Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice Lecha Poznań: Mamy szkodnika, nie prezydenta

BLD
Tuż po wejściu Jacka Jaśkowiaka na salę gimnastyczną grupa młodych kibiców rozwiesiła transparent: "O bohaterach lewak nie pamięta. Mamy szkodnika, nie prezydenta".
Tuż po wejściu Jacka Jaśkowiaka na salę gimnastyczną grupa młodych kibiców rozwiesiła transparent: "O bohaterach lewak nie pamięta. Mamy szkodnika, nie prezydenta". BLD
Trwa zimna wojna między kibicami Lecha Poznań, a prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem. Na czwartkowym spotkaniu z mieszkańcami Winograd kibice pojawili się ze specjalnym transparentem.

Spotkanie z mieszkańcami osiedla Nowe Winogrady Północ odbyło się w czwartkowe popołudnie w Zespole Szkół nr 7 na os. Zwycięstwa. Tuż po wejściu Jacka Jaśkowiaka na salę gimnastyczną grupa młodych kibiców rozwiesiła transparent: "O bohaterach lewak nie pamięta. Mamy szkodnika, nie prezydenta".

Jacek Jaśkowiak nie dał się sprowokować, choć nawiązał do treści zawartych na pasie materiału.

- Wiem, że tematem bardzo ważnym jest obozowisko Romów (chodzi o koczowisko przy ul. Lechickiej - przyp. red.). To jeden z najważniejszych problemów do rozwiązania w mieście i nie możemy dokonać tego siłowo. Z jednej strony musimy pomóc tym ludziom, z drugiej zadbać o to, by w stosunku do nich nie narastały wrogie nastroje. Nierozwiązywanie takich problemów, powoduje, że powstają takie transparenty - mówił prezydent Poznania.

Większość spotkania była poświęcona budowie pływalni na os. Zwycięstwa. J. Jaśkowiak podkreślał, że chce zmienić filozofię prowadzenia inwestycji i więcej czasu przeznaczyć na jej projektowanie. Jednak co jakiś czas z sali padały pytania m.in. dotyczące uczestnictwa prezydenta w demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji.

- Nie mogę się chować za funkcją prezydenta, gdy są tak ważne demonstracje w obronie konstytucji. To jest moim obowiązkiem jako pierwszego obywatela Miasta Poznania. Pamiętam czasy kiedy mieliśmy cenzurę, wrogów na Zachodzie i ludzi za poglądy wyrzucano z pracy, teraz mamy podobne klimaty - odpowiadał J. Jaśkowiak.
Po jednym z podobnych pytań między mieszkańcami wywiązała się kłótnia, ale została szybko zażegnana przez prowadzącego spotkanie.

Transparent, który pojawił się na sali to kolejna odsłona zimnej wojny między kibicami i prezydentem miasta. Przypomnijmy, że rozpoczęła się ona od wypowiedzi J. Jaśkowiaka dla "Gazety Wyborczej". Na łamach dziennika stwierdził on, iż chce "dyscyplinować" kibiców, a następnie... zaprosił ich do dyskusji. W odpowiedzi na artykuł Stowarzyszenie Kibiców Lecha Poznań wystosowało do niego list otwarty. Fani Kolejorza zarzucili prezydentowi Poznania, że ich szkaluje oraz nie bierze udziału w ważnych dla miasta wydarzeniach.

- Będę chciał w umowie zamieścić takie zapisy, które w przypadku incydentów, które szkodzą miastu, również finansowo zawierały kary umowne. (...) Dlatego chcę porozmawiać z władzami klubu i kibicami spokojnie i po męsku, bo ta rozmowa jest konieczna - tak w Radiu Merkury prezydent odniósł się do listu kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kibice Lecha Poznań: Mamy szkodnika, nie prezydenta - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski