Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koło - miasto i powiat, które omija koronawirus. Od początku pandemii w całym powiecie nie odnotowano ani jednego zakażenia

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Koronawirus w Polsce wciąż nie daje za wygraną. Codziennie pojawiają się informacje o nowych zakażeniach, a łączna liczba chorych na COVID-19 na terenie województwa wielkopolskiego już dawno przekroczyła dwa tysiące. Chociaż z wirusem mamy do czynienia od trzech miesięcy, to na mapie Wielkopolski wciąż jest miejsce, gdzie licznik zakażeń wskazuje zero. Czy dla mieszkańców powiatu kolskiego to powód do radości, czy raczej do obaw? Jak żyje się w miejscu, które koronawirus wciąż omija?

We wtorkowe przedpołudnie widać, że Koło powoli budzi się do życia. Na miejskim ryneczku trwa handel, na rogach ulic siedzą sprzedawcy truskawek, a mieszkańcy miasta swobodnym krokiem przemieszczają się po mieście, załatwiając swoje sprawy. Kilka godzin później na ulicach pojawia się również młodzież i rodziny z dziećmi. Idąc przez miasto, mija się kolejki do popularnej lodziarni i siedzących w parkach ludzi. Nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek przejmował się pandemią.

Zdaniem mieszkańców, brak odnotowanych zakażeń w powiecie jest bardzo optymistyczną wiadomością.

- To jest ogromna radość. Czujemy się tu bardzo bezpiecznie, ale trzeba też przyznać, że sami od początku przestrzegaliśmy wszystkich przepisów. Kwiecień, maj, to na ulicach były pustki. Żywej duszy nie było widać. Sama też starałam się nie wychodzić

– mówi pani Grażyna.

Sprawdź też:

O przestrzeganiu zaleceń sanepidu wspomina również pani Krystyna. Jej zdaniem mieszkańcy wykonali to zadanie wzorowo.

- Widać, że ludzie w Kole, kiedy trzeba było, zostawali w domu. Jak musieli wyjść, to wszyscy w maseczkach i rękawiczkach. Każdy pilnował też zachowania odległości. Przyznam, że nawet dzisiaj jak spotkam się z kimś przypadkiem na ulicy, to też każdy staje trochę dalej od siebie niż normalnie, więc myślę, że nadal staramy się tego pilnować. Może dzięki temu to paskudztwo wciąż do nas nie dotarło? – zastanawia pani Krystyna.

Czytaj też: Trzy miesiące pandemii koronawirusa zmieniły nasze życie. Co z tego czasu zatrzymamy na zawsze?

Na słupach ogłoszeniowych, ścianach budynków i witrynach sklepowych wiszą plakaty i informacje Ministerstwa Zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego. Na ulicach można spotkać osoby, które nadal chodzą w maseczkach.

- To, że nie mamy koronawirusa, to jest ogromny powód do radości. Jednak zawsze trzeba pamiętać o tym, żeby mieć zabezpieczenie. Ja noszę maseczkę, ponieważ jestem w grupie ryzyka, z racji wieku mam też kilka innych chorób. Wolę się chronić

– przyznaje pani Józefa. I dodaje: - Słyszałam w telewizji, jak wirusolog mówił, że maseczka nie zaszkodzi, a może pomóc, dlatego on sam będzie ją nadal nosił. Skoro specjalista zakrywa twarz, to dlaczego ja mam tego nie robić?

Jak twierdzą kolanie, obecnie nie ma powodu do strachu, a w mieście czują się bardzo bezpiecznie. Przyznają jednak, że początki pandemii generowały duże obawy.

- Jeszcze w marcu dało się zauważyć, że ludzie częściej niż zwykle przychodzili z receptami na leki przeciwwirusowe. Później bardzo wzrosła sprzedaż maseczek i rękawiczek. Muszę przyznać, że na początku sama się bałam. Też nosiłam maseczkę i rękawiczki. Przed pandemią ściągaliśmy stojące na ladzie szybki i okienka, żeby „otworzyć się” na klienta, a już w marcu z powrotem je założyliśmy, by zabezpieczyć naszą aptekę. Teraz jest już inaczej. Boję się dużo mniej i myślę, że brak osób zakażonych w powiecie ma w tej kwestii bardzo duże znaczenie – opowiada pani Agnieszka, farmaceutka.

Obawy mieszkańców Koła związane z początkiem pandemii koronawirusa w Polsce potwierdza również Bartłomiej Fiwek, dziennikarz lokalnego portalu e-kolo.pl.

- W czasie, kiedy obostrzenia były najbardziej wzmożone, dało się dostrzec, że ludzie się boją i przestrzegają tych zasad. Miasto było zupełnie puste. My sami nie mieliśmy nawet o czym informować, bo nic się nie działo – opowiada Bartłomiej Fiwek.

Dziennikarz przyznaje, że największy niepokój odczuwalny był przy pierwszym podejrzeniu zakażenia w powiecie.

- Głośny przypadek pojawił się dzień przed oficjalnym zamknięciem szkół w Polsce. Do szpitala w Kole zgłosił się chłopak, uczeń szkoły średniej, który wrócił z Holandii. Objawy były na tyle poważne, że został przewieziony do Szpitala Jednoimiennego w Poznaniu przy ul. Szwajcarskiej

– wspomina Bartłomiej Fiwek. I dodaje: - To była taka pierwsza styczność z tematem koronawirusa w Kole. Wtedy rzeczywiście rozdzwoniły się u nas telefony i przychodziły wiadomości, bo mieszkańcy wciąż dopytywali i chcieli znać sytuację na bieżąco. Jednak chłopak bardzo szybko wrócił z Poznania z wynikiem negatywnym.

Sprawdź też:

Brak zakażeń w powiecie może skłaniać do refleksji, czy wirus rzeczywiście nie pojawił się w tym rejonie, czy może nie został on jeszcze wykryty. Większość mieszkańców Koła nie zakłada jednak takiej opcji.

- Czy koronawirus w Kole był, ale nie wykryty? Nie wiem, raczej nie wydaje mi się. Jak człowiek jest po sześćdziesiątce, ma cukrzycę, problemy z sercem, codziennie połyka kilka tabletek i ma jeszcze jakieś inne schorzenia, to już dawno koronawirusa też by złapał. A przecież nic takiego się nie wydarzyło – twierdzi pani Weronika.

Zobacz również: Pandemia koronawirusa spowoduje pandemię otyłości? Chirurg plastyczny: Liposukcja to nie metoda odchudzania

Po mieście krążą za to opowieści o wzmożonej zachorowalności na zapalenie płuc od listopada do stycznia. Czy to możliwe, że koronawirus już wtedy pojawił się w powiecie?

- Słyszałem tę teorię, ale nie mam wiedzy na ten temat, by móc potwierdzić, że taka sytuacja miała miejsce. Myślę, że jest to próba wytłumaczenia tej sytuacji. Każdy teraz próbuje zrozumieć skąd to niezmienne zero w naszym powiecie i doszukujemy się, że „może już mieliśmy wirusa wcześniej”, „może chorowaliśmy bezobjawowo"

- mówi Robert Kropidłowski, starosta powiatu kolskiego. I dodaje: - Słyszałem również teorię, że środowisko naszego powiatu jest bardzo zdrowe i to ma wpływ na wyniki. Podobno odporność mieszkańców mieszkających w naturalnym środowisku jest wyższa, niż mieszkańców zurbanizowanych ośrodków. Czy to prawdziwa teoria? Tego również nie wiem. Teorie są różne, ta, która jest mi najbliższa, opiera się na tym, że służby inspekcji sanitarnej dobrze wykonują swoją pracę, a mieszkańcy pilnują dyscypliny.

Do poniedziałku, 8 czerwca w powiecie kolskim pobrano 518 wymazów do testów na koronawirusa, ponad połowa dotyczyły DPS-ów.

- 296 testów to personel i pensjonariusze domów pomocy społecznej, 66 to osoby hospitalizowane, 31 - personel medyczny i 125 -osoby odbywające kwarantannę domową – wylicza Ewa Lewicka, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kole.

Starosta powiatu kolskiego zapewnia, że jest spokojny i nie obawia się ogniska zakażeń w Kole, mimo że w okolicy znajduje się około 300 dużych zakładów pracy.

- Jesteśmy cały czas w kontakcie z dużymi zakładami pracy, które także mają wprowadzone reżimy sanitarne. W każdym z nich pracownicy mają regularnie mierzoną temperaturę. W przypadku gdy któraś osoba wykazuje niepokojące objawy, my od razu dostajemy taki sygnał. Jednak trzeba przyznać, że pracodawcy są bardzo mocno wyczuleni na te sprawy, im równie mocno zależy na tym, żeby nic złego się nie wydarzyło

- tłumaczy Robert Kropidłowski.

Z kolei dyrektor sanepidu dodaje: - W okresie pandemii na terenie powiatu kolskiego miało miejsce jedno zdarzenie, w którym otrzymaliśmy zgłoszenie podejrzenia zakażenia SARS-CoV-2 u pracownika jednego z zakładów pracy.

Sprawdź też:

Ostatecznie pracownik miał wynik negatywny. Obecnie testy w kierunku koronawirusa w Kole mogą mieć wykonane osoby z poważnymi objawami, osoby na kwarantannie, jak również personel medyczny. Jednak starosta powiatowy nie wyklucza, że niebawem testy będą dostępne dla większej liczby mieszkańców.

- Jestem wstępnie umówiony z wojewodą, żeby w Kole pojawił się punkt testowania drive-thru, by każdy miał możliwość się przetestować – mówi.

Zarówno przedstawiciele starostwa powiatowego, jak i sanepidu podkreślają, że zerowa liczba zakażeń jest powodem do radości i zasługą zarówno mieszkańców, jak i dobrze wykonanej pracy służb.

- Fakt, że w powiecie nie odnotowaliśmy dodatniego wyniku badania jest potwierdzeniem, że działania profilaktyczne, które podjęliśmy są skuteczne. Można nazwać to „sukcesem” mieszkańców, ale nie zabrakło nam też szczęścia – mówi Ewa Lewicka.

Szczęściem można nazwać też fakt, że przy tak dużej liczbie zakładów pracy żaden z nich, jak twierdzi starosta, nie został zamknięty, ani nie zwolnił swoich pracowników. Niestety, tego samego nie mogą powiedzieć właściciele małych sklepów.

- Mój sklep działał prawie dwa lata. Niestety, ze względu na pandemię przez połowę marca i cały kwiecień był zamknięty. Szkoły przeniosły lekcje do internetu, więc już nikomu artykuły papiernicze nie były potrzebne. Przez to spadła sprzedaż, co spowodowało m.in., że nie było mnie stać na pracownicę. Sklep miał być taką moją odskocznią po urodzeniu dzieci, gdy już poszły do szkoły. Niestety, koronawirus podjął decyzję o mojej przyszłości

– tłumaczy pani Dominika, właścicielka sklepu papierniczego. I dodaje: - Utarg się nie zwiększał, więc zdecydowałam, że zamknę sklep. Klienci wrócili dopiero teraz, gdy pojawiła się informacja o wyprzedaży -50 proc. z powodu likwidacji sklepu. Jutro jest jego ostatni dzień. Nie zamierzam teraz otwierać niczego innego. Zostanę już w domu i w pełni poświęcę się dzieciom.

Sprawdź też: Specjalistyczne urządzenia do terapii pacjentów zakażonych COVID-19 trafiły do szpitala na Szwajcarskiej

Chociaż większość mieszkańców Koła twierdzi, że brak zakażeń w powiecie to powód do ogromnej radości, to żaden z nich nie może przewidzieć tego, co przyniesie kolejny dzień.

- Czasy są bardzo niepewne. Owszem, nie słyszałem o żadnym potwierdzonym przypadku w powiecie, co naprawdę bardzo mnie cieszy. Ale czy to dopiero przed nami, a może dawno za nami… nigdy nie wiadomo i nie ma co spekulować. Mam 68 lat i nie chcę spędzać dni nad zastanawianiem się czy dzisiaj zachoruję, a jutro umrę

– tłumaczy pan Andrzej. I dodaje: - Trzeba korzystać z każdej chwili, dlatego teraz wybrałem się na rower z wnukami, w inne dnie spotykam się z rodziną i przyjaciółmi. To przecież dozwolone. Trzeba tylko zachować ostrożność, dlatego w kieszeni mam żel, dezynfekuje nim ręce i mam też przy sobie maseczkę. Wszyscy staramy się wciąż na siebie uważać i wzajemnie się pilnować, ale trzeba żyć dalej, dlatego robimy to w granicach zdrowego rozsądku. Nie można przecież wpadać ze skrajności w skrajność.

Zobacz też:

Nie słuchaj bzdur! Teorie spiskowe na temat koronawirusa łatwo obalić

Sprawdź też:

Koronawirus w Poznaniu - zobacz wideo sprzed szpitala:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski