Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety na listach wyborczych w Wielkopolsce

Mateusz Pilarczyk
Jadwiga Rotnicka jest jedyną wielkopolską kandydatką Platformy do Senatu RP.
Jadwiga Rotnicka jest jedyną wielkopolską kandydatką Platformy do Senatu RP. Grzegorz Dembiński
Sejmowa reprezentacja Wielkopolski w obecnej kadencji składa się tylko w 10 proc. z kobiet. Jak będzie po wyborach, w których na listach wyborczych musi być przynajmniej 35 procent kobiet?

Ustawa kwotowa zakłada, że lista wyborcza będzie zarejestrowana przez Państwową Komisję Wyborczą, tylko w przypadku, gdy co najmniej 35 proc. nazwisk będą stanowić kobiety. Nie oznacza to jednak, że automatycznie tyle pań znajdzie się w parlamencie. Tym bardziej że według ekspertów, w walce o mandat senatora kobiety są w o wiele gorszej sytuacji.

Czytaj także:
Parytet płci, czyli zmiana mentalności
PO ma gotowe listy wyborcze - sprawdź kto kandyduje

Krystyna Łybacka (SLD), Elżbieta Steker-Dembińska (SLD), Bożena Szydłowska (PO) i Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO) - to wielkopolskie posłanki VI kadencji. Panie te mają szansę odnieść sukces w październikowym głosowaniu, bo znalazły się w pierwszych piątkach partyjnych list wyborczych. A kandydatek jest zresztą o wiele więcej, ponieważ ugrupowania polityczne za punkt honoru postawiły sobie nie tylko wypełnienie 35 proc. progu, ale i jego przekroczenie.

- W Wielkopolsce na naszych listach jest ponad 40 proc. kobiet - informuje Leszek Aleksandrzak, przewodniczący wielkopolskiego SLD.

Ponadto Sojusz, choć jeszcze nie opublikował oficjalnie swoich list, przyjął tzw. zasadę suwakową. Oznacza to, że w skali kraju 35 proc. kobiet znajduje się na jednym z pierwszych trzech miejsc list Sojuszu. Pytanie, czy panie z dalszych pozycji mają w ogóle szanse na mandat w Wielkopolsce?

- Moim zdaniem są trzy kobiety, które na pewno wejdą do Sejmu, a zakładamy, że przypadnie nam w województwie 12 mandatów - prognozuje przewodniczący Aleksandrzak.

Co na to inne ugrupowania? Jak dotąd karty w wyborczej rozgrywce odsłoniła w pełni tylko Platforma Obywatelska. Wielkopolska jest jednym z pięciu regionów, gdzie ok. 50 proc. miejsc na listach zarezerwowano dla kobiet. Jest to duży skok, ponieważ w wyborach z 2007 roku dla kobiet w PO przeznaczono jedynie 21 proc. miejsc.

- Wystawiliśmy mocną reprezentację. Mam nadzieję, że dzięki temu powiększy się liczba pań z Wielkopolski zasiadających w Sejmie - podkreśla przewodniczący wielkopolskiej PO Rafał Grupiński.

Pomóc w tym ma zasada ustalona w PO mówiąca, że w pierwszej trójce musi znaleźć się przynajmniej jedna pani, a dwie kobiety mają być na początkowych pięciu miejscach.

Także w PSL zdecydowało się w całym kraju wystawić na pierwszych pięciu miejscach przynajmniej dwie kobiety. Przykładowo w okręgu pilskim "trójką" PSL będzie Zofia Szalczyk, a na czwartym miejscu listy znajdzie się Jadwiga Harbuzińska-Turek.

- Nie byliśmy zwolennikami parytetów, bo uważaliśmy, że powinno się to dziać naturalnie. Jednakże według tego, co obserwuję, mogę powiedzieć, że jest to dobre rozwiązanie. Okazuje się, że jest bardzo dużo ciekawych osób funkcjonujących w PSL, a także sympatyków partii. Sądzę, że pomoże nam to w wyborach - przyznaje poseł PSL Stanisław Kalemba.

Z tego peletonu wyłamało się Prawo i Sprawiedliwość. Jak przyznaje Tadeusz Dziuba, prezes poznańskiego PiS, w partii nie określono, na jakich miejscach mają się znajdować kandydatki do Sejmu.

- Mamy kobiety na listach i to w większej liczbie niż wymaga ustawa. Nie ustalaliśmy jednak jeszcze kolejności - wyjaśnia Dziuba.

Czy jednak dzięki ustawie kwotowej zwanej potocznie parytetową zwiększy się reprezentacja kobiet w Sejmie? Jak zauważa Aleksandra Niżyńska z Instytutu Spraw Publicznych charakterystyczne jest, że partie na wysokich miejscach ustawiają kobiety, które już funkcjonują w polityce i są znane. Nie postawiono na tzw. nowe twarze, które są na niższych miejscach. - Ponadto zapisy ustawy dotyczą tylko Sejmu - przypomina Aleksandra Niżyńska.

Co w takim razie z wyborami do Senatu? Ich jednomandatowa i większościowa ordynacja nie pozwala na prowadzenie żadnych kwot. Tu liczy się siła i rozpoznawalność nazwiska, a partie nie ryzykują utraty mandatu.

- Z chłodnej kalkulacji i obserwacji konkurencji wynika, że powinniśmy postawić na naszych sprawdzonych senatorów - tłumaczy Rafał Grupiński z PO, gdyż jedyną kandydatką na senatora w dziewięciu wielkopolskich okręgach jest obecna senator Jadwiga Rotnicka.

Z kolei wielkopolski SLD nie wystawia żadnej kandydatki. Były prowadzone rozmowy ze znanymi paniami nie tylko ze świata polityki, ale i nauki i kultury. Jednakże żadna z nich nie zdecydowała się na wzięcie udziału w wyborczym wyścigu.

- W obecnej kadencji tylko 8 proc. senatorów to kobiety. Nie bez znaczenia była stosowana formuła wyborów większościowych - która, jak pokazują badania - działa na niekorzyść kobiet, blokując im dostęp do polityki" - podkreśla dr Jarosław Zbieranek, analityk z ISP. A teraz zasadę większościową jeszcze zaostrzono, wprowadzając jednomandatowe okręgi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski