Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy faceci przynoszą kwiaty?

Kamilla Placko-Wozińska
M y walentynek nie obchodzimy - kolega na pytanie baby co żonie kupił odpowiedział. I wyliczył jeszcze, że za dni parę rocznicę poznania mają, zaraz później urodziny nastąpią itp. A babę refleksja naszła, że oni wszyscy tacy są. Po ślubie w każdym razie, bo dziad identycznie się odezwał, gdy ona w niedzielę o święcie przypomniała.

- Jak to my? - baba zaprotestowała. - Ja obchodzę!

No i dziad w końcu ustąpił.

- Możemy do kina pójść! - uradowana baba zaproponowała.

- Co ty, tłumy będą - dziad się nie zgodził.

- To może na kolację mnie weźmiesz? - w duchu baba tylko sobie dodała, że romantyczną.

- W restauracjach też tłumy. W domu sobie coś zróbmy - odpowiedział. To coś to kolacja być miała, czyli, że baba ją zrobi. Ale i tak zadowoloną była, że święto się odbędzie. W walentynki dziadowi prezenty ulubione, czyli książki rano dała.

- A ja nic dla ciebie jeszcze nie mam, kupić nie zdążyłem - powiedział jak zawsze przy okazji świąt. Za to wieczorem jak baba z krewetkami na kolację wróciła, oniemiała. Dziad z szampanem czekał i prezentem w postaci pudru rozjaśniającego, różu do policzków, cieni do powiek i błyszczyku do ust. Jak tylko krewetki wstawiła zaraz do dziecka zadzwoniła, celem podzielenia się radością.

- Sądzisz, że cię zdradza? - pociecha dziwne pytanie zadała.

- Nie zrozumiałaś, przeciwnie. Dzwonię ci powiedzieć jak bardzo dziad się postarał. Jak nigdy - baba nieporozumienie wytłumaczyć próbowała.

- No właśnie, jak nigdy - dziecko przy swoim trwało. - Nie wiesz, że jak facet nagle kwiaty żonie przynosić zaczyna czy prezenty, to znaczy, że kogoś ma? Albo uśpić czujność próbuje, albo wyrzuty sumienia zagłuszyć…

- E, niemożliwe - baba uspokoić siebie próbowała.

- Teraz jak ja już nie mieszkam, nie ma go nawet kto upilnować - pociecha kontynuowała. - Ty w pracy bez przerwy, a on długo coś tę książkę pisał. No i całkiem kontroli nie mamy, co w Gdańsku robi…
Niby to niedorzeczne jakieś babie się wydało, ale czuła, że niepokój w niej narasta jakoś tak.

- A swoją drogą mogłabyś ojca częściej odwiedzać - baba temat niby zmieniła. - Tak wiesz, jak w okolicy gdzieś będziesz, wpaść na chwilę...

- Rozumiem, tak bez uprzedzenia - dziecko solidarność babską wykazało. - Da się zrobić…
Dnia następnego dziad zadowolonym bardzo był, jak baba z pracy wróciła.

- Dziecko było! Dzień cały prawie, na zakupy razem pojechaliśmy - obwieścił. I dodał: - Ona chyba woli wpadać jak ciebie nie ma…
Baba uwagę tę kąśliwą przemilczała, bo swoje wiedziała. A dziad zadowolony opowiadał, jak to razem po markecie chodzili, gdzie dawno niewidzianą ciocię Zofię spotkali.

- Powiedziała, że dziecko do mnie podobne jest - z dumą oświadczył.

- E, nieprawda, bardziej do mnie - baba zaprotestowała. - Wszyscy tak mówią. Zresztą ciocia Zosia też. Pamiętasz? Na zjeździe rodzinnym parę lat temu, to powiedziała, że dziecko jakby skórę ze mnie zdarło.

- No tak - dziad o dziwo się zgodził. - Ale teraz powiedziała, że wyładniało ostatnio.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski