Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Bonda z kryminałem, w którym historia była trupem, a milczenie zabójcą

Agnieszka Świderska
Katarzyna Bonda z kryminałem, w którym historia była trupem, a milczenie zabójcą
Katarzyna Bonda z kryminałem, w którym historia była trupem, a milczenie zabójcą Przemyslaw Swiderski
Jej rodzinna Hajnówka to masa światłocienia, w którym nic nie jest białe, ani czarne. Nie ma dobrego "Burego" i złych Białorusinów, tak jak nie ma ma złego "Burego" i dobrych Białorusinów. Jeżeli coś jest złe, to tylko milczenie, jeżeli coś jest dobre, to tylko ziemia. O odkrywaniu tożsamości, które wplotło się w historię kryminalną, opowiada Katarzyna Bonda, autorka bestsellerowego już "Okularnika".

Pani babcia była jedną z ofiar pogromu wsi prawosławnych dokonanego przez oddział jednego z Żołnierzy Wyklętych, Romualda Rajsa "Burego". Przemilczanego pogromu na Podlasiu, którego historię poznała Pani krótko przed tym jak zamieniła ją w literacką fikcję w "Okularniku". Historia tego pogromu to także historia przemilczanej Pani białoruskiej tożsamości. Co zmieniło jej odzyskanie?
KATARZYNA BONDA: Odkrycie czegoś takiego sprawia, że trochę usuwa ci się grunt spod nóg i zastanawiasz się kim jesteś? Ja całe życie byłam przekonana, że jestem Polką. Mało tego, mieszkałam na tych terenach i chodziłam do liceum z białoruskim językiem nauczania, ale poszłam tam nie dlatego, że jestem jakąś wielką nacjonalistką, ale dlatego, że była tam drużyna siatkówki, a oprócz tego poszerzony niemiecki i angielski. Czyli ze względów czysto praktycznych. Nie znałam nawet alfabetu. Byłam za to bardzo wojującą osobą. Wściekałam się, kiedy próbowali nam wmówić, że Unia Lubelska to był rozbiór Białorusi, że Kościuszko był Białorusinem i prawie, że Kopernik był Białorusinem. Wstawałam wtedy i mówiłam: Jak kto? Przecież jestem Polką, czuję się Polką. Dlaczego mi wmawiacie, że jestem Białorusinką? Teraz widzę jak strasznie głupia była ta moja wojenka. Tak może mówić tylko bardzo młody człowiek, który nie zna swoich korzeni. Ja nie znałam. W dodatku tę niewiedzę zafundowali mi moi rodzice. Wiem, że zrobili to, by mnie chronić. I że nie tylko oni milczeli. Wszyscy milczeli. Cała ta powojenna zawierucha spowodowała, że wyrugowano pewne elementy tożsamościowe.

Czy można wywabić z kogoś tożsamość nie pozostawiając żadnych śladów?
KATARZYNA BONDA: Teraz patrzę też na to z innej perspektywy. Nie ma czegoś takiego jak czysta krew. Nie ma kogoś takiego jak w 100 procentach Polak, Rosjanin, Francuz czy Żyd. Jesteśmy miksem. Wszyscy. Jak poszuka się głębiej, to znajdzie się różne elementy, które tworzą pewien rodzaj egzotyki. Zawsze miałam inklinacje do Wschodu. Wydawało mi się, że to dlatego, że wychowywałam się na Podlasiu, czyli w Hajnówce, że to ta jej przestrzeń, która daje ten rodzaj miękkości w postrzeganiu rzeczywistości. Nie wiedziałam, że to moja własna krew. To jest jak nakładka na intuicję, na wyobraźnię, na percepcję świata. Na to, co robię, na to, jak patrzę na rzeczywistość, ale głównie chodzi tu o elementy, które nazywam pamięciologiczne. To ta pamięć przodków, która mimo wszystko za nami idzie. Nawet jeśli tego nie wiemy, nawet jeżeli buntujemy się w młodości przeciwko niej. W gruncie rzeczy osiągnęłam pewien poziom spokoju, kiedy przebolałam już to wszystko i podjęłam decyzję, że napiszę o tym i rozwalę jeszcze bardziej gatunek wtłaczając do niego powieść historyczną. To była świadoma decyzja. To jest taka historia, która do ciebie przychodzi, której nie możesz zbagatelizować. Nie możesz jej ominąć. Przejść obok. Ponieważ tylko ty możesz ją opowiedzieć. Ponieważ nikt poza tobą nie będzie w stanie ułożyć tych wszystkich puzzli. I to jest mój psi obowiązek na przykład wobec mojej babci, która zginęła w tym pogromie. I mojej matki, która została po nim sierotą.

Jak wyglądało Pani prywatne śledztwo w sprawie tamtych wydarzeń?
KATARZYNA BONDA: Kiedy przyjeżdżałam do Hajnówki, by przenieść ją w najdrobniejszych szczegółach na strony "Okularnika" za każdym razem trafiałam na historię Burego. Jak piszesz książki, to czujesz, że tam jest historia. Masz nosa. I kiedy pojawiło się to po raz kolejny, stwierdziłam, że muszę tę historię poznać. Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Mieszkałam tam w końcu do 18. roku życia. I nic nigdy nie wiedziałam. To też było niepokojące. Jak coś jest przemilczane, to znaczy, że jest bomba pod stołem. Potem okazało się, że miasteczko jest podzielone na "Polska dla Polaków" i "Bury nie nasz bohater", czyli wiadomo, że sytuacja idealna dla fabuły, ale w rzeczywistości prawda jest pośrodku i nic nie jest ani białe, ani czarne, tylko cała masa światłocienia i różne odcienie szarości. Kiedy pojechałam czytać dokumenty w IPN nie brałam w ogóle pod uwagę, że to wejdzie do powieści. Chciałam tylko wiedzieć, o co chodzi w tym konflikcie. To przy herbacie na stole w prywatnych rozmowach wychodziło na jaw, że ten konflikt to lawa, która pod spodem jest gorąca. I już wiedziałam, że muszę wszystko przebudować, ponieważ ten temat promieniuje na to, co jest teraz. I nagle zobaczyłam cały ten proces. Zobaczyłam, jak z lotu ptaka, jak to wyglądało i z czego wynikało, że ci polscy Białorusini pomagali czerwonoarmistom czyli donosili ubekom. Oni nie robili tego dla polityki, bo polityka ich nie interesowała. Jedyne, co ich interesowało, to była ziemia. I to ziemia była wyznacznikiem dlaczego postępowali w ten, a nie w inny sposób. Nie umieli walczyć inaczej. Nie byli waleczni. Nigdy nie zrobili żadnego powstania. Kolaborowali a to z Niemcami, a to z Rosjanami, a z Polakami walczyli tylko dlatego, że ci próbowali ich wyeliminować z tego terytorium. To było proste: chcesz zostać w swoim domu. Chcesz zostać tutaj, gdzie mieszkali twój dziad, pradziad, chcesz, żeby twoje kości leżały obok ich kości. Bronili ziemi i nic więcej się dla nich nie liczyło. Nie miało znaczenia, czy kolaborują z ubecją, czy pomogą czerwonoarmistom, czy "Bury" im pomoże. Im chodziło wyłącznie o to, żeby tam zostać. I nie ma chyba nic piękniejszego niż miłość do ziemi. Teraz od tej ziemi się ucieka. Już nigdy nie będziemy mieli takiej przestrzeni. Już zawsze będziemy wykorzenieni. Tamci ludzie nigdzie nie uciekli. Oni na tej swojej ziemi zginęli. To nie są tylko te wsie, które są w dokumentach w IPN.

I nikt przez kilkadziesiąt lat nie upomniał się o prawdę?
KATARZYNA BONDA: Nie zrozumie tego nikt, kto mieszka w dużym mieście. Tam ci, którzy zdradzili i ci, którzy mieli krew na rękach, nadal mieszkali obok siebie. Nie mieli gdzie ukryć tej prawdy przed sobą, więc ukryli ją za murem milczenia. Zrobili to ze strachu, a ten strach towarzyszył im na różnym poziomie i w różnej generacji. Jaka duża musiała być siła tych wszystkich zdarzeń, skoro milczeli kilkadziesiąt lat? Każde z tych pokoleń, czyli babcia, matka i córka w moim wieku, która tam została, dalej milczy. Mówić zaczyna jej dziecko. Cztery pokolenia. I te cztery pokolenia milczały z różnych przyczyn. Ponieważ był taki, a nie inny ustrój, ponieważ trauma wojenna, ponieważ te wszystkie historie się implikują i przenoszą. Natomiast dziś żyjemy w zupełnie innych czasach i ten młody człowiek chce prawdy, ponieważ czuje się bezpiecznie. To czwarte pokolenie jest pierwszym, które naprawdę chce się dowiedzieć. I jeżeli nadal dostaje milczenie, to takie dziecko, potomek tych z pogromu bardzo często przechodzi na stronę polską, ponieważ Polacy mówią prawdę, a Białorusini nadal kłamią. I są takie sytuacje, że ten dzieciak chodzi do białoruskiego liceum, bo cała jego rodzina tam chodziła, a jednocześnie chodzi w koszulce Żołnierzy Wyklętych. I to jest manifestacja. Nie tego, że kocham Żołnierzy Wyklętych, nienawidzę Białorusinów czy nie jestem kacapem, ale tego, że chcę prawdy. Oni sami sobie ukręcili bicz. Jak rozmawiałam z mamą i z osobami z jej pokolenia, oni nie rozumieli po co to odkrywać, po co otwierać puszkę Pandory. Dla nich to wszystko jest już przeżyte. Oni nie chcą pamiętać.

Ten potomek pogromu w koszulce Żołnierzy Wyklętych. Prawda się zemściła?
KATARZYNA BONDA: To syndrom niedomkniętych drzwi. Zarówno psychologicznie, jak i historycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski