Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Polus, "Rzeźnik z Wildy" mordował, bo czuł, że sprawia mu to dużą przyjemność

Katarzyna Sklepik
Katarzyna Sklepik
Kazimierz Polus przed sądem udawał, że jest chory, niepoczytalny i prosił, „by go wyleczyć, bo jest chory” sędzia był nieugięty. 13 kwietnia 1984 roku, Kazimierz Polus usłyszał wyrok: kara śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze. Odwołania i apelacje nie zmieniły decyzji sądu. Rada Państwa też nie skorzystała z prawa łaski. Wyrok wykonano 15 marca 1985 roku w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej.
Kazimierz Polus przed sądem udawał, że jest chory, niepoczytalny i prosił, „by go wyleczyć, bo jest chory” sędzia był nieugięty. 13 kwietnia 1984 roku, Kazimierz Polus usłyszał wyrok: kara śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze. Odwołania i apelacje nie zmieniły decyzji sądu. Rada Państwa też nie skorzystała z prawa łaski. Wyrok wykonano 15 marca 1985 roku w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej. archiwum
Dla sąsiadów z Wildy był miłym i uczynnym dozorcą. Szybko jednak się okazało, że Kazimierz Polus jest wielokrotnym mordercą. Pedofilem o skłonnościach homoseksualnych. Gdy w 1982 roku zabił swojego kolegę z MPK, śledczy szybko wpadli na jego trop. Polus był jednym z ostatnich, na których wykonano karę śmierci w poznańskim areszcie przy ulicy Młyńskiej.

Plewiska. Grudzień, 1982 roku. – W lesie, niedaleko domu znalazłam ludzką głowę, ręce i nogi. Przyjeżdżajcie szybko – zaalarmowała milicję obywatelską 35-letnia Anna*, którą o makabrycznym odkryciu poinformował, wracający ze szkoły, syn.
Funkcjonariusze na miejscu zobaczyli leżące na ziemi odrąbane ludzkie nogi, a obok nich karton. W środku – głowę i ręce. Choć przeczesali cały okoliczny teren, nie znaleźli tułowia, które jak się później okazało leżał gdzieś pod Luboniem.

Kazimierz Polus - morderca dozorca

Milicjanci rozpoczęli poszukiwanie mordercy i identyfikację ofiary. Po kilku dniach już wiedzieli, że zamordowany to 21-letni Marek, pracownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Jego zaginięcie zgłosiła matka, a ojciec zidentyfikował fragmenty ciała.
Okazało się, że Marka od kilku dni nie było w pracy. Zaalarmowani przez kolegę rodzice, postanowili sprawdzić, co się dzieje z synem. Kiedy nie zastali go w mieszkaniu, udali się na komisariat.

Czytaj także:Tadeusz Kwaśniak: Tak, panie naczelniku, zabiłem paru chłopaczków

W trakcie przesłuchań znajomych Marka, funkcjonariusze dowiedzieli się, że w ostatnim czasie przyjaźnił się on z 53-letnim Kazimierzem Polusem z MPK. Mieli – na przełomie roku – razem wyjechać za granicę do pracy. Marek dał Kazimierzowi 23 tysiące złotych, za załatwienie tej pracy.

Nie było na co czekać, 5 stycznia 1983 roku około godziny 10.20 w kamienicy przy ulicy 28 Czerwca 1956 roku pojawiła się milicja. Funkcjonariusze aresztowali Kazimierza Polusa. Nie stawiał oporu, już wiedział, że jest poszukiwany. Prokuratorowi – ze szczegółami – opowiedział, co zrobił...

– Marek przyszedł do mnie z walizką, 3 grudnia około południa. Myślał, że pojedziemy za granicę do pracy. Powiedziałem mu, że najpierw musimy posprzątać, bo jestem dozorcą. Gdy skończyliśmy, chciał się umyć. Gdy zobaczyłem go rozebranego, naszła mnie ochota, ale odmówił. Stojącego tyłem kilka razy uderzyłem siekierą. Gdy padł na ziemię, pociąłem go nożem. Odrąbałem mu nogi, ręce i głowę i wywiozłem. Rzeczy spaliłem, a walizkę dałem sąsiadce na przechowanie – zeznał Kazimierz Polus.

Kazimierz Polus - zabiłem, i to nie raz

W jego domu zabezpieczono narzędzia zbrodni. Wszystko już było jasne, w połowie czerwca 1983 roku gotowy był akt oskarżenia. Gdy prokurator przedstawiał Polusowi zarzuty, ten powiedział: – Przyznaję się do winy, ale to nie wszystko. W1971 roku – w Szczecinie – zabiłem ośmiolatka i w 1975 roku siedemnastolatka w Poznaniu...

Śledczy szybko ustalili, że ofiarami zabójcy padli Krzyś Tomczyk i Tadeusz Stefaniak.

Krzyś
1971 rok. 27 maja mama zostawiła ośmioletniego Krzysia pod opieką swojej siostry. I poszła do pracy. Krzyś wyszedł na podwórko ze starszym kuzynem, któremu nagle zniknął z oczu. Gdy chłopak zorientował się, że ośmiolatka nie ma, zaczął go – z kolegami
– szukać po osiedlu. Bezskutecznie. Gdy mama chłopca wróciła z pracy, wezwała milicję. Krzysia – kilka godzin później – znaleziono w rowie, na obrzeżach szczecińskiego osiedla. Sekcja wykazała, że chłopczyk został zgwałcony i czterokrotnie ugodzony nożem kuchennym w klatkę piersiową. Sprawę po czterech latach umorzono, bo nie wykryto zabójcy.

Tadek
14 grudnia 1975 roku, na dworcu PKP w Poznaniu Kazimierz Polus spotkał, błąkającego się bez celu, Tadeusza. Szukając kochanka zagadnął chłopaka i dowiedział się, że ten szuka pracy. Zaoferował pomoc. Powiedział, że ma kolegę, który przy ulicy Krańcowej stawia dom i potrzebuje pracowników. Pojechali tam. Na opustoszałym placu budowy zgwałcił siedemnastolatka i zadał mu kilka silnych ciosów w skroń. Ciało Tadeusza ukrył w lesie i wrócił do domu. Sprawcy nie wykryto, sprawę zamknięto.

Kryminalna Wielkopolska

Kazimierz Polus - pedofil ze skłonnościami homoseksualnymi

W styczniu 1984 roku, akt oskarżenia Kazimierza Polusa trafił do Wydziału IV Sądu Okręgowego w Poznaniu. Za dokonanie trzech zabójstw na tle seksualnym i przywłaszczenie prawie stu tysięcy złotych, należących do jednej z ofiar, prokurator bezwzględnie zażądał kary śmierci. Proces rozpoczął się w lutym. Poznańskie media relacjonowały każdą rozprawę. Wtedy okazało się, że ten uprzejmy dla swoich wildeckich sąsiadów dozorca, był recydywistą. Pedofilem o homoseksualnych skłonnościach.

Urodzony w 1929 roku Kazimierz Polus skończył tylko siedem klas podstawówki. W 1950 roku ożenił się, ale jego nadmierny popęd seksualny i liczne zdrady spowodowały, że już rok później żona się z nim rozwiodła.

W 1953 roku, pierwszy raz napadł i zgwałcił mężczyznę. Poznański sąd skazał go wtedy na 10 lat pozbawienia wolności. Więzienie w Wołowie opuścił po siedmiu latach. W 1961 roku za kolejne czyny lubieżne trafił do więzienia. Tym razem, w Kaliszu odsiedział cały wyrok – 10 lat. Po wyjściu na wolność wyjechał do Szczecina, gdzie do 1975 roku pracował w Szczecińskich Zakładach Celulozowo-Papierniczych. Krótko po zabójstwie Krzysia, wrócił do rodzinnego Poznania.

Choć przed sądem udawał, że jest chory, niepoczytalny i prosił, „by go wyleczyć, bo jest chory” sędzia był nieugięty. 13 kwietnia 1984 roku, Kazimierz Polus usłyszał wyrok: kara śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze. Odwołania i apelacje nie zmieniły decyzji sądu. Rada Państwa też nie skorzystała z prawa łaski.

Czytaj także: Nekrofil z Poznania. Zabójca Edmund Kolanowski wpadł przez małe stopy i kawałek papieru przy rozkopanej mogile. Zatrzymał go karateka

Wyrok wykonano 15 marca 1985 roku w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej. Stracenie Kazimierza Polusa było jedną z ostatnich kar śmierci w poznańskim areszcie. Po nim wyroki wykonano na Edmundzie Kolanowskim, Mariuszu Radomskim (oba w 1985) i Krzysztofie K. (1986 rok)

* imiona bohaterów, poza Kazimierzem Polusem, zostały zmienione

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski