powiedział, że serial mu się podoba. Rozumie, że są w nim pewne rzeczy nie do końca zgodne z biografią, z historią ich wspólnego życia. Ale rozumiał, że to jest fabuła. Mogą też być niedociągnięcia od strony historycznej. Generalnie jest zachowany charakter Anny German, klimat, w jakim żyła. To go bardzo cieszyło. Gdy oglądał serial, mówił, że taki przystojny jest Szymon Swędrowski, który gra jego. Zaznaczał, że on taki przystojny nie był. Komentował też scenę, w której państwo daje im mieszkanie. Wyjaśnił, że nie dostali go za darmo. Anna German musiała je kupić za uzbierane pieniądze.
Co - Pani zdaniem - było w Annie German takiego, że wszyscy tak ją lubili?

Joanna Moro: - Naturalność. Była taka delikatna, prawdziwa. Nikogo nie udawała. Była osobą ciepłą, kochającą. Tym ludzi do siebie zbliżała. Jak raz ją pokochali, to nie mogli się od niej uwolnić. I choć tyle lat nie żyje, dalej ją kochają. Ma swój fanklub i w Polsce, i w Rosji.

Ten serial ogląda w Polsce ponad sześć milionów widzów...

Joanna Moro: - ...chociaż wcześniej przez lata nic nie mówiło się o Annie German. Młode pokolenie mogło jej nie znać. Ja jej - na przykład - wcześniej nie znałam. W radiu nie słyszałam jej piosenek, w telewizji o niej nie mówiono. Cieszę się, że dzięki temu serialowi ludzie bliżej poznają Annę German, jej piosenki. Bo co dziś mamy? Tylko zagraniczne gwiazdy albo polskie gwiazdki na jeden sezon. Błyszczą przez parę miesięcy czy rok, a potem znikają. Nie wiem, jak by to było, gdyby Anna German do dziś żyła. Czy dalej byłaby na topie? Myślę, że ona akurat tak. Dziś mamy powrót do prawdziwości, naturalności.

Ta rola przewróciła Pani życie do góry nogami?

Joanna Moro: - Tak, Anna German dała mi szansę.

Pojawiły się po tym serialu nowe propozycje?

Joanna Moro: - Z rosyjskiej strony. Ma powstać film na podstawie książki Sergiusza Piaseckiego "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy". Chcą zrobić opowieść o polskiej aktorce. Gdy to usłyszałam, powiedziałam, że nie wypada mi grać głównej roli. Na to oni, że znajdą mi jakąś drugoplanową.

Jest Pani w Rosji bardzo popularna?

Joanna Moro: - Ten serial miał tam ogromną oglądalność. Rzadko bywam w Rosji, ale wiele ludzi mówiło mi, że go oglądało, dziękowało za rolę. Twierdzili, że serial zmienił ich życie. Tak więc ten serial zmienił nie tylko moje życie, ale też wielu innych ludzi. Powstał w Rosji mój fanklub. Przysyłają mi zdjęcia, prezenty, coś tam ciągle wyszukują. Gdy byłam w Rosji, dostałam od nich ogromny bukiet róż. Zapytałam dziewczyny, które założyły ten fanklub, jak znajdują na to czas. Tłumaczyły, że dla nich to coś fajnego, nowego. Dzięki temu serialowi zainteresowały się Polską. Chcą przyjechać do Wrocławia, bo tam mieszkała Anna German.
Pani urodziła się i wychowała w Wilnie. Jest Pani Polką czy Litwinką?

Joanna Moro: - Jestem Polką, wilnianką. Moja rodzina ma korzenie polskie.

Marzyła Pani, by studiować w Polsce?

Joanna Moro: - To nie było marzenie, ale chęć dokonania zmiany, pójścia do przodu. W Wilnie skończyłam polską szkołę muzyczną. Chciałam spróbować czegoś nowego. Myślałam o studiach w Polsce lub Rosji. I padło na Polskę.

Pięknie mówi Pani po polsku, bez odrobiny wschodniego akcentu. To zasługa szkoły teatralnej?

Joanna Moro: - To przede wszystkim zasługa moich rodziców. Dbali o to, by moja polszczyzna była poprawna. Myślę, że tam na Kresach lepiej uczą ortografii i gramatyki niż w polskich szkołach.

Dlaczego zdawała Pani do warszawskiej szkoły teatralnej, a nie na przykład do łódzkiej szkoły filmowej?

Joanna Moro: - Do Warszawy zdawali moi koledzy - Agata Meilute i Janek Dravnel. Poszłam ich śladem. Dostałam się za pierwszym razem, z największą liczbą punktów. Tym mogę się pochwalić, bo potem z nauką już tak dobrze nie było...

Chciałaby Pani teraz zagrać główną rolę w polskim serialu?

Joanna Moro: - Bardzo chciałabym zagrać w jakimś polskim filmie. Na przykład u Wojciecha Smarzowskiego, może u Małgosi Szumowskiej...

W serialu nie śpiewa Pani piosenek Anny German. Mierzy się Pani z jej repertuarem?

Joanna Moro: - Bardzo dobrze, że nie śpiewam jej piosenek w serialu. Mierzę się jednak z jej repertuarem. Jako Joanna Moro śpiewam jej piosenki. Chciałabym przypomnieć jej utwory.
Wielkanoc spędza Pani w Polsce?

Joanna Moro: - Wigilię spędzaliśmy w Warszawie, a na Wielkanoc chcemy pojechać na Litwę. Tam mieszka moja rodzina i rodzina męża. My tam mamy bardzo tradycyjne święta, takie z taczaniem jajek. W rodzinie męża wszyscy wchodzą na górkę i z niej taczają te jajka. Mamy też święconkę, śmigus-dyngus. Choć ja nie jestem taka tradycyjna, raczej współczesna i ciągle coś w sobie odkrywam. Jednak szanuję wszystkie tradycje, ale szanuję też tych, którzy nie szanują ich, nie obchodzą świąt. Zostałam stworzona, by odtwarzać różne role i je bronić. W serialu o Annie German zagrałam akurat anioła, ale jak będzie trzeba, wcielę się w rolę demona.

Czego Pani życzyć?

Joanna Moro: - Zdrowia, zdrowia i większej pewności siebie.

Nie jest z nią najlepiej?

Joanna Moro: - Trochę się boję. Gdy mam za dużo wszystkiego na głowie, to się zamykam. Dzisiaj trzeba walczyć o siebie, taki jest - niestety - czas. I ja też muszę walczyć!

Chcesz wiedzieć, kiedy jest emitowany serial "Anna German"? Sprawdź aktualny program tv!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski