Jerzy G. z bronią w ręku brał udział w wydarzeniach 1956 roku. Nie ma podstaw do kwestionowania tego. Był aresztowany i zapewne zostałby skazany, gdyby nie uchroniła go przed tym październikowa odwilż. Tyle że do swojej niewątpliwie chlubnej karty w życiorysie kombatant dołożył kolejną, która budzi poważne wątpliwości co do jej wiarygodności.
G. oficjalnie twierdzi, że wstąpił po wojnie do Tajnej Organizacji Wojskowej i został szefem okręgu poznańskiego, otrzymując stopień kapitana. Miał być komendantem aż do rozwiązania organizacji w 1998 roku. Według G. TOW była organizacją ogólnopolską i miała charakter zbrojny. Dowodem na udział mężczyzny w organizacji ma być fotografia z karabinem w ręku zamieszczona na okładce jego książki z podpisem "TOW - 1952" (patrz zdjęcia wyżej).
- To zdjęcie było zrobione podczas ćwiczeń TOW - zapewnił Jerzy G. w rozmowie z "Głosem".
Był zaskoczony, kiedy usłyszał, że trafił do nas czytelnik, który brał udział w tych ćwiczeniach i ma nie tylko odbitkę tego zdjęcia, ale także inne fotografie wykonane w tym samym miejscu i czasie. Tyle, że nie są to zdjęcia z ćwiczeń podziemnej organizacji TOW, tylko z zajęć... przysposobienia obronnego w para- militarnej, utworzonej przez władze w okresie stalinowskim organizacji Służba Polsce.
- Myśmy wykorzystywali SP jako przykrywkę - powiedział po chwili G. - Ale to zdjęcie jest z ćwiczeń TOW - stwierdził.
- To nieprawda. Te fotografie były robione w 1951 roku podczas zajęć strzeleckich Służby Polsce - zapewnia pragnący zachować anonimowość czytelnik, który brał w nich udział.
Sprawdziliśmy, że w żadnych wykazach i opracowaniach historycznych nie ma dowodów istnienia po wojnie TOW. Jerzy G. powiedział nam, że potwierdzić istnienie organizacji może generał Leszek K. z Kołobrzegu. Jednak, jak ustaliliśmy, K. został niedawno skazany przez sąd za bezprawne używanie tytułu generalskiego. Organizacje kombatanckie, których wiarygodności kwestionować nie można odcinają się od jego działalności.
- Istniała TOW, ale jeszcze w czasie wojny połączyła się z AK. Mówienie, że organizacja ta działała przez cały okres PRL i to jeszcze z bronią w ręku, to czysta fantazja - ocenia Janusz Okoń, sekretarz Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
- Są osoby i grupy, które przypisują sobie udział w nieistniejących organizacjach. Ocena tego nie leży w naszych kompetencjach. Reagujemy dopiero, gdy ktoś próbuje na takiej podstawie uzyskać uprawnienia kombatanckie - wyjaśnia Tomasz Lis, szef Biura Dyrektora Generalnego Urzędu ds. Kombatantów. - Co roku kierujemy do prokuratury kilka zawiadomień o podejrzeniu wyłudzenia uprawnień kombatanckich - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?