Po wygranej Lecha 1:0 z Lechią Gdańsk sytuacja w czołówce tabeli zrobiła się arcyciekawa. Czterech najpoważniejszych kandydatów do tytułu dzielą tylko cztery punkty. Każda kolejka może spowodować przetasowania na podium. Czekają nas jeszcze dwa wielkie hity: Lechia - Legia już za dwa tygodnie w Gdańsku oraz Lech - Legia 9 kwietnia w Poznaniu.
- Na pewno mamy w tym momencie fajną pozycję wyjściową. Fajnie, że wygrywamy, ale nikt z nas na pewno nie chodzi z zadartym nosem. Ciężko pracujemy i szykujemy się do kolejnego spotkania - mówi Maciej Makuszewski.
Kolejorz będzie miał teraz dwóch przeciwników z dolnej połówki tabeli. W piątek gra w Gdyni z Arką, a w przyszłą niedzielę w dniu swoich 95. urodzin przy Bułgarskiej z Górnikiem Łęczna. Ma więc duże szanse na zdobycie kompletu punktów i umocnienie swojej pozycji przed przerwą reprezentacyjną i finiszem fazy zasadniczej, który rozpocznie od pojedynku z Legią.
Choć nasi piłkarze często powtarzają, że nie patrzą tak daleko w przyszłość i nie interesują się ligowym „rozkładem jazdy”, ten dla Lecha jest naprawdę dobry. Liderowi grożą surowe kary za czerwone kartki w Poznaniu, więc nie tylko w Chorzowie, ale także w spotkaniu z Legią będzie poważnie osłabiony. Z Ruchem nie zagrają Kuświk i Peszko, a jak długo będzie pauzował ten drugi, zadecyduje Komisja Ligi. Dla Lechii, która ma duże problemy w meczach wyjazdowych, jest to duża strata.
Z prowadzącej czwórki teoretycznie najłatwiejszych rywali ma w najbliższych kolejkach Jagiellonia, która podejmuje Koronę, a potem jedzie do Szczecina. Legię czekają natomiast dwa prestiżowe starcia, najpierw u siebie z przeżywającą renesans formy krakowską Wisłą oraz wspomniany już mecz w Gdańsku. Emocji będzie więc sporo i to musi podobać się kibicom. Nie ma co ukrywać, że dzięki znakomitej postawie wiosną Lecha apetyty na kolejne sukcesy wzrastają w Wielkopolsce w podobnym tempie jak „Poznańska Lokomotywa” rozjeżdża kolejnych rywali.
- Każda wygrana, każdy trening sprawia, że czujemy się mocniejsi - zdradza dla chorwackich mediów trener Nenad Bjelica, który otrzymuje ostatnio mnóstwo telefonów z ojczyzny. To, co zrobił z Lechem, odbija się szerokim echem na Bałkanach.
- Ciężko pracujemy i jeszcze możemy poprawić nasze wyniki. Piłkarze zaakceptowali moje pomysły i intensywność pracy. Staramy się grać szybko, tworzyć jak najwięcej sytuacji. Ciężko się przeciwko nam gra, bo mamy też stabilną obronę. Straciliśmy w ostatnich 17 meczach tylko 10 bramek. Nie sądziłem, że tak szybko będziemy się liczyli w walce o mistrzostwo, ale to stało się faktem. Kluczem do sukcesu jest to, że mam 18 graczy gotowych w każdej chwili do gry. Było sporo rotacji, ale teraz wszyscy są w formie i panuje świetna atmosfera w szatni - wyjaśnia na łamach goal.com/hr szkoleniowiec Kolejorza.
Jedynym zmartwieniem Bjelicy są kartki Kędziory i Bednarka. Tego drugiego zastąpi Lasse Nielsen. Trudniej będzie załatać dziurę po „Kendim”, bo niestety Elvis Kokalović chyba nie jest jeszcze gotowy do gry, a na dodatek ma problemy zdrowotne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?