Kamienica przy Szymańskiego 8. Mieszkają prawie jak w pustostanie

Lokatorzy przyznają, że już nie raz spotkali obcych, którzy spali na ich klatce schodowej. Jednak chwilę grozy przeżyli w sobotę rano, kiedy nieznani sprawcy zdewastowali i okradli kilka opuszczonych mieszkań.

- Zabrali grzejniki i bojlery, a w jednym z mieszkań wyrwali kurki od wody. Ze zniszczonego kranu popłynęła woda, która zalała cały pion - opowiada jeden z mieszkańców. - Właściciel nie odbiera od nas telefonów, a administracja mówi, że już nie zajmuje się naszym budynkiem. Sąsiedzi, którzy wyprowadzili się 2 tyg. temu wciąż nie wiedzą, gdzie mają zdać klucz - dodaje.

Czytaj także:

Poznań: Miasto zacznie przejmować kamienice?

Włamywacze próbowali wyłamać drzwi w jednym z zajętych mieszkań, co zaalarmowało jego lokatora. Mężczyzna zadzwonił na policję, która pojawiła się po kilku godzinach.

- Interwencja została przeprowadzona w związku ze zgłoszeniem o osobach włamujących się do pustostanu, jednak policjanci przybyli na miejsce nie potwierdzili tego faktu - informuje Iwona Liszczyńska z biura prasowego policji.

Więcej szczęścia mieli funkcjonariusze, którzy przyjechali pod ten sam adres dwa dni później, w poniedziałek.

- Policjanci zastali na piętrze budynku trzech mężczyzn, którzy zostali zatrzymani. Jeden z nich usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem i przyznał się do tego czynu - wyjaśnia rzecznik.

Poznań: Miejskie kamienice po rewitalizacji. Zobacz jak wypiękniały! [GALERIA]

Za fatalny stan budynku odpowiada właściciel, któremu kamienica została odebrana za długi. Od początku lat 90. nie przeprowadzono tu żadnego remontu.

Aktualnie lokatorzy płacą czynsz do komornika. Również od komornika otrzymują regularnie powiadomienia o kolejnych długach byłego właściciela.

- Mieszkam tu od 1952 roku. Mam pierwszą grupę inwalidzką i nie powinnam się denerwować, ale wciąż dostaję pisma z długami byłego właściciela - żali się Janina Kycia, mieszkanka kamienicy przy Szymańskiego 8.

Z danych ZKZL wynika, że na koniec czerwca 857 zarządzanych przez spółkę budynków było opuszczonych.

- Pustostany, których nie możemy w danym momencie zagospodarować, są zabezpieczone specjalnymi czujnikami. Problem polega na tym, że jeśli nie usunie się dzikiego lokatora od razu, to później trzeba taką osobę eksmitować - wyjaśnia Jarosław Pucek z ZKZL.

Drugą część pustostanów w Poznaniu stanowią budynki, które zanim zostały opuszczone, należały do osób prywatnych. Niektóre, podobnie jak kamienica przy ulicy Szymańskiego 8, wciąż mają kilku, pozostawionych samym sobie lokatorów. - Spędziłam kilka dni w szpitalu, a kiedy chciałam wrócić do domu, sąsiedzi zadzwonili, żebym została u córki, bo teraz strach tu mieszkać - mówi Janina Kycia.