Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś sam się ścigał, dziś sędziuje i działa dla sportu [FOTO]

Marek Weiss
Jako nastolatek ścigał się z Szurkowskim. Potem przerwaną przedwcześnie karierę zawodniczą z powodzeniem zamienił na rolę działacza, sędziego i szkoleniowca. W tym roku obchodzi półwiecze swojej aktywności na polu sportowym.

Henryk Gałęski to postać doskonale znana w środowisku, nie tylko ostrowskim. Wszędzie go pełno, jest obecny na niemal każdej imprezie. Jak mówi, sport ma we krwi. A zaczęło się już w domu rodzinnym.

- Ojciec był członkiem zarządu Ostrovii i zabierał mnie na wszystkie mecze. Już jako kilkulatek znałem niemal wszystkie stadiony w całym regionie. Tak narodziły się moje zainteresowania - wspomina.

Jako uczeń sam uprawiał sport. Zaczynał w trampkarzach Ostrovii. W szkole średniej grał w piłkę ręczną i koszykówkę. Jego kolegą w drużynie szczypiorniaka był późniejszy brązowy medalista olimpijski z igrzysk w Montrealu Zdzisław Antczak. W wieku osiemnastu lat przerzucił się na kolarstwo, które szybko stało się jego ukochaną dyscypliną. Przez cztery lata był zawodnikiem sekcji działającej w Baryczy Przygodzice. Ścigał się wówczas m.in. z tej klasy rywalami, co Ryszard Szurkowski, Zenon Czechowski czy Andrzej Kaczmarek. Niestety, w roku 1969 musiał przerwać czynną karierę sportową z powodów zdrowotnych.

- Wielkim kolarzem nigdy nie byłem. Nastawiałem się bardziej na dobro zespołu niż na moje wyniki indywidualne. Miłość do tej dyscypliny trwała jednak dalej i postanowiłem pozostać w kolarstwie. Już nie jako zawodnik, ale jako działacz - mówi Henryk Gałęski.

Był kierownikiem sekcji kolarskiej, wraz z którą przenosił się kolejno z Przygodzic do Ostrowa i do Raszkowa. W klubie LZS Zieloni Ostrów dodatkowo był asystentem trenera Janusza Janiaka. W Raszkowie pod jego okiem pierwsze kroki stawiał Wojciech Pawlak, późniejszy dwukrotny olimpijczyk. Ukończył też kursy sędziowskie. Dziś może się pochwalić najdłuższym stażem ze wszystkich sędziów okręgu kaliskiego Polskiego Związku Kolarskiego. Wielokrotnie prowadził mistrzostwa Polski. Na imprezie tej rangi zadebiutował w 1970 roku na torze w Kaliszu.

Nie ograniczał się tylko do kolarstwa. Zdobył uprawnienia do prowadzenia zawodów koszykarskich, motorowych, badmintonowych oraz lekkoatletycznych. W baskecie był przez wiele lat sędzią stolikowym na dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych w Polsce. W 1978 roku rozpoczęły się jego kontakty z Terenowym Klubem Olimpijczyka w Wysocku Wielkim, które trwają do dziś. Przez kilka kadencji zasiadał tam w radzie klubu. Trzy lata później powołał Klub Kibica Sportu Żużlowego i przez 8 lat był jego prezesem. Od 1988 roku Henryk Gałęski jest działaczem i dobrym duchem sekcji koszykówki kobiet Ostrovii. Był kierownikiem drużyny w okresie, kiedy odniosła ona swój największy sukces, jakim był awans seniorek do ekstraklasy w 2003 roku.

Ostrowianin ma w domu wszystkie najważniejsze odznaczenia Polskiego Związku Kolarskiego i Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W 1991 roku w plebiscycie ,,Ziemi Kaliskiej" kapituła przyznała mu tytuł Honorowego Sportowca - Działacza.
Henryk Gałęski cały czas rekreacyjnie jeździ na rowerze. Rocznie pokonuje w ten sposób około 2 tysięcy kilometrów. Jak mówi, nie wyobraża sobie bez tego życia. Zamiłowanie do dwóch kółek pozostało.

- Przez ostatnie pół wieku ta dyscyplina zmieniła się diametralnie. Zupełnie inna jest dziś technologia, inny sprzęt. Cieszę się, że w tych nowych warunkach polskie kolarstwo się odrodziło. Dotyczy to także naszego regionu, bo mamy przecież mistrzynię świata Katarzynę Pawłowską. Marzy mi się, aby młodzi wychowankowie naszych klubów mogli dalej uprawiać sport w barwach Raszko-wianki, Szperka Antonin czy KTK Kalisz. Bo, niestety, w praktyce wygląda to tak, że w wieku seniorskim albo kończą swoje kariery albo przechodzą do innych, bogatszych klubów - mówi Henryk Gałęski.

Niemal tak samo długi staż, jak w dziedzinie sportu, ma on w... ministranturze. Przez 44 lata posługiwał do mszy w parafii św. Antoniego przy ulicy Raszkowskiej w Ostrowie Wielkopolskim. Przez długi czas był szefem tamtejszych ministrantów. Przy specjalnych okazjach komżę zakładał nawet jeszcze po 50-tce. Był również ławnikiem w Sądzie Rejonowym w Ostrowie Wielkopolskim, a przez kilkanaście lat parał się pisaniem artykułów sportowych, m.in. do ,,Ziemi Kaliskiej" i ,,Głosu Wielkopolskiego". Z dużą pieczołowitością zbierał i nadal gromadzi wszelkiego rodzaju pamiątki i materiały sportowe. W domu ma wiele kronik, które sam tworzył. Jest prawdziwą kopalnią wiedzy na temat dziejów sportu w południowej Wielkopolsce.
Być może kontynuatorami jego życiowej pasji będzie dwójka spośród czwórki wnucząt. Wnuk gra obecnie w piłkę nożną i siatkówkę, z kolei wnuczka przez pewien czas była dobrze zapowiadającą się biegaczką.

Henryk Gałęski zapewnia, że po 50 latach swojej działalności ciągle czerpie bardzo wiele satysfakcji z tego, co robi. Chciałby, aby jego przygoda ze sportem trwała jak najdłużej.

- Kiedy mam wolne od imprez lubię czytać książki, głównie o tematyce przygodowej. Interesuję się również historią. Za to polityka w ogóle mnie nie pociąga. Ona nawet nie umywa się do emocji sportowych - mówi Henryk Gałęski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski