Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Schmidt, jedynka poznańskiej Nowoczesnej: Nie jestem feministką

Michał Kopiński
Joanna Schmidt, jedynka poznańskiej Nowoczesnej: Nie jestem feministką
Joanna Schmidt, jedynka poznańskiej Nowoczesnej: Nie jestem feministką Adrian Wykrota
- Pan Witkowski (...) po zejściu z anteny powiedział mi, że prywatnie... program Nowoczesnej bardzo mu się spodobał! Jak można dzielić poglądy na publiczne, z którymi idzie się do telewizji, i na prywatne? U nas każdy ma jedne poglądy - zapewnia Joanna Schmidt, jedynka poznańskiej Nowoczesnej.

Wyborcy Nowoczesnej mogą czuć się zawiedzeni. Mówiło się, że listę do Sejmu otworzy jakieś duże nazwisko - Ryszard Grobelny lub któryś z topowych biznesmenów - a skończyło się na Joannie Schmidt. Docierają do Pani głosy rozczarowania?
Joanna Schmidt: Zawsze byłam osobą aktywną społecznie, liderką w swoim środowisku, działam w organizacjach, na przykład w Fundacji Liderek Biznesu, w Wielkopolskim Związku Pracodawców Lewiatan, w Polskiej Izbie Firm Szkoleniowych.

To wszystko organizacje biznesowe. Działała Pani społecznie, walczyła o coś, choćby w najbliższym otoczeniu?
Joanna Schmidt: Organizacje, które wymieniłam, są organizacjami społecznymi. Wszystko, co robiłam w życiu, robiłam pełną piersią. Skończyłam studia, poszłam do pracy, dokształcałam się, a później przez 10 lat urodziłam i wykarmiłam trójkę dzieci. Są pewne etapy w życiu, zwłaszcza w życiu kobiety. Uważam, że jako 37-latka z tym doświadczeniem jestem przygotowana do pracy dla Polski.

A nie było tak, że mieliście w Poznaniu łapankę na lidera? Najpierw, krótko, pojawiał się w tej roli Łukasz Goździor, były szef biura promocji miasta, później lekarz Szymon Kujawiak, a teraz Pani. Skąd to niezdecydowanie?
Joanna Schmidt: 31 maja na warszawskim Torwarze odbył się kongres Nowoczesnej. Byłam jedną z ośmiu osób, które na nim występowały - mówiłam o naszych pomysłach na edukację. Już 6 czerwca byłam de facto zatwierdzona jako liderka listy w Poznaniu. Nie mówiliśmy o tym, bo taką przyjęliśmy taktykę. A osoby, które pan wymienił, są w grupie 14 liderów Nowoczesnej w Wielkopolsce.

Nowoczesna ma w ostatnich sondażach od 1 do 6,5 proc. poparcia. Przy tym drugim wyniku mandat z Poznania jest całkiem realny. Dlaczego uważa Pani, że nadaje się do pracy poselskiej?
Joanna Schmidt: W Wielkopolsce walczymy o 20 proc. głosów, to realny cel. Wiem, że mam szanse wejść do Sejmu i wiem, że będę dobrą posłanką. Spełniam wszystkie kryteria: Jestem młoda duchem i nie tylko. Mam 37 lat i energię, żeby ciężko pracować, a nie przesiadywać w Sejmie. Mam doświadczenie zawodowe, prowadziłam własną firmę, byłam najemnym pracownikiem, pracowałam z 600-osobowym zespołem, teraz jestem kanclerzem prywatnej wyższej uczelni. W końcu mam najlepszą możliwą motywację: wszystko, co robię w życiu, robię dla swoich dzieci. Nie ma więc możliwości, żebym robiła coś źle.

A motywacje polityczne?
Joanna Schmidt: W maju spadłam z bieżni, kiedy jako przeciwniczka Andrzeja Dudy i PiS-u usłyszałam wyniki wyborów prezydenckich. Wtedy zrozumiałam, że Polacy mają dość obecnych rządów i chcą zasadniczej zmiany. Jej gwarancją jest Nowoczesna.

Z kim chcecie dokonać tej zmiany, jeżeli wejdziecie do Sejmu?
Joanna Schmidt: Wszystko zależy od wyników, od tego, czy będziemy w Sejmie tzw. przystawką, czy realną siłą. Wykluczona jest koalicja z PiS-em. Bierzemy pod uwagę sojusz z PO lub z lewicą.

To ciekawe. Nie tylko pomysł robienia "zasadniczej zmiany" z PO, ale również dlatego, że przedstawia się Pani jako zawiedziony wyborca Platformy - zgadza się?
Joanna Schmidt: Tak. Od początku istnienia głosowałam na PO, ostatnio na Rafała Grupińskiego. Jestem bardzo zawiedziona jego biernością i brakiem sukcesów.

Jest Pani ekspertką od edukacji. Jak chcecie ją zmienić?
Joanna Schmidt: W szkołach podstawowych powinniśmy się skupić na rozwijaniu talentów. Mniej koncentracji na wyrównywaniu szans - choć dzieci, które gorzej dają sobie radę, trzeba wspierać - a więcej na rozwijaniu kreatywności i rozwijaniu umiejętności "miękkich". Nasze dzieci w porównaniu do tych z innych państw mają dużą wiedzę, ale już w krytycznym myśleniu czy robieniu projektów się wykładają.

A wyższe uczelnie? Studia powinny być płatne również na uczelniach publicznych?
Joanna Schmidt: Obecny system finansowania szkolnictwa wyższego jest niesprawiedliwy, bo uderza w osoby mniej majętne, z mniejszych miejscowości. Na dzienne, finansowane przez państwo studia dostają się w większości młodzi ludzie z większych miast. Chcemy wprowadzić bony edukacyjne, niech pieniądze z budżetu idą do uczelni - tak publicznych, jak i niepublicznych - za studentem. Tak, żeby ten mógł wybrać, za które studia ma mu zapłacić państwo.

To rozwiązanie, o którym marzą prywatne uczelnie. W tym Pani pracodawca.
Joanna Schmidt: To rozwiązanie, które przynosi świetne efekty na całym świecie. Potrzebujemy większej konkurencyjności, bo to wymusi lepsze wyniki. Stany Zjednoczone są tego najlepszym przykładem. Chcemy też czerpać z innych dobrych wzorców - bardzo mocno postawić na naukę języków obcych na wszystkich poziomach i rozwinąć szkolnictwo zawodowe. Wiemy, jak rozwinąć doradztwo zawodowe, wprowadzić lepsze staże i praktyki. To nie są puste hasła - mamy przemyślane pomysły, mogę opowiadać o szczegółowych rozwiązaniach godzinami.

Zna Pani wielu ludzi biznesu. Co Pani zrobi, jak po ewentualnym wejściu do Sejmu odbierze Pani telefon: "Joanna, pomóż nam przepchnąć taki zapis w ustawie. Nie zapomnimy o tobie"?
Joanna Schmidt: Idę do Sejmu, żeby zmienić jakość polityki, zająć się naprawianiem edukacji i polityką senioralną. Jeżeli ktoś mnie poprosi o pomoc, to wskażę mu, kto zajmuje się konsultacjami społecznymi w danej sprawie. Nie odetnę się dla zasady od biznesu. Polacy mają na tym punkcie obsesję, urzędnik boi się podać rękę przedsiębiorcy.

Dużo mówi Pani o kobietach i ich wspieraniu. Jest Pani feministką?
Joanna Schmidt: Nie, nie jestem. Dla mnie feminizm to uznawanie, że kobiecie należy się więcej niż innym. A ja popieram równy dostęp kobiet i mężczyzn do pracy, polityki, do życia publicznego. Chcę wspierać kobiety, np. menedżerki niższego szczebla, żeby nabrały wiatru w żagle i uwierzyły, że karierę można pogodzić z życiem rodzinnym.

W jednym z pierwszych publicznych występów, w telewizji WTK, mocno starła się Pani z Waldemarem Witkowskim, "jedynką" na liście Zjednoczonej Lewicy. Oburzyły Panią jego słowa, że niepłacenie alimentów to "drobiazg" i "drobne przestępstwo".
Joanna Schmidt: Pan Witkowski cały czas atakował mnie i Nowoczesną. Jego słowa o alimentach mnie zszokowały, ale najlepsze nastąpiło po zejściu z anteny. Powiedział mi, że prywatnie... program Nowoczesnej bardzo mu się spodobał! Jak można dzielić poglądy na publiczne, z którymi idzie się do telewizji, i na prywatne?! U nas każdy ma jedne poglądy i pomysły takie, które czuje się całą piersią. Idziemy do polityki, żeby wprowadzić je w życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Joanna Schmidt, jedynka poznańskiej Nowoczesnej: Nie jestem feministką - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski