Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julia Tyszkiewicz z MUKS nie może grać w koszykówkę i jej rodzice walczą z bezdusznością działaczy!

Radosław Patroniak
Koszykarki JTC MUKS Poznań w miniony weekend grały w turnieju o wejście do I ligi. Na wsparcie Julii Tyszkiewicz liczyć jednak nie mogły, bo PZKosz zawiesił ich koleżankę w prawach zawodniczych
Koszykarki JTC MUKS Poznań w miniony weekend grały w turnieju o wejście do I ligi. Na wsparcie Julii Tyszkiewicz liczyć jednak nie mogły, bo PZKosz zawiesił ich koleżankę w prawach zawodniczych Fot. Grzegorz Dembiński
Niespełna 18-letnia Julia Tyszkiewicz od września ubiegłego roku jest zawieszona w prawach zawodniczki w Polskim Związku Koszykówki. Córka byłej koszykarki Olimpii Poznań i reprezentacji, Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz, trenuje w JTC MUKS Poznań, ale nie może występować ani w lidze, ani w kadrze.

– Dzieje się tak z powodu nadużywania władzy przez PZKosz i WZKosz. Moja córka nie może rozwijać swojej koszykarskiej pasji już od siedmiu miesięcy. Została bezpodstawnie ukarana po tym jak zabraliśmy ją ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZKosz w Łomiankach – tłumaczyła Beata Krupska-Tyszkiewicz.

Wspólnie z mężem, Piotrem Tyszkiewiczem (byłym piłkarzem m.in. Sokoła Pniewy i Olimpii Poznań) nie mogła się ona pogodzić ze złym traktowaniem Julii przez wychowawców i trenerów szkoły. – Nie godziliśmy się na wielokrotne picie alkoholu przez wychowawcę z podopiecznymi i przede wszystkim obawialiśmy się o zdrowie psychiczne Julii. Jako rodzice mamy konstytucyjne prawo i obowiązek do decydowania o edukacji i wychowaniu naszego dziecka – dodała była rozgrywająca reprezentacji.

Tyszkiewiczowie nie zgadzają się na zapłacenie kary za zerwanie umowy z SMS, powołanym przez koszykarską centralę. Nie jest ona mała, bo wynosi 30 tys. zł.

– Nie chodzi tylko o pieniądze, ale również o zasady. Chodzi o to, by przeciwstawić się działaniu na szkodę naszego dziecka i wymuszaniu na nas nienależnych związkowi pieniędzy. Wołamyo pomoc i publicznie sprzeciwiamy się nadużywaniu władzy przez PZKosz i WZKosz oraz osoby funkcyjne w tych stowarzyszeniach, które mają rozwijać koszykarskie talenty dzieci i młodzieży, a nie niszczyć ich pasję czy marzenia poprzez bezprawie i nadużywanie prawa. Chcemy, żeby Julia Tyszkiewicz była ostatnim młodocianym sportowcem, który ucierpiał w wyniku bezprawnych działań – podkreśliła Krupska-Tyszkiewicz.

Cała sprawa zaczęła się od spożywania alkoholu, razem z zawodniczkami, przez jednego z wychowawców internatu, który był jednocześnie masażystą w drużynie ligowej z Łomianek (SMS występuje w I lidze, była m.in. rywalkami Poznań City Center AZS). – Dziewczyny rzeczywiście organizowały sobie imprezki, ale wychowawca został natychmiast zwolniony z pracy, a rodzice uczennic mieli prawo do końca poprzedniego roku szkolnego zabrać dzieci z naszej szkoły bez płacenia kar umownych. Nikt jednak z niego nie skorzystał, łącznie z Tyszkiewiczami, którzy zgłosili sprawę do prokuratury, która ją jednak umorzyła z braku znamion przestępstwa. W każdej szkole są problemy wychowawcze, ale my nie pozwalamy na pijaństwo i działamy transparentnie– mówił trener-koordynator w SMS, Roman Skrzecz.

Nieco inną opinię na temat szkoły wyraziła jego koleżanka z kadry, a jednocześnie obecna trenerka Tyszkiewicz w JTC MUKS, Iwona Jabłońska. – SMS uchodzi za taką placówkę, w której panuje zamordyzm. Nie jestem przeciwniczką dyscypliny, ale nie należy uważać ją za świętość i przy okazji wkraczać bez pardonu w życie prywatne zawodniczek. Nie można stosować mobbingu i tłumaczyć młodym dziewczynom, że bez tej szkoły byłybyście nikim – zauważyła Jabłońska, która swego czasu prowadziła reprezentacje młodzieżowe i to wspólnie ze Skrzeczem. W tym sezonie była kandydatką do prowadzenia kadry do lat 20, ale w PZKosz uznano, że przejmie ją Krzysztof Koziorowicz. – Nie twierdzę, że to zmowa, ale do tej pory jakoś do koncepcji pasowałam – dodała Jabłońska.

Według niej Julia Tyszkiewicz jest ogromnym talentem koszykarskim, ale w Łomiankach była po prostu źle traktowana. – Nie ma słabej psychiki i problemów w kontaktach z rówieśnikami. Niepotrzebnie ją jednak rozdzielono z koleżanką z Olsztyna, Aleksandrą Wajler. To przelało czarę goryczy – przekonywała trenerka JTC MUKS.

– Zrobiliśmy to ze względów wychowawczych. Wtedy Julia stwierdziła, że jeśli nie będzie z nią mieszkać, to odejdzie ze szkoły. Wcześniej była z nami przez dwa lata i nic nie wskazywało na burzliwe rozstanie – dodał trener Skrzecz, który wykluczył jej powołanie do kadry w sytuacji, kiedy przez niemal cały sezon nie występuje ona na ligowych parkietach.

Rzutowo uzdolniana koszykarka zaliczyła jednak dwa mecze w barwach JTC MUKS. – Stało się tak, bo WZKosz wydał warunkową zgodę. Została ona jednak szybko cofnięta, pewnie pod naciskiem PZKosz. Swoją drogą to prezes naszego związku, Wojciech Chomicz mógł znacznie więcej zdziałać w tej sprawie. A w kadrze powinny grać najlepsze zawodniczki, a nie tylko te pokorne – zakończyła Jabłońska, która wierzy, że w sprawie Julii zwycięży duch sportu, ale też pamięta jak PZKosz wyrzucił pięć lat temu MUKS z finału MP juniorek...

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski