11 i 12 kwietnia znów dojdzie do spotkań wielkiej czwórki, a właściwie jeszcze piątki, ale tym razem na czterech europejskich stadionach. W ćwierćfinałach Ligi Mistrzów zagrają bowiem trzy zespoły z Hiszpanii (Atletico Madryt, FC Barcelona i Real Madryt), dwa z Niemiec (Bayern Monachium i Borussia Dortmund) i po jednym z Włoch (Juventus Turyn), Francji (AS Monaco) i Anglii (Leicester City). Proszę zwrócić uwagę jak w tym przypadku siła futbolu pokrywa się z siłą polityki.
Może to teza dość karkołomna, ale silna polityka, gospodarka wpływa zdecydowanie na stan piłki nożnej w danym kraju. Futbolową Europę kilku prędkości w przypadku Ligi Mistrzów widać więc jak na dłoni. Wielcy tak pogonili do przodu, że ich doścignięcie dla polskich klubów na przykład jest marzeniem z serii tych nie do spełnienia. Od dawna giganci europejskiej piłki nie chcą grać ze słabeuszami, chcą stworzyć swoje elitarne rozgrywki, bo mecze silnych z silnymi to pełne stadiony, a spotkania z drużynami z drugiej, trzeciej, a nawet czwartej prędkości to strata czasu i oczywiście przede wszystkim pieniędzy. Budżety polskich klubów w porównaniu z mocarzami są mizerne i nie zanosi się na to, że będzie lepiej.
Pozostając przy prędkościach... Jeśli my osiągniemy na przykład 50 kilometrów na godzinę, to ci z wielkiej czwórki będą mieli na liczniku już 200, jeśli my pojedziemy sześćdziesiątką, to oni już będą mieli pewnie z 220. Gonić więc będziemy bez końca. Ale to przecież opowieść tylko o piłce nożnej...
Smuda o kulisach przejścia "Lewego" do Lecha
Źródło: Press Focus / x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?