Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Klimczak: Są pieniądze na transfery do Lecha Poznań

Maciej Lehmann
Karol Klimczak.
Karol Klimczak.
Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań, mówi o finansach zespołu, planach transferowych, o pracy z młodzieżą a także o tym, jak nie dopuścić do tego, żeby powtarzały się sytuacje na trybunach w meczu ze Śląskiem Wrocław.

Z jakiego powodu Lech Poznań znalazł się na czarnej liście UEFA, kto o to wnioskował? "Gazeta Wyborcza" napisała, że klub ma zaległości wobec zawodników i z opóźnieniem płaci za stadion.
Karol Klimczak: - To nieprawda. Nie mieliśmy i nie mamy żadnych wymagalnych zobowiązań finansowych wobec zawodników. Jeżeli pyta pan o procedurę, to mogę powiedzieć, że nikt o to nie wnioskował. To standardowa procedura UEFA, która co kwartał bada stan finansów klubów grających w europejskich pucharach. 30 września mieliśmy pięciodniową zaległość względem urzędu skarbowego, która została spłacona na początku października.

Karol Klimczak: Dla Lecha Poznań liczy się jakość, a nie ilość

Skąd więc ten ogromny szum?
Karol Klimczak: - Wysłaliśmy nasze wyjaśnienia i teraz czekamy na pozytywną odpowiedź. Więcej nie mogę na ten temat powiedzieć.

O kłopotach finansowych Lecha mówiło się do tej pory niewiele. Ale nie ma się co łudzić, że to jest "zielona wyspa" w ekstraklasie.
Karol Klimczak: - Oszczędzamy. Sytuacja Lecha nie jest łatwa, ale dzięki oszczędnościom normalnie funkcjonujemy. To jest długotrwały proces, żeby zrównoważyć koszty z przychodami. Klub jest złożoną jednostką. To nie tylko pierwsza drużyna, ale też jej zaplecze, Akademia Piłkarska, nowoczesny marketing, bez którego nie można teraz już funkcjonować i koszty organizacji imprez, które są bardzo wysokie, a wiele mediów ich nie dostrzega. Prasa szeroko rozpisywała się o tym, ile zarobiliśmy na meczu z Legią, ale nikt nie wspomniał, ile kosztowała nas organizacja tego pojedynku. To są gigantyczne sumy... Kibiców mogę uspokoić. Spłacamy swoje zobowiązania, a w zimie chcemy wzmocnić drużynę.

Czy klub musi zaciągać kredyty, by mieć płynność finansową?
Karol Klimczak: - Od kilku lat mamy kredyt obrotowy. To normalna sytuacja, można to porównać do sytuacji z życia codziennego. Wiele rodzin posiada karty kredytowe czy kredyty hipotetyczne. Zmniejszyliśmy koszty funkcjonowania klubu w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 10 procent. Wiemy, że te oszczędności nie mogą pociągnąć za sobą obniżenia poziomu sportowego czy jakości drużyny. Musimy po to oszczędzać na innych polach, aby te pieniądze móc przesunąć na rozwój pierwszej drużyny i Akademii Lecha. Te środki też zainwestujemy we wzmocnienia.

Ile Lech zaoszczędził na drogich kontraktach? Nie ma już Kikuta, Wojtkowiaka, Injaca, Stilica, Peszki, Rudniewa, a więc piłkarzy, o których mówiło się, że zarabiają najlepiej w Lechu.
Karol Klimczak: - Prawie 20 procent, z ogólnej sumy kontraktów.
Czy nie są to pozorne oszczędności? Lech drugi raz z rzędu nie zakwalifikował się do fazy grupowej LE. Straty są chyba większe niż oszczędności. Jak to się odbije na funkcjonowaniu klubu? Czy czeka nas kolejny okres oszczędzania i obniżania poziomu sportowego klubu?
Karol Klimczak: - Idealną sytuacją byłoby, gdyby bez wpływów z LE budżet się równoważył. To nie jest tak, że przez to, że Lech nie gra w pucharach, stracił miliony. Lech po prostu ich dodatkowo nie zarobił. Co nie znaczy oczywiście, że lekceważymy te rozgrywki. Dla takiego klubu jak Lech, z definicji to obowiązek grać co roku w pucharach. Z tego rozliczany jest zarząd, z tego rozlicza się trenera i drużynę. To obniżenie kosztów nie było jednorazowym wyskokiem. To proces, który pozwoli nam rozwijać klub, bo przecież stare kontrakty trzeba zastępować nowymi, trzeba pozyskiwać nowych lepszych zawodników.

Jak Lech radzi sobie z dopinaniem budżetu bez wpływów od sponsora na koszulce? s. Oliver gwarantował cztery mln złotych rocznie. Teraz tych pieniędzy nie ma. Czy coś w tej kwestii się ruszyło? Podobno byli chętni, ale oferowali za mało.
Karol Klimczak: - Takie umowy podpisuje się na trzy lata, więc teraz, gdy nie jest pewne czy będziemy grać w pucharach blokujemy sobie możliwość większych wpływów, które moglibyśmy uzyskać mając pewne miejsce w LE. Ciągle poszukiwania tego sponsora trwają. Nie udało nam się zastąpić wpływu od sponsora na koszulce, ale pozyskaliśmy sporo sponsorów o charakterze biznesowym, którzy w sporym stopniu to wyrównują. Zwiększyliśmy aktywność na innych polach. Dochód np. ze sprzedaży loży wzrósł o ponad 20 procent. Zanotowaliśmy znaczący wzrost frekwencji, za co dziękujemy kibicom. 24 tysiące średnio w porównaniu z 15 tysiącami w poprzednim sezonie to dużo. Ideałem byłoby mieć wszystko, dlatego ten budżet jest trudny.

Budżet Lecha stale miał rosnąć. Według prognoz sprzed lat dzisiaj miałby mieć około 80 mln złotych To jest w ogóle realne?
Karol Klimczak: - Budżet to bardzo szeroki termin. Czy chodzi tylko o przychody czy o koszty? W tym sensie, w jakim pan mnie pyta, nie chcielibyśmy mieć kosztów na tym poziomie. Dlatego zapraszam do lektury raportu finansowego klubów ekstraklasy za 2011. Fakt, że ktoś ma bardzo wysokie przychody, tak jak np. Legia nie znaczy jeszcze, że ma tak olbrzymie zyski, bo w tym przypadku liczą się koszty. Dlatego trzeba mieć przede wszystkim zrównoważony budżet. Koszty powinny być pokryte przez przychody. Lech w porównaniu do innych dużych klubów w Polsce nie ma wielkiego zadłużenia. To nie są kwoty rzędu kilkudziesięciu czy kilkuset milionów. Teraz chcemy dodatkowo ograniczyć koszty operacyjne, aby jak najszybciej wyjść na "prostą".
Kibice Lecha są przekonani, że Lech notuje duże zyski. Co więcej często powtarzane jest zdanie, że rozwój sportowy klubu blokuje sam właściciel, który zyski z transferów lokuje we własnej kieszeni. Tak kibice widzą brak transferu napastnika, następcy Rudniewa. Uważają też, że jak się w klub nie zainwestuje, to nigdy nie będzie odpowiednich wyników.
Karol Klimczak: - W Wiśle i Legii zainwestowano gigantyczne pieniądze, a też sukces sportowy był niewspółmierny do kosztów. Pozostało ogromne zadłużenie. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że mamy inny model rozwoju. Klub musi się samofinansować. Ta spółka musi tak funkcjonować i być tak zorganizowana, by wypracowany zysk starczał na rozwój. Jeśli pan teraz pyta, gdzie podziały się pieniądze za Rudniewa, to odpowiem - zostały przekazane na funkcjonowanie I zespołu. Poszły głównie na wynagrodzenia piłkarzy, ale także zostały zainwestowane na rozwój działu sprzedaży, na wynajem stadionu czy na Akademię Lecha. Efekty inwestowania w młodzież już widać. Na tym polega biznes piłkarski, że po to się szkoli, albo kupuje zawodnika, pracuje z nim i promuje go, żeby po pewnym czasie sprzedać go z zyskiem.

Problem Lecha polega na tym, że poziom sportowy tak się obniżył, że w tej chwili nie bardzo jest kogo z Lecha sprzedać i na kim zarobić. Tu pojawił się zator. Nie ma sukcesu, nie ma następców gwiazd, nie ma kogo sprzedać, nie ma pieniędzy na inwestycje.
Karol Klimczak: - Patrzę na to trochę inaczej. Mamy wielu perspektywicznych zawodników, których wartość na rynku piłkarskim rośnie.

Czy nie jest to zbyt optymistyczny pogląd? Linetty może odejść za darmo, Tonew obniżył loty, podobnie jak Możdżeń czy Kamiński. Dla Drewniaka Ekstraklasa to na razie zbyt wysokie progi. Kogoś pominąłem?
Karol Klimczak: - Choćby Burica, który jest wielkim talentem bramkarskim, a także Wolskiego i Bereszyńskiego. Trener Rumak bardzo dobrze pracuje z tymi chłopakami, oni wszyscy mają olbrzymi potencjał i będą się rozwijać. Jasne, że w tym momencie nie ma zawodnika wartego 3 miliony, ale to się może szybko zmienić i będziemy mieć kilku takich piłkarzy. Co nie znaczy, że wszyscy z nich będą na sprzedaż.

Kibice jednak myślą o tej najbliższej perspektywie i są mocno zawiedzeni tym, co stało się w letnim okienku transferowym. Na wielu pozycjach Lechowi po prostu brakuje jakości. Legia i Śląsk obnażyły te słabości.
Karol Klimczak: - Chcieliśmy uniknąć zbyt "ryzykownych" transferów. Dlatego oszczędzaliśmy. Po to, by zimą dokonać odpowiednich transferów. Są na to pieniądze. A poza tym jestem przekonany, że nasz zespół wiosną dorośnie piłkarsko. Trener podkreśla, że potrzebna nam jest równowaga między formacjami. Ta równowaga jest potrzebna też, jeśli chodzi o wiek między piłkarzami.
Kibice Lecha zasłużyli na to, by przeżywać wielkie emocje. Mamy piękny stadion, którym można się pochwalić w Europie i szkoda, żeby raz w roku zapełniał się do ostatniego miejsca. Mecze z Piastem, Górnikiem czy Pogonią to nie jest nasz szczyt marzeń.
Karol Klimczak: - Dobrze byłoby mieć kilka takich spotkań. Wiem, że kibic jest niecierpliwy, bo sam jestem takim kibicem, który chciałby mieć już teraz i to od razu kilka gwiazd. Dlatego bardzo silnie pracujemy z młodzieżą i z tego się nie wycofamy, bo to jest przyszłość Lecha, ale widzimy też pozycje na których trzeba tego Lecha wzmocnić zawodnikami z zewnątrz.

Czy piątkowe wydarzenia będą miały wpływ na finanse Lecha? Co zrobi klub, by to się nie powtórzyło?
Karol Klimczak: - Spore. Trudno mi jeszcze dziś przedstawić, jak wpłynie to na wpływy z pierwszego meczu rundy wiosennej, który odbędzie się dopiero na początku marca. Dostaliśmy bardzo wysoką, bo wynosząca 50 tysięcy złotych karę z Komisji Ligi. Dołożymy wszelkich starań, aby taka sytuacja nie miała miejsca w przyszłości. Chcemy to zrobić poprzez dialog i pracę z kibicami. Stadion jest bezpiecznym miejscem dla wszystkich kibiców, zarówno tych najbardziej zaangażowanych, jak i rodzin z dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski