"Zanurz się pod wodę! Jeżeli piękno, które ujrzysz nie wstrząśnie tobą to nic ciekawego w życiu już cię nie czeka - to najsłynniejsze słowa o nurkowaniu, które padły z ust oceanografa Williama Beebe. To właśnie ci, którzy ulegli "długotrwałemu wstrząsowi" tworzyli i tworzą Orkę.
- Nie mam dość - mówi Paweł Sowisło i to samo może powiedzieć o sobie każdy z "orkowiczów".
To właśnie z tego powodu kalendarz przez te lata zapełniały im setki wyjazdów, nie licząc niemal codziennych wypadów na Powidz czy Kiekrz.
A pod wodą żyje się dla takich chwil jak ta, w której na 72 metrach zaglądasz do środka "latającej fortecy" - bombowca B-17 leżącego na dnie Adriatyku. Kiedy na dolnym pokładzie "Barona Gautscha" słyszysz w wyobraźni krzyki tonących pasażerów.
Najczęściej jednak nie słyszysz niczego. Wielka cisza. Świat milczenia.
- I to w dodatku najbardziej niezwykły ze światów - mówi Adam Karłowicz. - Nie zmienił się od milionów lat. Jest taki jaki stworzyła go natura. Obcujesz z oryginałem.
- Ta cisza jest magiczna. Żadna teoria medytacji nie jest w stanie bardziej cię wyciszyć. Tutaj nic nie stanowi problemu - mówi Andrzej Garstecki.
Adam trafił do Orki dlatego, że jest klubem, a klub to ludzie, na których można polegać nie tylko pod wodą. W centrach nurkowych możesz być tylko klientem.
Andrzej w Orce stawiał pierwsze podwodne kroki. Jego mama, Dorota, była klubowym lekarzem. Jacek Szubert był w pierwszym sztabie szkoleniowym "orkowców"; uczeń swego mistrza - Pawła Sowisło.
- Pamiętam jedno nurkowanie podlodowe - wspomina Jacek Szubert. - Paweł powiedział, że schodzimy maksymalnie na 15 minut. Wynurzyliśmy się po 47 minutach. Nie byłem w stanie zdjąć płetw, ale byłem z siebie dumny. To była szkoła charakteru na całe życie.
- Chcę, żeby byli najlepsi, bo tylko najlepsi poradzą sobie w każdej sytuacji - mówi Paweł Sowisło.
Orka w swoim "nurkowym uniwersytecie" wyszkoliła ponad 2,5 tysiąca osób. Co roku w swojej bazie w Łagowie nad jeziorem Trześniowskim szkoli kolejnych, a wśród instruktorów są dorosłe już dzieci Orki - prawniczka Joanna Sowisło-Wawrzyniak i artystka Agnieszka Sowisło.
- Miałam kilka lat kiedy poznawałam światło pod wodą. Nie potrafiłam ubrać jeszcze w słowa tego, co dziś ubieram w obrazy. Jeden świat przeniknął drugi. Im więcej nurkowałam, tym więcej malowałam - mówi Agnieszka Sowisło. - Orka to nie tylko nurkowanie. To poczucie tożsamości i przynależności.
- Każde pokolenie Orki wciąga kolejne. To dość zaraźliwy gen. Wciągnął mojego męża i pewnie wciągnie naszego synka - mówi z uśmiechem Joanna Sowisło-Wawrzyniak. - Historię tego klubu piszą ludzie całkowicie zanurzeni w tym, co kochają. Uwalniając swoje pasje uwolniliśmy Orkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?