Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Klimczak: Dla Lecha Poznań liczy się jakość, a nie ilość

Maciej Lehmann
Karol Klimczak.
Karol Klimczak.
Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań, zdradza kulisy negocjacji w sprawie Łukasza Teodorczyka, mówi o rywalizacji na rynku transferowym z Legią Warszawa oraz o tym, jakie wyciągnął wnioski z transferu Bartosza Bereszyńskiego.

Panie prezesie, czy odetchnął Pan, kiedy właściciel Polonii Warszawa Ireneusz Król zdecydował się sprzedać Teodorczyka?

Karol Klimczak: - Jestem zadowolony, że porozumieliśmy się z prezesem Królem, choć jak wszyscy śledzący wypowiedzi prezesa Polonii, mogą się domyślać, były to trudne rozmowy. Na początku prezes Król rozmawiał z nami za pomocą mediów i naprawdę nie zapowiadało to nic dobrego. Po wielu, wielu dniach negocjacji w końcu znaleźliśmy nić porozumienia i na kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem transferu byliśmy pewni pozyskania Łukasza.

Lech Poznań - Polonia Warszawa. Trenerzy o meczu

Niewiele jednak brakowało, by Lech zanotował spektakularną porażkę. Wystarczyłoby, żeby Król był bardziej uparty, postawił zdecydowane weto na ten transfer i zamiast sukcesu byłby olbrzymi niedosyt. A przecież Lech przygotowywał się do zimowego okna transferowego od wielu miesięcy. Tymczasem okazało się, że wielkiego wyboru nie miał.

Karol Klimczak: - Mieliśmy inne opcje, ale Łukasz Teodorczyk był naszym transferowym celem numer 1. Gdy stało się pewne, że do nas dołączy, nie kontynuowaliśmy rozmów z innymi zawodnikami. Groźba, że Łukasz zostanie w Polonii do czerwca rzeczywiście istniała, ale robiliśmy wszystko by dołączył do nas już teraz. Kilka razy w ciągu doby rozmawialiśmy z prezesem Królem, by przekonać go, że sprzedaż Teodorczyka będzie korzystna dla obu stron.

Łukasz Teodorczyk z numerem 10! "Chcę pokazać, że zasługuję na te koszulkę" [ZDJĘCIA]

Do momentu, w którym prezes Król powiedział "tak" można było odnieść wrażenie, że Lech pogrążony jest we śnie zimowym. To głównie spekulacje dziennikarskie robiły atmosferę wokół klubu. Natomiast w prasie centralnej niepodzielnie rządziła Legia, której na dodatek udało się wyciągnąć z Kolejorza jego wychowanka, co było sensacją i pokazem siły warszawskiego klubu.

Karol Klimczak: - To, że nie ogłaszaliśmy publicznie, nad czym pracujemy, nie oznaczało, że nic nie robiliśmy. To okienko było bardzo wymagające i trudne, ale pozyskaliśmy dwóch najlepszych zawodników, jakich chcieliśmy. Kaspera Hamalainena oglądaliśmy przez rok, chcieliśmy go mieć już latem, ale wtedy Djurgardens zażądał zbyt wysokiej sumy. W tym wypadku czas pracował na naszą korzyść. Pół roku później Szwedzi zgodzili się na nasze warunki, a przede wszystkim Kasper sam bardzo chciał przenieść się do Poznania.
Poza tym, nie patrzymy jak inne kluby realizują swoją politykę transferową. Nikt też nie mówi, że nasza filozofia budowy drużyny jest jedyną słuszną. W tej chwili już pracujemy nad letnimi transferami, choć też staramy się wykorzystać presję kończącego się okna zimowego. Chcemy mieć dobre rozeznanie i przygotować grunt pod kolejne wzmocnienia drużyny. Nie oceniamy transferów z perspektywy jednego okna. To proces, który trwa nawet rok czy półtora. Tak samo jak budowa drużyny. Najlepszym tego przykładem jest ogłoszenie dzisiaj transferu Dariusza Formelli z Arki, który będzie u nas od 1 lipca.

Kasper Hamalainen: Na razie wszystko tu dla mnie jest nowe

Ale to o Legii mówi się, że jest zwycięzcą zimowego okna transferowego.

Karol Klimczak: - To okaże się 2 czerwca, gdy poznamy mistrza Polski. Nie ścigamy się z nikim o ilość wykonanych transferów. Nie wykonujemy nerwowych ruchów. Łukasza Teodorczyka obserwowaliśmy pół roku. Nie korzystaliśmy z "wyprzedaży" w polskiej lidze. Mamy własną długofalową strategię budowy drużyny, której się trzymamy i którą staramy się realizować jak najlepiej. Nikt nas nie osłabił, bo mimo talentu Bartosza Bereszyńskiego nie był on czołowym zawodnikiem Lecha Poznań. Ta sytuacja jednak spowodowała dyskusję, z której główny wniosek jest taki, że musimy przemodelować nasze podejście do młodych zawodników. Szkoląc młodych piłkarzy, musimy zapewnić im też poczucie, że Lech Poznań to najlepsze dla nich miejsce do zrobienia prawdziwej kariery. A Bartoszowi życzymy powodzenia.

Lecz wielu młodych piłkarzy nie ma szans na zaistnienie w pierwszym zespole i są wypożyczani do mniejszych klubów, gdzie często giną. Bereszyński też mówił, że trener chciał go znowu wysłać na pożyczenie, więc po namyśle, zdecydował się na wybór lepszej oferty.

Karol Klimczak: - W Lechu Poznań z założenia mają być szkoleni najlepsi młodzi piłkarze i jeśli selekcja będzie dobrze prowadzona, to każdego roku do pierwszej drużyny ma trafić co najmniej dwójka najlepszych graczy z Młodej Ekstraklasy. A to oznacza, że wielu innych piłkarzy będzie musiało przebijać się do dorosłej piłki w inny sposób. Lepiej aby grali i rozwijali się w klubach I ligi, niż byliby skazani na ławkę rezerwowych. Nie mają tam zginąć, a się rozwinąć.

Legia potrafiła wokół siebie wytworzyć bardzo pozytywny szum medialny, który trwał całą zimę. Była postrzegana jako mocny, świetnie i z polotem rządzony przez nowego charyzmatycznego prezesa klub, który górować będzie pod każdym względem nad konkurencją i wyznaczać nowe kierunki rozwoju całej ekstraklasy. Czy biorąc pod uwagę sprawy biznesowe klubu, nie było takiego szumu za mało wokół Lecha?

Karol Klimczak: - Na razie nie ma efektów tego szumu. Pozytywne dla Legii jest to, że na trybuny wracają ich kibice. Nasi kibice są od wielu lat na fantastycznym poziomie, więc nie jest to tak atrakcyjny news dla mediów jak "porozumienie skłóconych stron". Dobrze, że teraz także Legia popiera zmianę percepcji kibiców w Polsce, bo w tej kwestii jeszcze sporo pracy przed nami wszystkimi. Wiadomo, że media potrafią w wielu dziedzinach wykreować rzeczywistość, także tę wizerunkową. Cała Ekstraklasa powinna być atrakcyjniejsza dla kibiców, ale głównie poprzez podnoszenie piłkarskiej jakości zespołów.

Ekstraklasie brakuje zastrzyku świeżej gotówki. Ten problem też ma Lech Poznań. Jest szansa, że wreszcie pojawi się główny sponsor? Na początku roku, kiedy firmy tworzą budżety reklamowe, chyba łatwiej rozmawiać z ich prezesami.
Karol Klimczak: - Cały czas rozmawiamy i oprócz ofert, które otrzymaliśmy sami, aktywnie staramy się pozyskać sponsora. Negocjacje trwają z kilkoma partnerami, ale nie możemy pozwolić sobie na sprzedaż miejsca reklamowego za zbyt niską cenę.

Czy gdyby transfery Hamalainena i Teodorczyka były ogłoszone szybciej, miałoby to wpływ na sprzedaż karnetów? Dochodzą do nas informacje, że zainteresowanie nimi jest mniejsze niż w poprzednich sezonach.

Karol Klimczak: - Kluczowa jest budowa drużyny, która przyciągnie kibiców, a nie robienie transferów pod sprzedaż karnetów czy biletów. W tym roku sprzedaż karnetów była rozłożona na wyjątkowo długi czas. Nie była skoncentrowana na jeden czy dwa tygodnie. Karnety były dostępne już przed świętami Bożego Narodzenia i nadal je sprzedajemy. Tylko wczoraj rozeszło się ich ponad 500. Oczywiście wynik meczu z Ruchem nam pomógł. Również jasne deklaracje kibiców, że będzie normalny doping, świetna atmosfera, sprawiły, że wzrosła sprzedaż.

Jaki będzie budżet klubu? Pozostanie na ubiegłorocznym poziomie czy wzrośnie?

Karol Klimczak: - Będzie na poziomie około 45 mln, czyli podobnie jak w 2012 roku. W tych trudnych czasach to powód do zadowolenia, bo pozwoli nam realizować nasze cele. Nie uwzględniamy w nim potencjalnych przychodów z rozgrywek europejskich. Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Jesienią odmłodziliśmy skład, odświeżyliśmy zespół. Ci którzy zostali, chcą walczyć za Lecha Poznań i odnosić sukcesy nie tylko na polskich boiskach.

Karol Klimczak: Są pieniądze na transfery do Lecha Poznań

Czy udało się załagodzić konflikt między kibicami a stewardami?

Karol Klimczak: - Tak, myślę, że dzięki temu poprawiła się też komunikacja między kibicami, a pracownikami klubu. Cały czas rozmawiamy z wszystkimi naszymi sympatykami o tym, aby było jeszcze lepiej.

A propos komunikacji. Dlaczego Lech Poznań już nie będzie płacił za dojazd kibiców na stadion? Nie są to pozorne oszczędności? Wizerunkowo na pewno dużo na tym straciliście?

Karol Klimczak: - Kibice sami mówili, że nikt nie przychodzi na Bułgarską, bo na mecz miał darmowy przejazd autobusem lub tramwajem. Mamy długą listę oszczędności, które w skali roku pozwalają nam cały czas inwestować w drużynę lub Akademię Lecha. To są dla nas priorytety. Pozostałe działy klubu muszą oszczędzać zdecydowanie, ale wszyscy z nas zadowoleni są, że dzięki temu mogliśmy pozyskać Łukasza Teodorczyka. Te oszczędności idą w inwestycje. Dyrektor ZTM zapewnił, że nadal będą podstawione dodatkowe tramwaje i autobusy, więc nie będzie problemów z dojazdem i wyjazdem z meczu. Większa część kibiców mieszkających w Poznaniu dysponuje biletami okresowymi, więc za dojazd na Bułgarską i tak nie będą dodatkowo płacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski