Polecamy:
- A jeśli więcej? - pyta Bogusław Bajoński, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. - Tutaj gra toczy się o pieniądze, pochodzące od nas wszystkich, z naszych podatków. Bo to nie jest tak, że gapowicz jedzie za darmo. On jedzie na koszt tego, który płaci.
Zdaniem B. Bajońskiego, naszym wspólnym interesem jest, by wszyscy płacili za przejazd tramwajem czy autobusem. I dyrektor ZTM sądzi, być może naiwnie, że karta PEKA zwiększy proobywatelskie postawy. Dlatego mocno akcentuje konieczność zbliżania do czytnika kart nie tylko w przypadku jednorazowych przejazdów (gdy będziemy płacić e-portmonetką), ale także wtedy, gdy na karcie mamy doładowany bilet np. 30-dniowy.
- W takiej sytuacji powinniśmy się zastanowić, dlaczego ktoś nie zbliża karty PEKA do czytnika. Czy chcemy finansować przejazd takiej osoby - mówi B. Bajoński. I dodaje: - Żeby komunikacja była tańsza, musi być mniej gapowiczów. Szacujemy, że moglibyśmy wtedy zaoszczędzić co najmniej 10 mln zł.
Sprawdź również:
Karta PEKA: Z sieciówką i tak będziesz musiał kasować bilet
Przypomnijmy, że zaległości z tytułu nieściągniętych mandatów za przejazdy na gapę to ponad 50 mln zł. Ale karta PEKA ma nie tylko spowodować społeczną presję na tych, którzy nie płacą za komunikację miejską.
- Liczymy, że drugie 10 mln zł możemy uzyskać z optymalizacji transportu - wyjaśnia B. Bajoński. - A będzie to możliwe, jeśli przy wejściu do autobusu lub tramwaju i wyjściu zbliżymy kartę PEKA do czytnika. Dzięki temu dowiemy się czy wozimy ludzi, czy powietrze. I będziemy mogli dostosować pojazdy do potrzeb klientów.
Zobacz też:
Karta PEKA - fakty i mity
Prowadzone obecnie badania napełnienia pojazdów MPK nie dają tak szczegółowych danych. Ankieter ustawia się dwa razy w miesiącu na danym przystanku, wpisuje godzinę przyjazdu i odjazdu autobusu, szacunkową liczbę pasażerów. I za takie badania trzeba płacić. W ubiegłym roku ZTM wydał na ten cel prawie pół miliona złotych.
- A nam chodzi o dokładną liczbę pasażerów, na konkretnych liniach i w konkretnym czasie - twierdzi B. Bajoński.
Mając tę wiedzę, ZTM będzie mógł skierować na trasę, gdzie jest dużo pasażerów większy autobus, zwiększyć częstotliwość kursowania tramwajów itd. Jednym słowem lepiej zarządzać.
Polecamy:
I jest jeszcze trzeci - ważny z punktu widzenia pasażerów - aspekt karty PEKA. Po jej wejściu w życie ZTM planuje wyposażyć wszystkie autobusy oraz tramwaje w GPS-y. Dzięki temu ZTM będzie wiedział, gdzie aktualnie znajduje się pojazd MPK, czy jedzie zgodnie z rozkładem jazdy, a może utknął gdzieś w korku lub z powodu wypadku, który wydarzył się na trasie jego przejazdu. Karta PEKA umożliwi kontrolowanie przewoźników.
Sprawdź również:
Karta PEKA: Z sieciówką i tak będziesz musiał kasować bilet
- My będziemy mogli ocenić czy komunikacja miejska prawidłowo funkcjonuje - dodaje B. Bajoński. - Natomiast pasażerowie, którzy oczekują na przystanku, otrzymają na smartfony informację, gdzie jest tramwaj i za ile minut przyjedzie.
Aplikacja, która umożliwi otrzymywanie tego typu informacji, zostanie udostępniona bezpłatnie na stronie ZTM.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?