Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty z pamięcią o bohaterze

Krzysztof M. Kaźmierczak
Olek Studniarski (1933–1954)
Olek Studniarski (1933–1954) fot. archiwum rodziny
Aleksander Studniarski, który w wieku 20 lat zmarł w stalinowskim więzieniu z powodu odmowy udzielenia mu pomocy medycznej, nie doczekał się jeszcze sądowej rehabilitacji. Na problemy napotykają osoby, które starają się upamiętnić bohatera.

W styczniu w Sądzie Okręgowy w Poznaniu zapewniano, że uznanie wyroku za nieważny nie powinno zająć więcej niż kwartał. Wcześniej zrehabilitowano już trzech członków organizacji niepodległościowej, którą dowodził Studniarski do czasu aresztowania w 1952 roku. - Niestety, po złożeniu wniosku nie dostałam do dzisiaj żadnej odpowiedzi - martwi się Izabela Kaseja, siostra Studniarskiego. Nieoficjalnie powiedziano nam, że na przedłużanie sprawy wpływ ma obciążenie procesami o odszkodowania dla internowanych.

Na problemy natknęła się grupa poznaniaków (prosili o niepodawanie ich nazwisk), która wystąpiła z inicjatywą uczczenia ofiary stalinowskiego systemu. Pomysł podchwycił duchowny z parafii, do której należał Studniarski (chłopak, jak można sądzić z jego listów, był głęboko religijny). Początkowo planowano umieścić w świątyni lub na jej elewacji niewielką tablicę pamięci 20-latka. Pomysły te nie spotkały się z akceptacją urzędników poznańskiej kurii decydujących o wystroju obiektów sakralnych. Trwają dalsze rozmowy, od których wyniku zależy, czy Olek zostanie upamiętniony w swojej parafii.

Studniarskiego skazano za kierowanie antykomunistyczną Krajową Armią Wyzwoleńczą na 8 lat więzienia. Maltretowany podczas śledztwa poważnie zachorował. Zagrażająca życiu choroba wymagała specjalistycznego leczenie szpitalnego. Mimo takich wskazań medyków sędziowie odrzucali wszystkie prośby skazanego i jego rodziny o zgodę na hospitalizację. Świadomy, że umiera, chłopak pisał dramatyczne listy do swoich bliskich.

Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu prowadzi wszczęte po naszych publikacjach śledztwo w sprawie znęcania się nad członkami poznańskiej organizacji. - Przesłuchałem bliskich zmarłego i przeanalizowałem zachowane akta. Obecnie trwa ustalanie, czy żyją, a jeśli tak, to gdzie zamieszkują sędziowie, prokuratorzy, funkcjonariuszy UB i służb więziennych związani z tą sprawą - mówi prokurator Mirosław Więckowiak.

Potwierdzono już nasze ustalenia, że nie żyje jeden ze stalinowskich śledczych, którzy maltretowali nastolatków, Henryk Knychała (do 1975 roku był szefem SB w Wągrowcu).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski