W lipcu prywatyzacji sprzeciwiła się Renata Czech - członek zarządu ds. ekonomicznych podkreślając, że jej wycena jest za niska. Według naszych informacji, Credit Suisse - doradca prywatyzacyjny poznańskiej spółki - zaniżył jej wartość nawet o połowę. Tym razem powodem opóźnienia jest zła sytuacja na giełdzie.
Oferta energetycznego potentata wystartuje mimo bessy. Jednak to propozycje cenowe inwestorów ostatecznie zadecydują o tym, czy doprowadzi ją do końca. Jeszcze w zeszłym tygodniu Jan Bury, wiceminister skarbu zapowiadał: - Jeśli sytuacja na rynkach będzie taka jak dziś lub gorsza, to może rozważymy, żeby w ogóle przesunąć debiut. Jeśli będzie debiut to na pewno nie w terminie pierwotnym, ale najpóźniej 12 listopada.
12 listopada to dzień, w którym wygasa ważność dokumentów niezbędnych do giełdowego debiutu. Nie oznacza to jednak, że spółka z całą pewnością zadebiutuje. Ewentualne przesunięcie terminu nie będzie bowiem wiązało się z dodatkowymi kosztami.
- Jeżeli Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowałoby o przesunięciu terminu debiutu na dzień po 12 listopada to do prospektu emisyjnego musimy dołączyć sprawozdanie finansowe za III kwartał. To nie są dodatkowe koszty, bo tak czy inaczej to sprawozdanie będziemy musieli przygotować - podkreśla Paweł Oboda, rzecznik grupy Enea.
Zastrzega że termin listopadowy jest niezagrożony.
- Z naszych rozmów z doradcą prywatyzacyjnym i ministerstwem wynika, że zadebiutujemy do 12 listopada. Za tym terminem przemawiają też rozmowy prowadzone już z potencjalnymi inwestorami - mówi Paweł Oboda.
Zainteresowanie zakupem akcji Enei wyraziły już niemieckie RWE, czeski CEZ i szwedzki Vattenfall. Jeżeli jednak ich propozycje cenowe nie będą satysfakcjonujące ministerstwo zapowiada, że może wycofać się z oferty. Czy to rzeczywiście najlepszy moment na debiut?
- Faktycznie sytuacja na rynkach jest chwiejna. Nie wiemy jednak, czy w przyszłym roku nie będzie jeszcze gorzej. Przewidujemy, że instytucje finansowe będą szukać bardziej stabilnych branż i wykażą zainteresowanie naszą ofertą - mówi Paweł Oboda.
Tymczasem wciąż nie zakończyły się rozmowy ze związkami zawodowymi, działającymi w grupie Enea. Żądają pisemnego zapewnienia ministra Aleksandra Grada, że w przyszłym roku upłynni cały pakiet akcji i uwolni tym samym akcje pracownicze. - Rozważamy przeprowadzenie referendum strajkowego. W tym tygodniu podejmiemy decyzję - mówi Piotr Adamski, przewodniczący Solidarności w koncernie. - Minister Grad nie chce rozmawiać na temat pisemnej deklaracji. Obawiamy się, że jeżeli debiut będzie nieudany to może nie wypuścić akcji - dodaje.
- Jesteśmy w trakcie rozmów ze związkami - odpowiada Paweł Oboda. - Pełnimy jednak rolę mediatora, bo właścicielem firmy jest Skarb Państwa i to minister decyduje o uwolnieniu akcji. Wcześniej jednak składał już takie deklaracje więc nie powinno być problemów - dodaje.
Przekładany już drugi raz debiut spółki to koszty związane z kampanią reklamową idące w setki tysięcy złotych. Enea nie chce jednak ujawniać, o jakie pieniądze chodzi.
- Szacunkowe koszty promocji zawarte są w prospekcie emisyjnym. Przed jego opublikowaniem nie możemy podać kwot. Mogę zapewnić, że w związku ze zmianą daty debiutu nie ma dodatkowych wydatków. W lipcu dogadaliśmy się z telewizją i przerwaliśmy akcję promocyjną. Wznowiliśmy ją ostatnio. Poza tym to okres podpisywania umów więc obecna promocja ma także charakter handlowy, o co prosił nas departament handlu - mówi Paweł Oboda.
W tym tygodniu Enea planuje publikację prospektu emisyjnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?