Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalisz: Czy uda się uratować PKS i miejsca pracy dla kilkudziesięciu osób?

Elżbieta Bielewicz
Kierowcy PKS przyszli do Starostwa Powiatowego w Kaliszu, by porozmawiać na temat przyszłości ich firmy. Jeśli powiat nie przejmie tej spółki, grozi im utrata pracy
Kierowcy PKS przyszli do Starostwa Powiatowego w Kaliszu, by porozmawiać na temat przyszłości ich firmy. Jeśli powiat nie przejmie tej spółki, grozi im utrata pracy Elżbieta Bielewicz
Kierowcy PKS Kalisz szansę na utrzymanie miejsc pracy widzą w przejęciu tej spółki przez powiat. Starosta argumentuje, że nie udźwignie takiego ciężaru i mówi o prowadzeniu tej firmy z miastem.

- Przyszliśmy tu po to, by bronić swoich miejsc pracy - mówili kierowcy kaliskiego PKS, którzy wczoraj wzięli udział w spotkaniu ze starostą kaliskim. Próbowali przekonać władze powiatu, aby te przejęły ich firmę. Jeśli tak się nie stanie, część osób z blisko 60-osobowej załogi straci pracę.

Jeszcze do 20 kwietnia kierowcy PKS mogli starać się o przeniesienie do Kaliskich Linii Autobusowych. Ale tam znajdzie się miejsce dla 15-20 osób. Kilka innych pozostanie na kursach dalekobieżnych zleconych przez miasto, reszta musi liczyć się ze zwolnieniem.

- Mogą być różne modele transportu, a ja chcę przekonać starostę, że wariant z własnym podmiotem wykonującym te usługi jest najkorzystniejszy - mówił Mariusz Wdowczyk, prezes Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego, występując w interesie załogi.

Ustawa o publicznym transporcie zbiorowym zmusiła samorządy do organizowania przewozów na swoim terenie. Zmiany zapowiedziało też miasto Kalisz, oświadczając, że będzie dokładać do spółki PKS, która obsługuje mieszkańców powiatu i zaoferowało kaliskiemu staroście jej bezpłatne przejęcie. Inaczej dojdzie do likwidacji spółki. Ale starostwo ma wiele obaw.

- Powiat sam nie przejmie 100 procent udziałów spółki - mówił Jan Kłysz, wicestarosta kaliski. - Przy ograniczonym majątku PKS nie będziemy w stanie tego udźwignąć. W uzgodnieniu z wójtami zwróciliśmy się do władz miasta z propozycją wspólnego prowadzenia tej firmy.

Kierowcy, którzy wysłuchali argumentów obu stron, nie kryli rozgoryczenia. Padały zarzuty, iż miasto najpierw wyprzedało majątek PKS, aby w końcu się go pozbyć. „Wypili śmietanę, a teraz zostało tylko kwaśne mleko” - padały obrazowe określenia. Nie wszystko jednak stracone.

Nadal możliwe jest, że PKS spółka z o.o., w której Kalisz ma dotąd 100 procent udziałów, stanie się własnością miasta, gmin i powiatu. Na to muszą się jednak zgodzić nie tylko włodarze, ale również radni. Utrzymanie PKS to koszt około 2 mln zł w roku. Przy rozłożeniu go na kilkanaście podmiotów nie byłyby to takie duże kwoty za zapewnienie mieszkańcom dojazdu nawet do miejsc, które dla prywatnych przewoźników są nierentowne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski