Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaliszanin hoduje grzyby, które pomagają leczyć nowotwory, Zobacz jak wyglądają. ZDJĘCIA

Mariusz Kurzajczyk
Nieliczne uprawy grzybów leczniczych w Polsce ograniczają się de kilku gatunków. W Kaliszu jest ich aż 35 i podobną ofertą może pochwalić się tylko jedna firma holenderska.

Krzysztof Biernacki z dumą podkreśla, że na pewno przebija Holendrów pod jednym względem: dwa gatunki grzybów uprawiane są tylko nad Prosną i nie można ich znaleźć nigdzie na świecie. To efekt ścisłej współpracy kaliskiego Mycomedu z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu i Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, które są współwłaścicielami patentów.

Krzysztof Biernacki zainteresował się grzybami dość późno. Skończył III LO im. Mikołaja Kopernika w Kaliszu, a potem, jak przystało na absolwenta klasy mat-fiz, studia matematyczne. Przez kilka lat pracował w szkole, ale wiedział, że nauczycielstwo nie jest jego powołaniem. Potem był współwłaścicielem firmy księgarskiej, hurtowni książek, wreszcie świadczył różne usługi finansowe i wreszcie zaczął pracować w banku. To właśnie tej ostatniej zawdzięcza grzybowy interes. Pewien Japończyk starał się o kredyt na rozwój uprawy grzybów. Biernacki zajmował się tą sprawą z ramienia banku i egzotyczne grzyby wręcz go zafascynowały. Gdy Japończyk zbankrutował, kupił od komornika linię produkcyjną.

- Japończyka zgubiły różnice kulturowe. Wierzył, że nikt go nie oszuka - tłumaczy kaliszanin.

On sam zaryzykował, ale - jak twierdzi - ryzyko się opłaciło. Z początku zajął się uprawą shiitake, chyba najbardziej znanego w Europie japońskiego grzyba, w Azji znanego od stuleci i używanego jako środek do leczenia guzów, chorób serca, a nawet problemów seksualnych. Od lat wraz z chemioterapią stosuje się tam wyciąg z shiitake przy leczeniu nowotworów m.in. po to, aby zmniejszyć toksyczne działanie leków. Z czasem przyszła kolejne na następne lecznicze grzyby, których w Azji uprawia się ponad 100 gatunków.

Metody uprawy konsultowane były z Uniwersytetem Przyrodniczym i UMCS. Jednym z najciekawszych wspólnych projektów była uprawa żółciaka siarkowego, występującego dotąd jedynie w stanie naturalnym, a mającego zastosowanie w produkcji enzymu mutanaza, który wykorzystywany jest w profilaktyce i leczeniu stomatologicznym. Efektem udanej współpracy były dalsze wspólne badani tym razem nad uprawa porka brzozowego, znanego grzyba oficjalnie niejadalnego, od tysięcy lat używanego w medycynie ludowej. Jego resztki miał przy sobie słynny Oetzi, czyli "człowiek lodu", który zmarł w górach mniej więcej 3300 lat temu. W badaniach naukowych potwierdzono, że wyciąg z owocników porka brzozowego wykazuje działanie antynowotworowe, bowiem hamuje wzrost komórek nowotworowych. Na obydwie uprawy wspólny patent mają uczelnie w Poznaniu, Lublinie oraz kaliski przedsiębiorca.

Zresztą większość uprawianych w Kaliszu grzybów ma właściwości lecznicze.

- Przede wszystkim stymulują działanie układu odpornościowego za pomocą związków zwanych betaglukanami - wyjaśnia Biernacki.

Najwyżej z nich ceniony jest reishi, czyli lakownica lśniąca, grzyb znajdujący się na czele 120 roślin leczniczych. Wyciągi z reishi służą do leczenia różnych ciężkich chorób z nowotworami na czele a ostatnio nawet stwardnienia rozsianego. Kaliski przedsiębiorca podkreśla, że fachowa literatura na ten temat jest gigantyczna, choć słabo znana w Polsce.

- U nas królują pieczarka i boczniak, a od jakiegoś czasu także shiitake – wyjaśnia.

Nic więc dziwnego, że rynek na lecznicze grzyby jest jeszcze w Polsce niszowy, a produkcja w dużej mirze trafia za granicę. Tym niemniej w ubiegłym roku w naszym kraju Biernacki znalazł ponad trzy tysiące indywidualnych odbiorców, co jest zapewne efektem coraz częściej trafiającej pod strzechy literatury dotyczącej żywności funkcjonalnej, czyli wpływającej korzystnie na jedną lub więcej funkcji w organizmie a spożywanej jako składnik normalnej diety.

Krzysztof Biernacki nie zgadza się przy tym z obowiązującą opinią, że grzyby, także te leśne, nie mają żadnej wartości.

- Problem polega na tym, że albo nikt tego nie badał, albo jeśli je zbadano, to wyników nie opublikowano - tłumaczy.

Na koniec kilka zdań o produkcji. Grzyby powstają na podłożu syntetycznym, przy czym nazwa ta niezbyt szczęśliwa nazwa oznacza, że jest ono efektem syntezy wielu składników tylko i wyłącznie pochodzenia organicznego. Nie stosuje się żadnych chemicznych dodatków. Trociny drzew liściastych łączy się ze zbożami lub otrębami oraz różnymi cukrami. Tak stworzone kostki trafią w filtr biologiczny, gdzie są pasteryzowane, czego efektem jest zniszczenie szkodliwych drobnoustrojów. W sterylnych warunkach

Na podłoże trafia grzybnia, która rozwija się potem w szczelnie zamkniętych workach. Po kilku tygodniach wyrastają grzyby, które już bez osłony worka dojrzewają. W handlu znajdują się zarówno grzyby, a dla ogrodników-amatorów worki z grzybniami.

- Jeśli ktoś nie przeszkadza grzybom, na pewno wyrosną – podkreśla Biernacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski