Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta i mężczyzna, czyli "Seks dla opornych"

Stefan Drajewski
Mirosław Kropielnicki, aktor Teatru Nowego w Poznaniu. Ostatnio częściej można go jednak zobaczyć w telewizji, gdzie występuje w serialu „Pierwsza miłość”. W swoim dorobku ma Mefista w „Fauście”, Głupca w „Przyjęciu dla głupca”, Calibana z „Burzy”, Clarina w „Życie jest snem” , Księcia w „Iwonie, księżniczce Burgunda”… Grał tytułowego Romulusa Wielkiego w dramacie  Friedricha Duerrenmatta w warszawskim Teatrze Polonia.
Mirosław Kropielnicki, aktor Teatru Nowego w Poznaniu. Ostatnio częściej można go jednak zobaczyć w telewizji, gdzie występuje w serialu „Pierwsza miłość”. W swoim dorobku ma Mefista w „Fauście”, Głupca w „Przyjęciu dla głupca”, Calibana z „Burzy”, Clarina w „Życie jest snem” , Księcia w „Iwonie, księżniczce Burgunda”… Grał tytułowego Romulusa Wielkiego w dramacie Friedricha Duerrenmatta w warszawskim Teatrze Polonia. Fot. Waldemar Wylegalski
Z Marią Pakulnis i Mirosławem Kropielnickim o miłości i relacjach małżeńskich z perspektywy ich doświadczeń i granych przez nich bohaterów sztuki „Seks dla opornych” rozmawia Stefan Drajewski

Takich filmów czy sztuk jak „Seks dla opornych”, w których para małżeńska reprezentująca klasę średnią przeżywa kryzys, próbuje się odnaleźć, było już wiele… Co można jeszcze na ten temat powiedzieć?

Maria Pakulnis: Małżeństwo to jest kopalnia, z której tematy będzie się czerpało jeszcze długo, do końca świata. Problemy małżeńskie w zasadzie są ciągle takie same. Zmieniają się natomiast otoczenie i odcienie. Nasi bohaterowie mają za sobą 25 lat doświadczenia małżeńskiego. Stanowią klasyczną rodzinę. Żyją sobie spokojnie, ale trochę w uśpieniu. Mijają lata i zapominają, że w małżeństwie potrzeba trochę fantazji. Zawsze kobieta oczekuje, że to mężczyzna będzie motorem, sprawi, że przynajmniej co jakiś czas przypomną sobie czasy, kiedy byli młodzi, piękni i łączyła ich wielka namiętność, która przerodziła się w wielką miłość. I dlatego są razem. Kobieta starzeje się inaczej niż mężczyzna. Brakuje jej tej świeżości, chce dotknąć jeszcze raz tego, co istnieje już tylko we wspomnieniach.

Mirosław Kropielnicki: Szekspir też pisał o miłości. Ten temat chyba się nigdy nie zestarzeje.

M.P.: Mam za sobą doświadczenia grania z Krzysiem Kolbergerem „Sceny z życia małżeńskiego” Bergmana. To również sztuka o problemach małżeńskich, przede wszystkim o tym, że się ciągle gdzieś mijamy, nieco inaczej pojmujemy świat my kobiety i wy – mężczyźni. Graliśmy Bergmana przez 11 lat. Na nasze spektakle przychodziły młode pary, które się trzymały za rękę, po kilkunastu minutach odsuwały się, by na koniec znów się przytulać.

Wyobrażacie sobie, że przez całe małżeństwo można utrzymać taki sam poziom euforii zakochania, jak w pierwszym okresie?

M. P.: Nie.

M. K.: Zawsze przychodzi czas uspokojenia, gejzer miłości nieco się wychładza, pojawiają się problemy… I to jest naturalne. Gorzej, jeśli po pierwszej kłótni małżonkowie udają się do prawnika. Tymczasem wystarczy porozmawiać.

Nie uważacie, że rozmowa częściej przytrafia się małżeństwom z dłuższym stażem niż młodym?
M. P.: Młodzi po pierwszej kłótni się rozwodzą, z dzieckiem na ręku. Nie dają sobie czasu, aby nauczyć się tolerancji wobec siebie.

M. K.: I dlatego uważam, że sztuka, którą wybraliśmy do rozmowy z publicznością, z powodzeniem może zastąpić wizytę u psychoterapeuty. A bilet jest tańszy niż sesja terapeutyczna.

M. P.: Publiczność podobnie jak my, zobaczymy siebie. To swego rodzaju grupowa terapia, trochę dowcipna, trochę poważna.

Wierzycie w istnienie związków idealnych?

M. K.: Widziałem parę. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że obserwując takie pary, nie wiemy wszystkiego. Nawet o własnym związku nie wie się wszystkiego.

M. P.: Moje trzydziestoletnie małżeństwo przerwała niespodziewana śmierć (mężem Marii Pakulnis był Krzysztof Zaleski – dop. S.D.) Mogę szczerze powiedzieć, że ludzie zawsze się dopełniają temperamentami. Ważne, aby małżonkowie potrafili zamienić pierwszą namiętność w prawdziwą przyjaźń, w prawdziwe koleżeństwo. Ważne, aby po jakimś czasie mogli sobie powiedzieć: lubię ciebie, lubię z tobą przebywać, lubię z tobą rozmawiać, napić się kawy, wreszcie lubię z tobą pomilczeć. I myślę, że wtedy to jest para idealna.

Kto jest silniejszą osobowością w sztuce Michele Riml?

M. P.: Są do siebie podobni.

M. K.: To jest sprzężenie.

M. P.: Oboje jesteśmy silnymi osobowościami, z tą tylko różnicą, że Henry jest inżynierem, a nie poetą, a kobiety bardzo lubią poetów. Chciałyby czegoś, czego nie potrafią określić.

M. K.: Alice, podobnie jak wiele kobiet, próbuje psuć coś, co jest już naprawione.

M. P.: Właśnie, jak to w związku. Mijamy się, ale kochamy bardzo.

M. K.: Jesteśmy jak dwie komety, które krążą po tej samej orbicie.

Nie myśleliście, aby spolszczyć sztukę?

M. K.: Nie. Po co udawać? Nie ma powodu.

M. P.: Nie udajemy Zachodu, granice zatarły się, a treści są przecież tak uniwersalne…

Czym nasączyliście bohaterów tej sztuki?

M. K.: To jest sztuka doskonale skrojona. Dialogi są potoczyste, wszystko gra… Mam świadomość, że od swoich doświadczeń małżeńskich nie ucieknę i wielu moich bliskich dostrzeże pewnie w tej roli rys prywatności, ale starałem się zbudować tę postać z wyobraźni. Nie chciałbym, aby w Henrym publiczność zobaczyła Mirosława Kropielnickiego jako osobę prywatną.

M. P.: To jest na tyle uniwersalny tekst, że wkładając swoje osobowości, również spowodujemy, że wszystkie kobiety i mężczyźni siedzący na widowni na pewno w nas samych odnajdą siebie. Mogę zapewnić, że staramy się – wypełniając postaci swoją siłą, swoim poczuciem humoru, dystansem do siebie, emocjami i doświadczeniami życiowymi bycia w związki – unieść ten tekst nieco wyżej, ponad anegdotę.

M. K.: Tytuł jest trochę mylący. To jest sztuka prorodzinna. Tu nie ma ani seksu, ani opornych.

M. P.: W naszych bohaterach widzimy ludzi, ale nie idziemy w charakterystyczność: gruba żonka, która coś chce, sama nie wie co, mąż w podkoszulku. Bo wtedy zrobiłaby się farsa. My od tego uciekamy. To sztuka inteligentna i dowcipna, to świetny materiał aktorski. Możemy też zaśmiać się trochę z siebie.

Krystyna Janda przy okazji premiery „Seksu dla opornych” w Teatrze Polonia, powiedziała, że „duety aktorskie to potęga”.

M. P.: Zgadzam się z tym zdaniem. Z Mirkiem gramy po raz pierwszy. Ale znamy się już tyle lat, że odpada nam problem fizyczności, prywatności. Doświadczyłam już takiego duetu, grając jedenaście lat z Krzysiem Kolbergerem. Z każdym rokiem nasz związek przyjacielski dojrzewał. To już nie był tylko kolega z teatru.

M. K.: Zawsze chciałem zagrać z Marysią, bo to silna kobieta, idealna odtwórczyni silnej partnerki scenicznej.

M. P.: Jesteśmy w stanie „bezwstydnie” się trochę obnażyć.

M. K.: I zaakceptować siebie.

M. P.: To jest też nasz mały protest przeciwko obowiązującemu powszechnie kultowi młodości. Wszyscy się starzejemy, a każdy moment w naszym życiu może być piękny, seksowny, a przemijanie nie musi być traumą.

M. K.: Nie wszystko na świecie ma 20 lat i nie wszystko jest dla młodych.

To Pani pierwsza praca w Poznaniu.
Tak. Dotąd bywałam na premierach męża w Teatrze Nowym i prywatnie u państwa Kropielnickich.

M.P.: Ale nie jest Pani przykuta do jednego teatru?[/b]

M.P.: Od wielu lat jestem wolnym człowiekiem. Gram w Warszawie, Białymstoku i wkrótce będę występowała regularnie w Suchym Lesie.

Co Panią skłoniło do dojeżdżania do Białegostoku, teraz do Poznania?

M.P.: Jestem ciekawa ludzi. Lubię ludzi i pewnie dlatego zagnało mnie do Białegostoku. Jestem też człowiekiem Wschodu i dlatego tam mnie ciągnęło. Ściągnęła mnie tam Julka Wernio do „Lotu nad kukułczym gniazdem” i tak się potoczyło… A Poznań? Myśleliśmy o wspólnym przedsięwzięciu od dawna.
Rozmawiał Stefan Drajewski

Premiera 29 września, godzina 19.
Następne przedstawienia 25-27 października, godzina 19.
Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna Suchy Las (ul. Szkolna 16):
Michele Riml „Seks dla opornych”, przekład Hanna Szczerkowska, reżyseria Bożena Borowska, scenografia Ewa Strebejko-Hryniewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski