Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy z hełmów kryje w sobie oddzielną historię [FOTO]

Marek Weiss
Kolekcja ostrowskiego pasjonata militariów należy do największych takich zbiorów w kraju. Jej właściciel jest „strażnikiem” na dawnej granicy prusko-rosyjskiej...

Blisko 250 hełmów i czapek wojskowych liczy kolekcja ostrowskiego pasjonata Krzysztofa Cegielskiego. To jeden z większych takich prywatnych zbiorów w Polsce. Militarne eksponaty nie zalegają tylko na półkach, ale również „grają” w wielu inscenizacjach historycznych. Hobbysta był bohaterem niedawnego spotkania zorganizowanego przez Ostrowski Klub Kolekcjonera.

- Historia mojej kolekcji rozpoczęła się od dwóch nakryć głowy, które znalazłem na strychu. Były to angielski czarny beret wojskowy i furażerka w kolorze khaki. Jak się okazało, należały do mojego dziadka, który był podporucznikiem 60. pułku piechoty. Walczył podczas kampanii wrześniowej, po której dostał się do niewoli. Po wyzwoleniu przez Amerykanów przez dwa lata służył w 8. Armii Brytyjskiej. W 1947 roku wrócił do kraju - wspominał kolekcjoner podczas spotkania w Ostrowskim Centrum Kultury.

Tamto znalezisko na strychu uruchomiło wyobraźnię. W ślad za tym przyszła pasja. Dzięki dziadkowi pan Krzysztof zaczął się interesować militariami i je zbierać. Najstarsze egzemplarze z jego bogatej kolekcji pochodzą z roku 1915.

Hełmy wprowadzono na szerszą skalę do użytku, kiedy okazało się, że silny ogień artyleryjski powoduje wiele obrażeń głowy. Miały za zadanie chronić głowę nie tylko przed odłamkami, ale także przed walącymi się cegłami. Pierwszy hełm stalowy zaprojektował Francuz płk. Louis Adrian. Niemcy zastosowali swój model podczas bitwy pod Verdun. Potem to samo zrobili Francuzi i Anglicy. Okazało się, że dzięki tak prostemu wynalazkowi można było zmniejszyć aż o 75 procent liczbę rannych. Ale nie wszystkie hełmy są jednakowe. Niemieckie są bardzo głębokie i solidne, francuskie lekkie i zgrabne, angielskie płaskie i oszczędnościowe. Jak mówi kolekcjoner, można się w tym doszukać analogii do mentalności poszczególnych nacji.

Nakrycia wykonywano ze specjalnych stopów, które musiały spełniać określone w tamtych czasach wymogi w zakresie wytrzymałości. Mimo solidnego materiału, niewielka ich część dotrwała do dnia dzisiejszego. Te, które przeleżały w ziemi, uległy korozji. Inne oddano na złom. Jeszcze inne były wykorzystywane przez rolników jako naczynia dla zwierząt gospodarskich. Kiedyś nikomu nie przychodziło do głowy przywiązywać większą wagę do tego typu pamiątek. Najwięcej szczęścia miały te hełmy, które odłożono na strych, gdzie zapomniane przeleżały wiele lat.

Mimo że o nowe eksponaty coraz trudniej, kolekcja ostrowianina systematycznie rozrasta się. Liczy łącznie już blisko 250 różnego rodzaju wojskowych nakryć głowy. Sposobów na powiększanie zbiorów jest kilka - Allegro, giełdy ze sprzętem militarnym, a także współpraca z innymi pasjonatami. Wszyscy znajomi pana Krzysztofa doskonale wiedzą o jego hobby i co jakiś czas przekazują mu sygnały, że gdzieś znajduje się coś interesującego dla niego. Oczywiście on sam także wszędzie gdzie bywa, zawsze pyta wszystkich swoich rozmówców o pamiątki wojenne.

- Człowiek często zastanawia się, kim był właściciel danego hełmu, czy przeżył, jaki przeszedł szlak? Można sobie układać różne historie, jeśli ma się wyobraźnię. Ale niektóre hełmy są podpisane nazwiskiem żołnierza i numerem jednostki, więc można odtworzyć ich prawdziwą historię - mówi właściciel kolekcji.

Pan Krzysztof jest członkiem ostrowskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej. Dzięki jego zbiorom przed pokazami nie trzeba nigdzie szukać hełmów, czapek czy insygniów. Są we wszystkich potrzebnych odmianach i wersjach. Pełnią rolę rekwizytów, więc można powiedzieć, że żyją drugim życiem i przechodzą swój powtórny szlak bojowy.

- Poprzez plenerowe widowiska uczymy żywej historii. To jest zupełnie coś innego niż tylko suche fakty w podręcznikach szkolnych. Inscenizacje o wiele bardziej przemawiają do młodzieży i nie tylko zresztą do niej. Także i starsze osoby dzięki naszym pokazom dowiadują się o mało znanych im wydarzeniach z przeszłości - mówi ostrowski kolekcjoner.

Ciekawostką jest, że Krzysztof Cegielski został „utrwalony” na dawnej granicy prusko-rosyjskiej w Nowych Skalmierzycach. Kilka miesięcy temu urządzono tam skwer historyczny. Oprócz szklanych plansz, w których zgromadzono wiele archiwalnych pocztówek, fotografii, map, dokumentów oraz opisów, są także dwie budki strażnicze, a w nich naturalnych rozmiarów fotografie żołnierzy w strojach z tamtej epoki. Ostrowianin użyczył twarzy strażnikowi pruskiemu (strażnikiem rosyjskim jest inny miłośnik militariów Piotr Moskwa).

Na spotkanie do Ostrowskiego Centrum Kultury Krzysztof Cegielski przyniósł ze sobą kilkadziesiąt nakryć głowy z terenu całej Europy i Stanów Zjednoczonych. Zarówno tych współczesnych, jak i pamiętających jeszcze czasy zaborów. Inni pasjonaci byli pod wrażeniem tego, co mogli zobaczyć.

Mimo że kolekcja imponuje swoim rozmiarem, gość wieczoru zdradził, że ciągle poszukuje nowych obiektów. W chwili obecnej największym jego marzeniem jest zdobycie dźwiękochłonnego hełmu artyleryjskiego. Takiego bowiem w swoich zbiorach jeszcze nie ma. Znając jego zacięcie i wytrwałość w poszukiwaniach, można być pewnym, że poszerzenie kolekcji o taki unikalny egzemplarz jest tylko kwestią czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski