Kiedy akumulatory przestawały działać, ratownicy musieli zatrzymywać się na trzech stacjach benzynowych, by je doładować. Na dodatek w ambulansie wyczerpywał się też zapas tlenu i leków.
Po raz trzeci bateria padła na przedmieściach Wrocławia. Wtedy z pomocą przyjechali strażacy, którzy podłączyli sztuczne płuco do swojego agregatu. Taka podróż mogła zakończyć się tragicznie dla chorego, który jest w bardzo ciężkim stanie.
- Zapadła decyzja o przewiezieniu pacjenta do Wrocławia, bo tam są specjaliści, którzy potrafią obsługiwać płuco-serce. U nas byłoby to niemożliwe - mówi Andrzej Jackowski, dyrektor kępińskiego szpitala.
W przygotowanie transportu zaangażowanych było kilkanaście osób: lekarze z Zabrza, Wrocławia i Kępna oraz ratownicy medyczni.
Pacjent nadal jest nieprzytomny, ale jego stan się nie pogarsza.
Przypomnijmy, że 31-latek źle się poczuł na dyżurze, który pełnił w kępińskim szpitalu. Zdiagnozowano u niego zapalenie płuc. Badania potwierdziły obecność u niego wirusa AH1/N1.
- Następny tydzień pokaże, w którym kierunku rozwinie się choroba - uważa dr Grażyna Durek z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii we Wrocławiu, gdzie trafił lekarz.
Być może walka o życie młodego kardiochirurga nie byłaby konieczna, gdyby więcej szpitali było zaopatrzonych w płuco--serce. W Polsce są zaledwie trzy takie urządzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?