Zanim poznaniacy rozbili kolejnego rywala, Franz starał się wszelkimi sposobami mobilizować zespół, obawiając się, że po dobrym meczu przeciwko Grasshopper jego piłkarzom może brakować koncentracji.
- Często po pucharach, w następnym ligowym pojedynku moje zespoły grały piach - stwierdził Franz i w porównaniu ze spotkaniem przeciwko Szwajcarom dokonał dwóch zmian. Rafała Murawskiego zastąpił Dimitrije Injać, a zamiast Hernana Rengifo grał Piotr Reiss. Peruwiańczyk w czwartek grał w nowych butach , odparzył sobie stopy i dopiero wczoraj mógł zdjąć opatrunki.
Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy, a Piotr Reiss to nadal bardzo wartościowy gracz dla Lecha. Kapitan nie tylko walczył za dwóch, ale też miał spory udział przy obu strzelonych w pierwszej połowie bramkach. Zanim jednak do tego doszło, widać było, że Jagiellonia czuje olbrzymi respekt przed naszą drużyną. Trener Probierz ustawił swój zespół tak jakby grał na wyjeździe. Postawa Kolejorza w meczu z Grasshoppers wyraźnie podziałała na jego wyobraźnię. Zmuszeni do ataku pozycyjnego lechici długo rozgrywali piłkę w środkowej strefie boiska, lecz nie potrafili wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich.
Po 20 min gospodarze doszli chyba do wniosku, że nie taki Kolejorz straszny jak go malują i Kotorowski był w dużych opałach. Sytuacja przypominała spotkanie z Bełchatowem. Henriquez atakowany przez dwóch graczy Jagi popełnił błąd, lecz na szczęście bombę Falkowskiego z 15 m kapitalnie obronił Kotorowski.
Odpowiedź Lecha była znakomita. Piotr Reiss dostrzegł wybiegającego z prawej strony Grzegorza Wojtkowiaka, który dośrodkował na głowę Arboledy. Kolumbijczyk strzelał na raty, ale zaskoczony Piotr Lech nie miał szans na skuteczną interwencję.
W 38. min Kolejorz prowadził 2:0. Znów duży udział przy bramce miał Piotr Reiss. Kapitan poznańskiej drużyny został powalony w polu karnym przez Hermesa, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Stilić. Po zmianie stron Jaga zagrała trochę odważniej i dwukrotnie było gorąco pod naszą bramką. Na szczeście dla Lecha nie popisał się Stano, który z bliska strzelił bardzo niecelnie.
W 76. min arbiter podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym za niebezpieczne zgranie Bandrowskiego. Gdy Hermes trafił w mur, gospodarze stracili ochotę do gry. Chwilę później Lech zdobył trzeciego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Stilić, Rengifo uprzedził Evertona i głową skierował piłkę do siatki.
- Lech jest rozpędzony. Nie stać nas było na otwartą grę - przyznał Michał Probierz, trener Jagiellonii.
- Wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na porażkę, bo bylibyśmy na ostatnim miejscu. Dlatego graliśmy konsekewntnie. Dobrze się dla nas ułożyła pierwsza połowa - dodał Tomasz Bandrowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?