Mączkowski był pomysłodawcą i współzałożycielem spółki, która w latach 90. stała się z jednym z wielkopolskich potentatów w imporcie słodyczy. Powodem jego kłopotów stało się wykrycie, że w czasie gdy on zajmował się śmiertelnie chorą żoną jego wspólnicy stworzyli tzw. lewą kasę do rozliczania ukrytych dochodów. Przedsiębiorca ma dokumenty potwierdzające, że starał się doprowadzić do wyjaśnienia sytuacji w firmie, a kiedy zorientował się, że wspólnicy tego nie zamierzają zrobić próbował wystąpić ze spółki, ale mu to uniemożliwiono.
Czytaj także:
Przedsiębiorca prostestuje: przykuł się do kaloryfera
ZUS go niszczył, ale on się nie poddał
- Myślałem, że uda się to zakończyć porozumieniem kiedy otrzymałem w sierpniu 2005 roku czek na wypłatę mojego zaległego wynagrodzenia - opowiada przedsiębiorca. - Tyle, że wkrótce po tej wypłacie moi wspólnicy zgłosili na policję, że rzekomo przywłaszczyłem sobie pieniądze. Od tego czasu zaczęła się moja sądowa gehenna - mówi Mączkowski.
Więcej na ten temat w środowym Głosie Wielkopolskim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?