Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiler, prawdziwy pies na życie

Karolina Sternal
Dwaj profesjonaliści z Gostynia - sierżant sztabowy Łukasz Stężycki i jego partner, pies Kiler
Dwaj profesjonaliści z Gostynia - sierżant sztabowy Łukasz Stężycki i jego partner, pies Kiler D. Andruszkiewicz
Złodzieje, włamywacze, bandyci, to jego świat. Oprócz tego zła, jest także dobro. Ostatnio nawet tak wielkie, że został bohaterem. O Kilerze z Gostynia i jego partnerze pisze Karolina Sternal.

Zawsze trzeba być czujnym. Czujnym i gotowym, bo nie wiadomo, co tacy kolesie mogą zrobić. Jak wtedy, w Krobi, gdy jeden z tych chojraków próbował pokiereszować jego człowieka. Dla "Stężała" mogło się to źle skończyć, więc co było robić. Jeden skok i już tamtego trzymał. Z takimi nie ma co się cackać. Zresztą Kiler nie lubi, gdy ktoś tyka "Stężała" czy jego samego.

Tak było z tym redaktorkiem. Niby tacy w tej telewizji wszyscy byli mili, uśmiechnięci, a ten nie patrzy i ładuje się na Kilera. No, miał szczęście, że Kiler nie mógł mu pokazać, co potrafi profesjonalista.

Profesjonalista... Prawie całe życie nim był. Ciągle tylko jak nie złodzieje, to włamywacze, więksi i mniejsi kombinatorzy, a nawet całkiem tędzy bandyci. Tak miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. I nagle ta sława, telewizyjne studia, kamery, dziennikarze, fotoreporterzy. Trochę to wszystko dziwne, ale cóż, choć na koniec nieco konkretnej kasy się trafiło. Co z nią zrobić? W tym to już głowa "Stężała", bo przecież on niedługo zakończy tę zabawę w policjantów i złodziei.

Wielkopolska policja ma ich ponad 130 - labradorów, owczarków niemieckich, foksterierów, cocker spanieli, nowofundlandów i rottweilerów. Podobnie jak ludzie, psy pełnią publiczną służbę. Tropią, patrolują, szukają narkotyków, materiałów wybuchowych, zwłok, wspierają policjantów podczas zabezpieczania masowych imprez i zgromadzeń. Pracują we dnie i w nocy, w dni powszednie i święta, gdy świeci słońce, leje deszcz albo ściska siarczysty mróz.

- Wiele z tych psów wykazało się nieprzeciętnymi zdolnościami i wniosło spory wkład w pracę wielkopolskiej policji - zaznacza podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Można powiedzieć, że Kiler miał trochę szczęścia w tej służbie, gdyż rzadko się zdarza, aby tak raz za razem pies odnajdywał człowieka, i to żywego.

Komenda Powiatowa Policji w Gostyniu. To tu od czerwca 2004 roku służy Kiler, owczarek niemiecki, pies patrolowo-tropiący; jak niektórzy mówią, niezły bandyta. Służy on i służy jego partner, sierżant sztabowy Łukasz Stężycki. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają na herosów, ale w ich pracy siła nie zawsze jest najważniejsza. Ważna jest głowa, dobre oko, słuch, no i nos. Kilera oczywiście. Bo to on węszy tam, gdzie po wnikliwej analizie wskaże mu Stężycki. Spotkali się w Sułkowicach, w policyjnej szkole dla przewodników psów służbowych.

- To był luty 2004 roku, gdy rozpocząłem szkolenie w Sułkowicach - wspomina Łukasz Stężycki. - Zaraz w pierwszych dniach przyjechali hodowcy z psami na sprzedaż. Lało wtedy jak z cebra. Wszystkie psy stały przywiązane do płotu, zmoknięte, osowiałe. Tylko Kiler ujadał i wyrywał się do każdego, kto się zbliżył. Powiedziałem sobie wtedy, tylko ten.

Chciał prawdziwego kilera, to go dostał. Przez trzy tygodnie Stężycki mógł jedynie wsunąć do kojca miskę z żarciem. Na próby wejścia, zawołania, pogłaskania były tylko zęby i mrożący krew w żyłach charkot z psiej gardzieli. Sierżant już chciał się poddać, ale wtedy z pomocą przyszedł doświadczony przewodnik i dał taką radę: "Wrzuć mu do klatki swoją skarpetkę, ale wiesz, taką z kilku dni. Zobaczysz, będzie dobrze".

Jak kolega poradził, tak Stężycki zrobił. Gdy ponownie przyszedł do kojca po skarpetce zostały wprawdzie tylko drobne strzępy, ale za to Kiler był już jego. Od tej chwili są już razem. Najpierw wspólnie przeszli szkolenie w Sułkowicach, zdali egzamin końcowy, a następnie zameldowali się w macierzystej jednostce w Gostyniu.

- Nasza praca polega na służbie patrolowej. Gdy zaistnieje taka potrzeba, jadę także z Kilerem tam, gdzie dochodzi do włamania, kradzieży, gdzie trzeba ścigać przestępców czy też przywrócić porządek - tłumaczy sierżant sztabowy. - Tak było na przykład w Krobi, gdzie kilku mężczyzn wszczęło bójkę. Jeden z nich, uzbrojony w pałkę teleskopową, mimo naszych wezwań, nadal był agresywny. W pewnym momencie ruszył w moim kierunku, wywijając tą pałką. Jedynym rozwiązaniem było spuszczenie psa.

Kiler w ułamku sekundy zapanował nad sytuacją. Skok, chwyt zębami za rękę i pałka już leżała na ziemi, a mistrzowi walki w jednej sekundzie odechciało się dalszych popisów. Zdarzyło się jednak i tak, że Kiler i Stężycki ze stróżów porządku zamienili się w aniołów stróżów. I to dwa razy.
Był październik 2009 roku. Do gostyńskiej komendy zadzwonił zdesperowany mężczyzna. Z jego słów dyżurny wywnioskował, że zamierza popełnić samobójstwo. Policjant ustalił jeszcze jedną ważną informację, miejsce, w którym ten człowiek przebywał podczas rozmowy telefonicznej. Natychmiast został tam skierowany patrol wraz z Kilerem.

- Gdy dotarliśmy na miejsce, nikogo już nie było - wspomina Łukasz Stężycki. - Zaczęliśmy się rozglądać, ja szczególnie szukałem świeżych śladów, które mógł zostawić mężczyzna. W pewnym momencie uznałem, że to może być właśnie ten ślad. Kiler go podjął i zaczął prowadzić.

W takich chwilach pies ma na sobie szelki, do których jest przypięta długa linka. Jej koniec trzyma przewodnik i zazwyczaj biegiem podąża za czworonożnym partnerem. Ten bieg doprowadził Stężyckiego i Kilera na łąki w Gostyniu, gdzie w trzcinach pod drzewem, z paskiem wokół szyi i z pieńkiem pod nogami, stał pięćdziesięcioletni mężczyzna. Kiler zrobił swoje, teraz przyszedł czas na Stężyckiego. To od umiejętności i właściwego zachowania policjanta zależało, czy desperat przechyli się, a pasek zaciśnie się na jego szyi. Udało się. Sierżant sztabowy tak poprowadził rozmowę, że mógł na tyle blisko podejść do mężczyzny, aby jednym ruchem noża przeciąć pasek. - Kamień mi wtedy spadł z serca. To była ulga, ale też radość, że ten człowiek żyje, a ja nie muszę być świadkiem tragedii - mówi Stężycki.

Minął październik, listopad, przyszedł grudzień. Zrobiło się mroźno. Była już noc, gdy do komendy w Gostyniu zadzwonili bliscy 23-latka chorującego na epilepsję i zaburzenia osobowości. Mężczyzna wyszedł z domu i nie wiedzą, gdzie może być. Do Chwałkowa wyruszył sierżant sztabowy Łukasz Stężycki i Kiler. - Na miejscu udało się nam ustalić kilka istotnych śladów, które mogły należeć do zaginionego. W tym przekonaniu utwierdziła nas matka, która rozpoznała ślady butów syna. Kiler podjął trop i ruszyliśmy - opowiada policjant.

Przewodnik i pies biegli osiem kilometrów polami, w śniegu, w mrozie sięgającym 15 stopni . Raz wpadli nawet do rowu z lodowatą wodą. Ale znowu się udało. - Nagle Kiler usiadł. Były dwie możliwości: albo stracił trop, albo znalazł człowieka - mówi Stężycki. - Zacząłem się rozglądać i zauważyłem go. Leżał pod krzakami w samym swetrze i spodniach. Był półprzytomny, ale żywy.

Te dwa wydarzenia sprawiły, że postawa przewodnika i jego psa zostały nagrodzone. Najpierw z okazji Święta Niepodległości z rąk komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu sierżant sztabowy Łukasz Stężycki odebrał Kryształową Gwiazdę. Natomiast w ubiegłym tygodniu Kiler otrzymał główną nagrodę plebiscytu na Psa Bohatera Roku 2010.

- Kiler został nagrodzony za to, że przyczynił się do uratowania życia dwóm ludziom - tłumaczy Justyna Siejka, koordynator programu "Pomóżmy Razem", w ramach którego organizowany jest plebiscyt na Psa Bohatera Roku. - Oprócz niego, spośród 30 psów z całej Polski, wyróżniliśmy jeszcze cztery czworonogi, a jednemu przyznaliśmy nagrodę specjalną. Można powiedzieć, że to sześć psich herosów, a ich dokonania zasługują na ogromne uznanie.

Wspólnie z Kilerem w Warszawie nagrody odbierały: labrador Sagan, który odnalazł w lesie i uratował w ten sposób życie 70-letniej kobiecie; owczarek Erka, który jako jedyny pies w Polsce potrafi utrzymać trop z pojazdu; labradorka Morka, która od wielu lat odwiedza szpitale, hospicja, szkoły i przedszkola oraz Szarik, który jako czteromiesięczny szczeniak swoim ujadaniem obudził w nocy matkę i jej dzieci, gdy w ich domu wybuchł pożar. Nagrodę specjalną otrzymał bezdomny Dick, który przebywa w schronisku dla psów i jest wielokrotnym dawcą krwi, ratującym w ten sposób życie innym psom.

- Naszym celem jest przekonanie opinii publicznej, że pomoc psów jest często bezcenna. Losy naszych bohaterów pokazują, że psy ratują życie ludziom i z równym oddaniem pomagają im w życiu - podkreśla Justyna Siejka. - Dlatego też tym najdzielniejszym przyznajemy tytuł Psa Bohatera Roku. W tym roku został nim Kiler, który otrzymał od nas nagrodę w wysokości pięciu tysięcy złotych.

Po tym wydarzeniu Kiler stał się gwiazdą, głównie porannych programów telewizyjnych. Dwa dni spędził w Warszawie. Ludzie to go nawet na ulicy poznawali, i jak to z prawdziwą gwiazdą bywa, musiał pozować im do zdjęć i cierpliwie znosić oznaki sławy. Ale było, minęło, choć ten tytuł i statuetka w gostyńskiej komendzie zostaną. Tymczasem Kiler i "Stężał" wrócili do normalnej służby.

- Razem tworzymy niezły, zgrany duet. W każdej sytuacji możemy na sobie polegać - w tym momencie Stężcyki spogląda na psa, który wygodnie rozciągnięty leży przy jego nogach. - A Kiler? Mnie się podoba to imię. Jemu chyba też, bo na nie od tylu lat reaguje.

Kiler niebawem skończy dziewięć lat i przejdzie na emeryturę. Łukasz Stężycki chce, aby spędził ją w jego domu. Nagroda za tytuł Psa Bohatera Roku ma być zabezpieczeniem na psią starość Kilera. Ostateczna decyzja należy jednak do przełożonych. Jednak, czy w przypadku takiego psa może być ona inna? My wierzymy, że nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski