Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejorz na fali, Jaga rozbita

Maciej Lehmann
S. Siewior
Kolejorz zmazał plamę po inauguracyjnej wpadce z Bełchatowem. Franciszek Smuda i jego piłkarze udowodnili, że tamten mecz to już historia i był to tylko wypadek przy pracy.

Zanim poznaniacy rozbili kolejnego rywala, Franz starał się wszelkimi sposobami mobilizować zespół, obawiając się, że po dobrym meczu przeciwko Grasshopper jego piłkarzom może brakować koncentracji.
- Często po pucharach, w następnym ligowym pojedynku moje zespoły grały piach - stwierdził Franz i w porównaniu ze spotkaniem przeciwko Szwajcarom dokonał dwóch zmian. Rafała Murawskiego zastąpił Dimitrije Injać, a zamiast Hernana Rengifo grał Piotr Reiss. Peruwiańczyk w czwartek grał w nowych butach , odparzył sobie stopy i dopiero wczoraj mógł zdjąć opatrunki.

Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy, a Piotr Reiss to nadal bardzo wartościowy gracz dla Lecha. Kapitan nie tylko walczył za dwóch, ale też miał spory udział przy obu strzelonych w pierwszej połowie bramkach. Zanim jednak do tego doszło, widać było, że Jagiellonia czuje olbrzymi respekt przed naszą drużyną. Trener Probierz ustawił swój zespół tak jakby grał na wyjeździe. Postawa Kolejorza w meczu z Grasshoppers wyraźnie podziałała na jego wyobraźnię. Zmuszeni do ataku pozycyjnego lechici długo rozgrywali piłkę w środkowej strefie boiska, lecz nie potrafili wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich.

Po 20 min gospodarze doszli chyba do wniosku, że nie taki Kolejorz straszny jak go malują i Kotorowski był w dużych opałach. Sytuacja przypominała spotkanie z Bełchatowem. Henriquez atakowany przez dwóch graczy Jagi popełnił błąd, lecz na szczęście bombę Falkowskiego z 15 m kapitalnie obronił Kotorowski.

Odpowiedź Lecha była znakomita. Piotr Reiss dostrzegł wybiegającego z prawej strony Grzegorza Wojtkowiaka, który dośrodkował na głowę Arboledy. Kolumbijczyk strzelał na raty, ale zaskoczony Piotr Lech nie miał szans na skuteczną interwencję.

W 38. min Kolejorz prowadził 2:0. Znów duży udział przy bramce miał Piotr Reiss. Kapitan poznańskiej drużyny został powalony w polu karnym przez Hermesa, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Stilić. Po zmianie stron Jaga zagrała trochę odważniej i dwukrotnie było gorąco pod naszą bramką. Na szczeście dla Lecha nie popisał się Stano, który z bliska strzelił bardzo niecelnie.
W 76. min arbiter podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym za niebezpieczne zgranie Bandrowskiego. Gdy Hermes trafił w mur, gospodarze stracili ochotę do gry. Chwilę później Lech zdobył trzeciego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Stilić, Rengifo uprzedził Evertona i głową skierował piłkę do siatki.

- Lech jest rozpędzony. Nie stać nas było na otwartą grę - przyznał Michał Probierz, trener Jagiellonii.
- Wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na porażkę, bo bylibyśmy na ostatnim miejscu. Dlatego graliśmy konsekewntnie. Dobrze się dla nas ułożyła pierwsza połowa - dodał Tomasz Bandrowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski