Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koledzy powiesili go na drzewie. Po modlitwie... ożył

Mariusz Kurzajczyk
Kościół w Zborowie
Kościół w Zborowie Mariusz Kurzajczyk
Ów cud miał się wydarzyć w 1564 roku, a związany był z tragicznym wypadkiem, do którego doszło podczas dziecięcej zabawy. Miejscowe dzieci- i te ze wsi, i te ze dworu, z jakichś powodów całkiem poważnie bawiły się w sąd. Jeden z chłopców został sędzią, drugi oskarżycielem, inny obrońcą a jeszcze inny katem...

W role oskarżonego wcielił się Walenty Żeromski, syn rządcy miejscowego majątku. Zborów należał wówczas do dóbr królewskich, ale był dzierżawiony przez rodzinę Kobylińskich. "Rozprawa" zakończyła się wyrokiem skazującym, który został wykonany. Wyrokiem śmierci...

Ołtarz w kościele w Zborowie

W ówczesnej w Rzeczpospolitej, w której miłościwe panował król Zygmunt August, śmiercią karano nie tylko za zabójstwa , zdradę państwa czy władcy, ale także za gwałty, rabunki, podpalenia, a nawet za fałszowanie monet. Do wyboru był cały zestaw sposobów uśmiercenia - łamanie kołem, ścięcie głowy, ukrzyżowanie, ukamienowanie, ćwiartowanie, spalenie na stosie, nabicie na pal bądź powieszenie. Chłopcy na szczęście, jak się potem okazało, wybrali ten ostatni najprostszy i dostępny sposób. Koledzy założyli Walentemu sznur na szyję i... powiesili go na wierzbie.

W wydanej przed wojną książce "Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej" można wyczytać, że "Waluś tak doskonale udawał wisielca, tak zabawnie kopał nogami. Lecz gdy chłopcy zobaczyli jego twarz dziwnie się zmieniającą, chcieli go zdjąć, jednak słabe ich siły nie podołały temu". Wystraszone dzieciaki uciekły więc do domów i - bojąc się kary - nie opowiedziały o wypadku nikomu.

Tymczasem zbliżał się wieczór, a w miejscowym kościele dzwony zaczęły bić na Anioł Pański. Nie była to obecna świątynia, która wzniesiona została dopiero na początku XVIII wieku, a więc ponad 100 lat później. Niewykluczone, że w tym samym miejscu stał poprzedni drewniany kościółek. Wzmianki o zborowskiej parafii można bowiem znaleźć w aktach konsystorskich już z 1429 roku.

W każdym bądź razie już zmierzchało, a Walenty nie wracał do domu. Jego mama przypomniała sobie, że nie widziała syna od trzech godzin i rodzice wyruszyli na poszukiwania. Dość szybko znaleźli nieruchome, wiszące na drzewie i rzucające długi cień zwłoki. Próby reanimacji dziecka nie powiodły się. Ciało było zimne i sztywne.

Zrozpaczeni Żeromscy zaczęli się modlić nad martwym synem, prosząc o pomoc Maryję Jasnogórską, w zamian ofiarując pielgrzymkę do jej obrazu. Przypominali, że tak jak oni, tuliła kiedyś ciało zmarłego syna. I wtedy stał się cud. Walenty otworzył oczy i wstał, zdziwiony zamieszaniem, które wokół niego powstało. Przed wiekami o wskrzeszeniu Walusia zakonny kronikarz napisał: "Skoro tylko ofiarował się do Najświętszej Maryi Panny na Jasną Górę, został uzdrowiony, ocalony".

Tyle jest w opowieści, w którą współczesnym czytelnikom trudno zapewne uwierzyć. Tymczasem w archiwum ojców paulinów można znaleźć ponad 30 świadectw cudownych wskrzeszeń umarłych. Najstarszym dokumentem, który zachował się do naszych czasów, jest dwutomowy rękopis zatytułowany "Liber Miraculorum Beate Virginis Monasteri Czenstochoviensis". W pierwszej części zanotowano łaski zgłaszane od 1402 r. i jest wśród nich cud zborowski. Drugi tom założono w 1732 r.
W sumie ta księga cudów i łask składa się z pięciu części i zawiera opisy około 1400 cudów. Wiele z nich poświadczono dokumentacją medyczną i zeznaniami świadków. Szerzej poczytać w nich można we wspomnianej wcześniej przedwojennej książce "Cuda i łaski".

Co dla nas najciekawsze, o wskrzeszeniach mówią nie tylko księgi, ale również malowidła. Fresk, nawiązujący do wydarzeń, jakie miały miejsce w Zborowie, zdobi sufit bazyliki jasnogórskiej i powstał wiele lat po wskrzeszeniu Walentego. Malunek przedstawia powieszonego na drzewie małego chłopca. W prawym dolnym rogu widać zrozpaczoną matkę, ocierającą łzy i chowającą twarz w dłoniach. Opłakuje ona swego nieżyjącego synka. Kobietę pociesza mały aniołek. Nad tym wszystkim unosi się postać Matki Bożej. Zapis "naszego cudu" odnalazł w księdze ks. Marcin Nowicki, który był wikariuszem w parafii Dębe. Świątynia w Zborowie jest bowiem obecnie filialnym kościołem.

Fresk, przedstawiający cud ze Zborowa można oglądać na Jasnej Górze

Wskrzeszenie Żeromskiego z jakichś względów uznano za ważne. W jasnogórskim klasztorze są bowiem tylko dwa freski na sufitach, związane z cudami. Ten drugi dotyczy wskrzeszenia kilkuletniej dziewczynki, która wypadła z okna. Rodzice wieźli ją z Kazimierza na Jasną Górę przez trzy dni. Mała leżała przez cały czas w trumnie. Do życia wróciła czwartego dnia podróży. W kronice cudów czytamy: "Matka Boża nagrodziła ogromną wiarę małżonków Klimczaków! Nie zawrócili z drogi, dojechali na Jasną Górę, złożyli Częstochowskiej Matce podziękę i ofiarę, dając świadectwo tego, co się wydarzyło." Zresztą większość jasnogórskich wskrzeszeń dotyczy dzieci.

Co to jest cud?

Według dokumentów Soboru Watykańskiego I (1869-1870) cud, obok proroctw, stanowi potwierdzenie Objawienia Bożego w oczach człowieka, gdyż jest argumentem zewnętrznym i odbieralnym zmysłami, w przeciwieństwie do wewnętrznych i niewidzialnych pomocy Ducha Świętego. Katechizm Kościoła również łączy cuda z Objawieniem, którego są "znakami" oraz przyznaje im "racje wiarygodności", gdyż zadaniem cudu jest umocnienie ludzi w wierze.
W słownikach teologicznych cudem nazywa się wydarzenie spowodowane Boską interwencją, które wykracza poza naturalny porządek rzeczy. Cud jest znakiem rzeczywistości nadprzyrodzonej na Ziemi. A ponieważ Bóg nigdy nie działa chaotycznie i bezcelowo, to każde niezwykłe wydarzenie, które zainicjuje, niesie za sobą przesłanie, religijne orędzie, które Bóg - Ojciec kieruje do swoich "dzieci".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski