Jacek Zaradniak z Zalesia mieszka wraz z żoną i czwórką dzieci w gminie Jaraczewo. Dwoje jego dzieci jest niepełnosprawnych i zamiast uczęszczać do szkoły w pobliskiej Górze musi dojeżdżać do zintegrowanej szkoły nr 5 w Jarocinie. Za transport dzieci do szkoły odpowiada gmina, która w poniedziałek rano nie wywiązała się ze swojego obowiązku.
- Przyjechali pan z panią busem i zapytali, czy dziecko założy maseczkę, odpowiedziałem nie, ponieważ dzieci są niepełnosprawne. Wtedy stwierdzili, że w takim razie go nie zabiorą - opowiada Jacek Zaradniak.
Sytuacja powtórzyła się, gdy autobus przyjechał zabrać na lekcje kolejne dziecko. Kierowca nie wysiadając z autobusu zapytał, czy dziecko założy maseczkę i po uzyskaniu przeczącej odpowiedzi odjechał. Pan Jacek nie zdążył pokazać przyniesionego ze sobą zaświadczenia. Dzieci zostały zabrane do szkoły przez mamę.
Zdaniem pana Jacka dzisiejsza sytuacja to odwet za wcześniej zgłoszone oświadczenie.
- W piątek zadzwoniłem do Pana Jakubowskiego (odpowiedzialnego za szkolnictwo w gminie przyp. red.) i powiedziałem, że nie jest respektowane moje pismo skierowane do szkoły, że dzieci nie będą chodziły do szkoły w maseczkach. Poprosiłem też o certyfikat i atest płynu do dezynfekcji rąk dla dzieci w szkole podstawowej. Podejrzewam, że jest z nim coś nie tak - mówi pan Jacek.
W odpowiedzi od gminy przeczytaliśmy, że dzieci nie zostały wpuszczone do autobusu, ponieważ nie zastosowały się do regulaminu dowozów obowiązującego na terenie gminy Jaraczewo.
- Regulamin jasno określa, że uczniowie dojeżdżający środkami transportu winni posiadać maseczkę lub przyłbicę. W autobusie nie jadą tylko dzieci pana Zaradniaka, ale również inne dzieci uczęszczające np. do Szkoły Specjalnej w Jarocinie czy na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Moim zadaniem jest troska o zdrowie wszystkich dzieci dowożonych, dlatego też w taki sposób został opracowany Regulamin Dowozów - mówi Jerzy Jakubowski, dyrektor Gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół i dodaje, że na ponad 300 uczniów dowożonych żaden z rodziców nie kwestionuje noszenia maseczki, choć wśród nich są inne dzieci niepełnosprawne.
Dyrektor zauważa też, że w autobusie zajęte są wszystkie miejsca i nie ma możliwości posadzenia dzieci tak, by były w odległości 1,5 metra od siebie.
W obronie pana Jacka Zaradniaka staje rozporządzenie wydane przez Radę Ministrów 15 kwietnia 2020 r., które mówi, że od obowiązku noszenia maseczek zwolniona jest „osoba, która nie może zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia, całościowych zaburzeń rozwoju, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym albo głębokim lub niesamodzielności”. Jedno z dzieci pana Jacka ma dysplazję oskrzelowo-płucną i alergię, drugie dziecko urodziło się z niedotlenieniem mózgu, zamartwicą, ma zwiotczenie mięśni i rzadkie schorzenie zespół Wili-Pradera.
- Analizując Rozporządzenie, które Pani przytacza, to mówi ono wyraźnie, że są uczniowie niepełnosprawni w stopniu lekkim i głębokim o określonych niepełnosprawnościach są zwolnieni z noszenia maseczek. Podam przykład: czy dziecko niepełnosprawne, które ma jedną nogę krótszą ma przeciwwskazania do noszenia maseczki – otóż nie. Maseczek nie muszą nosić uczniowie z niektórymi niepełnosprawnościami - odpowiada Jerzy Jakubowski i zaznacza, że nie wie, jaką niepełnosprawność posiadają dzieci pana Zaradniaka, a jest to warunek konieczny do ustalenia prawa do dowozów dziecka i noszenia maseczki.
- Gdyby nawet dziecko miało przeciwwskazania, co do noszenia maseczki (bo może problemy z oddychaniem czy inne schorzenia), to w czym przeszkadza noszenie przyłbicy – w niczym. Tak więc pan Zaradniak po pierwsze powinien przedstawić odpowiednie zaświadczenia, a z drugiej strony powinien zrozumieć, że rodzice pozostałych dzieci jadących w autobusie mają prawo do tego, aby ich dzieci były zdrowe - zauważa Jerzy Jakubowski.
Mieszkaniec Zalesia takie zaświadczenie posiada i chciał je kierowcy przedstawić, choć nie musiał. W tym samym rozporządzeniu zaznaczone jest, że „okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane”.
- Moim zdaniem gmina Jaraczewo traktuje dzieci niepełnosprawne jak zło konieczne, dla mnie jest to dyskryminacja i narażanie ich na uszczerbek na zdrowiu. Jest uchwała, a oni tego nie respektują. Dzwoniłem w tej sprawie do wiceburmistrza, a on nie zrobił nic - mówi Jacek Zaradniak i jednocześnie chwali szkołę w Jarocinie, która dostosowała się do prośby rodziców.
- Szkoła nie robi żadnego problemu. Żona rozmawiała z wychowawczynią i dyrektorem, którzy zaangażowali się w tę sprawę. Kiedy zgłaszaliśmy problemy z uczuleniem na środki do dezynfekcji i brak maseczek podeszli do tego na poważnie - zaznacza ojciec dzieci.
Dyrektor Gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół twierdzi, że jeśli otrzyma do wglądu zaświadczenie mówiące o przeciwwskazaniach, co do noszenia maseczki, to sprawą odpowiednio się zajmie. Na razie Jacek Zaradniak zapowiada, że zgłosi sprawę jeszcze wyżej.
ZOBACZ TEŻ:
Sprawdź też:
- Tak wyglądał Poznań w 2002 roku. Jak zmieniło się miasto? Zobacz zdjęcia!
- To miejsce pod Poznaniem ma tragiczną historię. Nadal przyciąga osoby żądne wrażeń
- 30 zdjęć przedwojennego Poznania. Tak pięknie wyglądał!
- Tak wyglądają najgroźniejsi przestępcy w Polsce. Zobacz zdjęcia poszukiwanych
- Przestępcy z Wielkopolski poszukiwani przez policję. Widziałeś któregoś z nich?
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?