Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilkadziesiąt drzew poszło pod topór. Konieczne naprawy dla bezpieczeństwa czy dewastacja przyrody?

Alicja Durka
Alicja Durka
Kilkadziesiąt drzew już zostało wyciętych, a kolejne pójdą pod topór w przyszłym tygodniu.
Kilkadziesiąt drzew już zostało wyciętych, a kolejne pójdą pod topór w przyszłym tygodniu. Robert Woźniak
W powiecie poznańskim doszło do kolejnej wycinki. Tym razem przy Rowie Złotnickim. Wycinka drzew budzi oburzenie mieszkańców i przyrodników, a władze zapewniają, że to dla bezpieczeństwa. Przyrodnicy podkreślają przede wszystkim termin, w którym przeprowadzana jest wycinka. Od 1 marca trwa bowiem okres lęgowy ptaków. Kilkadziesiąt drzew jest zaś doskonałym schronieniem dla różnego rodzaju zwierząt. Gmina i starostwo twierdzą jednak, że specjalna komisja nie wykryła żadnych siedlisk ptaków. Jedna strona przekonuje więc, że za kilka miesięcy efekty prac będą zadowalające, druga - że to nieodwracalne zniszczenia natury.

Kilkadziesiąt starych drzew wycięte w dwa dni

Wycinka drzew przy Rowie Złotnickim budzi w gminie Suchy Las ogromne wątpliwości. Kilkadziesiąt drzew już zostało wyciętych, a kolejne pójdą pod topór w przyszłym tygodniu. Mieszkańcy gminy Suchy Las mają wiele wątpliwości, co do słuszności takich prac, a przede wszystkim terminu, w którym się one odbywają.

Zastępca wójta Gminy Suchy Las – Marcin Buliński tłumaczy, że na wycinkę zdecydowano się ze względu na to, że jest to rów melioracyjny powiązany z jeziorem Strzeszyńskim.

– Rowy muszą być udrażniane i konserwowane przez jakiś czas, żeby nie było spiętrzenia wód i zalewania okolicznych pól

– mówi Buliński i podkreśla, że pierwotnie Poznański Związek Spółek Wodnych (PZSW) wnioskował o wycięcie drzew po obu stronach. Ostatecznie wydano pozwolenie na wycinkę z jednej strony, by przeprowadzić konieczne prace konserwacyjne na danym odcinku.

Niektóre z drzew były już także w złym stanie i zaczęły rosnąć w skarpach, a inne były uszkodzone przez bobry. W niedrożnym rowie zaś gromadziły się gnijące liście i gałęzie, które później wpadały do jeziora.

Zniszczone siedliska ptaków pod ochroną

Anna Ohirko ze Stowarzyszenia Lokalni w gminie Suchy Las przekazuje zaś, że lokalnych przyrodników martwi okres, w którym przeprowadzane są prace.

– Jest to okres lęgowy, a pozwolenie na wycinkę w tym okresie powinno być wydawane w wyjątkowych sytuacjach. Nie wiem, gdzie komisja patrzyła, bo jeśli jest ciek wodny i szpaler drzew, to nie trzeba wielkiej wiedzy przyrodniczej, żeby wiedzieć, że na pewno siedliska są. Widać też, że te ptaki tam ciągle krążą. Na pewno są eksperci, którzy potwierdzają, dlaczego rów powinien być poszerzonym, ale ścinanie kilkudziesięciu drzew jest w tym momencie oburzające

– mówi Ohirko i dodaje, że obawy o zalania również są bezzasadne, bo od kilkudziesięciu lat nie było takich problemów. Unika się za to rozmowy o walorach przyrodniczych.

Wtóruje jej także Tomasz Knioła z Klubu Przyrodników Koło Poznańskie, który również podkreśla, że kilkudziesięcioletnie drzewa stanowią siedlisko ok. 40 ptaków chronionych w tym okresie, w tym m.in. bogatek, dzięciołów, pliszek i rudzików.

– Należałoby zrobić inwentaryzację tych siedlisk, a następnie wystąpić do RDOŚ o zezwolenie na ich zniszczenie. Przyroda najlepiej radzi sobie bez człowieka. Ten teren przez kilkadziesiąt lat nie był pielęgnowany, przez co mieliśmy bogactwo gatunkowe ptaków

– mówi Knioła i dodaje, że unikanie zalań w ten sposób powoduje, że te podtopienia występują w innym miejscu. Jego zdaniem, nowoczesne podejście zakłada retencję wody w miejscu opadu. Problem stanowi także zniszczenie tamy bobrów, która również przyczynia się do retencji wody w tym miejscu.

od 16 lat

Rów melioracyjny nie ma retencjonować wody

Przedstawiciel PZSW, czyli wykonawca prac podkreśla jednak, że zadaniem rowu melioracyjnego nie jest retencja wody, a jej odprowadzanie.

– Na przedmiotowym terenie jest pełna sieć melioracyjna, więc pole jest zaopatrzone w sieć drenarską i tak się składa, że sieć była tworzona dokładnie w tym samym momencie, co rów. Urządzenia były ułożone na pewnym poziomie, ale teraz są podtopione, to oznacza, że dno jest bardzo podniesione, a to właśnie przez brak konserwacji

– tłumaczy przedstawiciel i dodaje, że sieć odprowadza nadmiar wody, ale nie powoduje osuszania terenu.

– Wszyscy myślą o tym, co się dzieje teraz, a brakuje refleksji nad tym, co doprowadziło do tego, że dziś musimy tak postępować

– dodaje specjalista i mówi, że brak konserwacji doprowadził do wynaturzenia, bo drzewa zniszczyły rów i w konsekwencji zanieczyściły jezioro. Jego zdaniem konserwacja rowu w dłuższej perspektywie okaże się pozytywnym działaniem.

– To jest niezbędne. Nikt nie przekracza zakresu poza minimalnym, który musi zostać osiągnięty, by przeprowadzić konieczne prace

– podkreśla przedstawiciel PZSW.

Która strona ma rację okaże się w przyszłości, ale kilkudziesięcioletnie drzewa już zostały wycięte.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

Sarny, jelenie, daniele, lisy czy wilki - te i wiele innych dziko żyjących gatunków możemy spotkać w lasach pod Poznaniem. Piękne, majestatyczne, często obserwują nas czujnie, choć nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.Kliknij tutaj i zobacz niesamowite zdjęcia, zrobione w lasach pod Poznaniem.

Dzikie zwierzęta żyją obok nas. Są bliżej, niż myślisz! Zoba...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski