Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne cztery wybuchy metanu w KWK Pniówek. Osiem osób jest w szpitalach - trzej ratownicy w stanie poważnym, stabilnym. Akcja wstrzymana

W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie od niespełna dwóch dni trwa akcja ratownicza po wybuchu metanu, doszło do kolejnych czterech eksplozji.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie od niespełna dwóch dni trwa akcja ratownicza po wybuchu metanu, doszło do kolejnych czterech eksplozji.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Daniel Wojaczek, Lucyna Nenow
W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie od niespełna dwóch dni trwa akcja ratownicza po wybuchu metanu, doszło do kolejnych czterech eksplozji. Najpoważniejszy był pierwszy z wybuchów, po którym ośmiu ratowników trafiło do szpitali, stan trzech jest poważny, ale stabilny. Potem, kiedy w zagrożonym rejonie nie było już nikogo doszło tam do kolejnych trzech wybuchów, co wskazały urządzenia pomiarowe. Akcja ratunkowa jest wstrzymana, o godzinie 6.30 rano w KWK Pniówek zbiera się poszerzony sztab.

W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie od niespełna dwóch dni trwa akcja ratownicza po wybuchu metanu, doszło do kolejnych czterech eksplozji

Aktualizacja, godz. 8.30

Od dwóch godzin trwają obrady sztabu w których uczestniczą m.in Tomasz Cudny, prezes JSW, Edward Paździorko, zastępca prezesa ds. technicznych i operacyjnych, a także nieoficjalnie Piotr Buchwald, prezes zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Sztab ma zadecydować, co dalej z akcją ratowniczą, która przypomnijmy po kolejnych czterech wybuchach do których doszło wczoraj ok. 20:00 została zawieszona.

Aktualizacja, godz. 06.30
Dzisiaj o godzinie 6.30 w kopalni Pniówek rozpoczęło się posiedzenie poszerzonego zespołu o specjalistów w sztabie akcji. Jego członkowie zdecydują o dalszych krokach akcji ratowniczej. W nocy kierownik akcji podjął decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań do czasu ustabilizowania się atmosfery w rejonie ściany N-6.

Aktualizacja, godz. 01.15
Nie dwa, a łącznie cztery wybuchy odnotowano w rejonie akcji ratunkowej w kopalni Pniówek w czwartkowy wieczór. Do pierwszego z nich doszło o godzinie 19.37, a w wyniku tego wybuchu ranni zostali ratownicy górniczy, którzy w tym miejscu walczyli o życie poszukiwanych od środowej nocy siedmiu swoich kolegów. - Na miejscu mieliśmy zastęp ratowników, który wydłużył lutnię do długości 100 metrów, zbadał parametry atmosfery, widoczność i te parametry były dobre. Po wydłużeniu lutniociągu o 10 metrów, parametry zaczęły się drastycznie zmieniać, więc ratownicy dostali rozkaz, żeby wycofać się do bazy. W trakcie wycofywania się do bazy nastąpił wybuch – mówi Arkadiusz Frymarkiewcz, kierownik sztabu akcji ratunkowej na KWK Pniówek.

Jak udało nam się dowiedzieć, żaden z ratowników nie ma poparzeń. To urazy mechaniczne – urazy głowy, nóg, klatki piersiowej. Podmuch po wybuchu dosięgnął ich, gdy byli około 100 metrów od miejsca w którym doszło do wybuchu. Ratownicy o własnych siłach wrócili do bazy i tam zostali przebadani przez lekarza, po czym wyjechali na powierzchnię, do punktu medycznego. - Później, kiedy w strefie nie było już nikogo doszło do kolejnych trzech wybuchów. Pierwszy w meldunkach potwierdzili nam ranni ratownicy, o kolejnych mogliśmy się domyślać tylko po wskazaniach urządzeń, ale nikt nam tego nie potwierdził, bo nikogo już w strefie nie było. I do teraz nikogo tam nie ma. Obserwujemy tylko parametry – mówi Frymankiewicz.

Osiem osób z obrażeniami po pierwszym z wybuchów przewieziono do szpitali na terenie Śląska – Żor, Rybnik, Cieszyna, Jastrzębia. Jedna – najciężej ranna osoba helikopterem LP trafiła do szpitala w Ochojcu. - Trzy osoby są w stanie poważniejszym, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – mówi nam kilka minut po godzinie w nocy Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski, który przybył do kopalni Pniówek. - Od razu o zdarzeniu poinformowano rodziny poszkodowanych, część z nich była w na tyle dobrym stanie, że z karetek dzwonili do swoich bliskich poinformować ich, że nic poważnego się nie stało – mówi Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy KWK Pniówek.

W piątek, o godzinie 6.30 rano zbiera się poszerzony sztab kryzysowy, który będzie decydował o dalszych działaniach podejmowanych w ramach akcji ratunkowej. Do tego czasu na pewno ta akcja nie będzie wznawiana.

Nie wiadomo też czy wybuchy nie uszkodziły budowanego od środy lutniociągu, za pomocą którego ściana w której doszło do wybuchu i gdzie wciąż poszukiwanych jest siedmiu górników, jest przewietrzana.

Aktualizacja, godz. 23:00

Jak podaje Jastrzębska Spółka Węglowa, do kolejnych wybuchów doszło w momencie, gdy ratownicy zabudowywali dalszą część lutniociągu. - Do zdarzenia doszło podczas pracy ratowników górniczych w chodniku N-12 w rejonie ściany N-6 przy wydłużaniu lutniociągu, który miał umożliwiać dojście do poszukiwanych górników w ścianie - informuje JSW.

Po kolejnych wybuchach metanu akcja ratownicza została wstrzymana. Decyzja, co dalej zapadnie jutro rano, na kolejnym posiedzeniu sztabu, w którym mają uczestniczyć także specjaliści, którzy wypowiedzą się co do możliwości jej kontynuowania.

Aktualizacja, godz. 22:30

Poszkodowani ratownicy górniczy nie zostali poparzeni. Doznali natomiast urazów m.in. rąk. Stało się tak, ponieważ pod ziemią nie doszło do klasycznego wybuchu metanu, a obrażenia u ratowników wywołała fala uderzeniowa. Najciężej ranny z nich, który trafił do szpitala w Katowicach-Ochojcu śmigłowcem LPR miał doznać obrażeń głowy. Jego stan określono jako ciężki. Wiadomo jednak, że ranny ratownik jest wydolny krążeniowo i oddechowo.

Aktualizacja, godz. 22:25

Z najnowszych ustaleń wynika, że poszkodowanych zostało dziesięciu ratowników górniczych. - Do szpitala trafiło siedmiu z nich, trzy osoby są w ciężkim stanie - informuje Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, dodając, że najbardziej poszkodowany z ratowników śmigłowcem LPR trafił do szpitala w Katowicach-Ochojcu.

Trzech ratowników, którzy ucierpieli najmniej lekarze zajęli się na miejscu. Ich stan określa się jako dobry. Wśród poszkodowanych jest także żona jedna z poszkodowanych osób pod ziemią, która na wieść o kolejnej eksplozji, zasłabła.

Jednocześnie, jak udało nam się ustalić w kopalni doszło do jednego, a nie dwóch kolejnych wybuchów. W sumie w kopalni Pniówek doszło więc do trzech eksplozji metanu, zaś liczba poszkodowanych wzrosła do 31 osób.

Wcześniej pisaliśmy:

W kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do trzeciego wybuchu. Metan miał się zapalić w chodniku kilometr pod ziemią, gdzie wcześniej doszło już do dwóch eksplozji. Kolejny wybuch nastąpił w czwartek, 21 kwietnia, około godziny 20:00. Informację potwierdza dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego. - Doszło do kolejnego wybuchu metanu - przyznaje dyspozytor WUG.

W momencie wybuchu pod ziemią miały znajdować się trzy zastępy ratowników, które starały się dotrzeć do poszukiwanych po wcześniejszych eksplozjach siedmiu osób poszukiwanych.

Jak mówi nam dyspozytor WUG w momencie wybuchu miały się zmieniać ekipy ratownicze, przez co nikt nie został poważnie ranny. Pracującymi pod ziemią dziesięcioma ratownikami zaopiekował się lekarz, który określił ich stan jako dobry, ale mimo wszystko przewieziono ich do szpitali.

Zobacz zdjęcia:

Przypomnijmy, że w kopalni Pniówek od środowej nocy (20 kwietnia) trwa akcja ratownicza po tym, jak kilkanaście minut po północy doszło tam do wybuchu metanu. Kilka godzin później, gdy pod ziemię zjechali ratownicy metan eksplodował po raz kolejny.

W wyniku dwóch wybuchów metanu zginęło pięć osób: czterech górników i jeden z niosącym im pomoc ratowników. Poszkodowanych w szpitalach jest dwadzieścia osób. Najciężej ranni przebywają na oddziale Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kolejni ranni pozostają na oddziałach szpitalnych w okolicznych lecznicach - w Pszczynie, Żorach, Jastrzębiu-Zdroju.

W chwili trzeciego wybuchu także trwała akcja ratownicza. Ratownicy rozkładali lutniociąg, który miał umożliwić im przewietrzenie chodnika, co spowodowałoby obniżenie stężenia metanu i umożliwiło im dotarcie do siedmiu poszkodowanych osób: pięciu ratowników i dwóch górników.

Nic nie wskazywało, że może dojść do kolejnej eksplozji. Z ostatnich informacji, jakie przekazywała Jastrzębska Spółka Węglowa wynikało, że ratownikom udało się zabudować kolejnych kilkadziesiąt metrów lutniociągu.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski