Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julian Gruner - sportowiec i bohater wojenny

Mariusz Kurzajczyk
Julian Gruner był bohaterem wojny polsko-bolszewickiej, potem wybitnym polskim sportowcem, a wreszcie lekarzem, założycielem oddziału dziecięcego w kaliskim szpitalu. W 1940 roku NKWD zamordowało go w Charkowie. Tym niemniej w Kaliszu mało kto o nim słyszał.

Gruner urodził się 13 października 1898 roku w Wisztyńcu w powiecie wyłkowyskim na Suwalszczyźnie jako syn Lucjana i Stefanii z Nowickich. Rodzinna miejscowość była zamieszkała głównie przez Polaków, którzy w 1918 roku domagali się od rządu polskiego przyłączenia do tworzącego się państwa.

Grunera już wtedy w Wisztyńcu nie było. W 1917 roku ukończył gimnazjum klasyczne w pobliskim Marianpolu, zdał maturę w Jarosławiu i został na kilka miesięcy wcielony do 9. Syberyjskiego Batalionu Pontonów. Po rewolucji w grudniu 1917 r. został zdemobilizowany w stopniu kaprala. Rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Kazaniu, które przerwał w styczniu 1919 roku wracając do Polski. Był ochotnikiem w Zwiadzie Konnym 3 Szwadronu 10 Pułku Ułanów Litewskich. W lipcu, jako podchorąży, został przydzielony do szefostwa sanitarnego IV Armii. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej został wyróżniony wieloma odznakami i rozkazami pochwalnymi. Udany atak na gniazdo karabinów maszynowych wroga odebrał krzyż walecznych. Zdemobilizowany 3 stycznia 1921 r. w stopniu podporucznika.

W latach 1921-25 kontynuował studia medyczne już na Uniwersytecie Warszawskim, po których pracował w Warszawie na oddziale chirurgii dziecięcej, stacji szczepień oraz w kolejowej służbie zdrowia. W 1931 r. przeniósł się do Kalisza, najpierw jako pediatra w kasie chorych a od 1936 r. w Ubezpieczalni Społecznej, jako założyciel i pierwszy ordynator oddziału pediatrycznego. Publikował liczne prace m.in. monografie: „Zatrucia u dzieci”, „Rola szpitala w walce z chorobami zakaźnymi”.
Drugą jego pasją, obok medycyny, był sport. Miał nieco ponad 190 cm, nic więc dziwnego, że skakał wzwyż, jeszcze na studiach zdobywając tytuł mistrza Polski. Jako pierwszy w Polsce stosował styl nożycowy.

Z jeszcze większym powodzeniem rzucał oszczepem. Był nie tylko mistrzem kraju, ale także pierwszym w historii polskim lekkoatletą, który wygrał zagraniczny mityng. Zakwalifikował się także na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie, w których ostatecznie nie wziął udziału z powodu kontuzji. Był także reprezentantem Polski w hokeju na lodzie, a w grodzie nad Prosną stworzył drużynę hokejową i zorganizował pierwszy w historii mecz w tej dyscyplinie, o czym w 80 rocznicę tego wydarzenia pisaliśmy w ubiegłym roku. Był również wykładowcą wychowania fizycznego na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie jako pierwszy prowadził zajęcia praktyczne. Był redaktorem i pisywał fachowe artykuły do najważniejszych przed wojną sportowych gazet "Przeglądu Sportowego" i tygodnika „Stadion".

25 lipca 1931 roku w kaliskiej bazylice ożenił się z Marią Mittelstaedt, młodszą o 10 lat ewangeliczką, najmłodszą córką ziemianina Alfreda Mittelstaedta i Pauliny z domu Fritsche. Co ciekawe, Paulina po rozwodzie wyszła po raz drugi za mąż za Pawła Deutschmana, który od Repphanów kupił podkaliski majątek Biernatki. Dzieci Deutschmanów to przyrodnie rodzeństwo Marii Gruner. 19 kwietnia 1934 roku na świat przyszła córka Juliana i Marii - Ewa Maria. Ponoć ojciec z początku nie był zadowolony, bo marzył o synku, który poszedłby w jego ślady. Żal szybko minął, skoro przez płot i okno na piętrze dostał się do sali szpitalnej, aby wręczyć żonie ogromny bukiet kwiatów. Ostatecznie córka poszła w jego ślady, bo została lekarzem.

W sierpniu 1939 roku Julian Gruner został zmobilizowany jako porucznik rezerwy. Lekko ranny w głowę nadal pracował, jako szef szpitala wojskowego w Stanisławowie, gdzie 19 września został wzięty do niewoli przez wojska sowieckie W obozie w Starobielsku był kierownikiem izby chorych. Zimą do Kalisza dotarł jego jedyny list, w którym prosił żonę Marię o przysłanie ciepłych rzeczy. Wiosną 1940 r. został zamordowany przez NKWD w Charkowie. Tamże pochowano go w masowym grobie. Podczas ekshumacji w grobie nr 52 w 1995 r. odnaleziono jego sygnet i zegarek.

Mimo tak wspaniałego życiorysu, Julian Gruner doczekał się zaledwie kilku kartek w książkach poświęconych wybitnym sportowcom oraz wspomnienia w wydawnictwie Kaliskiego Towarzystwa Lekarskiego. Jego nazwiska nie znają nie tylko zwykli kaliszanie, ale większość miejscowych historyków i innych osób badających dzieje grodu nad Prosną. W dziwny sposób zatarte zostały nieliczne po nim ślady. W szpitalu próżno szukać wiszącego tam przez lata portretu założyciela oddziału dziecięcego.

- Znikła też tablica ufundowana przez rodzinę w katedrze – powiedziała nam jego córka Ewa Gruner-Żarnoch, przewodnicząca Stowarzyszenia Katyń w Szczecinie, członek Rady Federacji Rodzin Katyńskich, autorka książki „Starobielsk w oczach ocalałych jeńców.

O pani Ewie głośno było przy okazji tragedii smoleńskiej, bo 10 kwietnia 2010 r. w ostatniej chwili zrezygnowała z lotu i dzięki temu nadal żyje.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski