Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komorniki: Bomba wybuchła pod autem [OPIS ZDJĘCIA FILM]

SAGA
Już raz ktoś podłożył ładunek pod ten sam samochód. Według policji może chodzić o porachunki
Już raz ktoś podłożył ładunek pod ten sam samochód. Według policji może chodzić o porachunki Fot. Andrzej Szozda
Na parkingu przed blokiem w podpoznańskich Komornikach w nocy z czwartku na piątek znów rozległ się huk wybuchu. Eksplodował ładunek, który był umieszczony pod audi A6, tym samym, pod którego podłożono bombę jesienią 2010 roku. Zdaniem policjantów, którzy zajęli się sprawą, wszystko wskazuje na porachunki.

- Obudził mnie straszny huk. Straszny. Od razu stanęły mi przed oczyma wydarzenia sprzed półtora roku, ale wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że "to" znów się stało - mówił nam w piątek jeden z mieszkańców pobliskich bloków.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Komorniki: Pod samochodem wybuchła bomba [FILM ZDJĘCIA]

Znowu. To słowo powtarzane było w piątek najczęściej. Znowu bomba w Komornikach. Znowu w nocy. Znowu na parkingu przy Storczykowej. Znowu pod audi - tym samym zresztą, co jesienią 2010 roku. I znowu właściciel samochodu upiera się, że nie ma żadnych wrogów.

- Około godziny 2 na osiedlu rozległ się huk, ponownie zniszczeniu uległ samochód audi zaparkowany w tym samym miejscu co jesienią 2010 roku. Zbieg okoliczności? - informował nas jeden z czytelników.
Zdaniem policji, o zbiegu okoliczności nie może być mowy. - Wszystko wskazuje na porachunki - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Ładunek, jak się dowiedzieliśmy, był umieszczony pod pojazdem, na wysokości lewego tylnego koła. Czy był inny, niż półtora roku temu? Wtedy eksplozja spowodowała, że od audi odpadł zderzak, rozerwany został zbiornik paliwa. - Szczęście, że to diesel. Gdyby w baku była benzyna, wszystko mogłoby stanąć w płomieniach - komentowano na miejscu.

Ślady uderzenia odłamkami naliczono na pięciu innych, zaparkowanych w pobliżu pojazdach i na rolecie zewnętrznej drzwi w jednym z mieszkań. Biegli stwierdzili później, że możliwą przyczyną wybuchu była mieszanina pirotechniczna zdetonowana lontem lub spłonką. Tym razem zniszczenia były inne. Uszkodzone zostało audi i volkswagen golf zaparkowany tuż obok. Tak, jakby siła wybuchu skoncentrowała się tylko na audi. - Nie wiemy, czy ładunek był inny. Być może był tylko inaczej opakowany - komentowali policjanci, którzy zabezpieczali ślady.

- Po przyjeździe na miejsce sprawdziliśmy, czy w pobliżu nie pozostawiono innych ładunków. Teraz zabezpieczamy rzeczy, które pomogą nam ustalić między innymi jak i z czego zbudowano bombę - mówi Tomasz Biedermann, komendant komisariatu w Komornikach. Dodaje, że funkcjonariusze będą też starać się ustalić, kto i dlaczego podłożył bombę.

Poprzednim razem to się nie udało, choć także wtedy policjanci byli przekonani, że to porachunki. Damian P. (wówczas nienotowany w policyjnych rejestrach) twierdził, że nie ma wrogów, a bomba pod jego autem znalazła się przez pomyłkę. Dziś wiemy więcej, choć 37-latek ciągle upiera się, że nie wie, kto mógł podłożyć bombę pod audi.

- Od grudnia prowadzimy postępowanie w sprawie czerpania korzyści z nierządu - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - 37-latek jest podejrzany o to, że od grudnia 2010 roku od jednej prostytutki uzyskał 120 tys. złotych. Postępowanie jednak trwa na tyle krótko, że nie sposób stwierdzić, czy zarzut zostanie utrzymany, a tym bardziej, czy będziemy kierować oskarżenie - dodaje.

Z naszych informacji wynika, że Damian P. został zatrzymany po tym, jak staromiejscy śledczy zajęli się sprawą zgwałcenia i pobicia prostytutki. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli dwaj inni mężczyźni, ale wiele wskazuje na to, że ze sprawą mógł mieć związek (pośrednio - jak określa policja) także mieszkaniec Komornik. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że mężczyzna zarabiał na nierządzie kobiety.

- Ponieważ sprawa jest w toku, nie możemy zdradzać jej szczegółów - dodaje Magdalena Mazur-Prus.
Jednak czy ma ona związek z podłożeniem bomby? Czy może Damian P. miał inne niejasne powiązania? Na ten temat policjanci nie chcą rozmawiać. Podkreślają, że muszą liczyć na własne rozpoznanie środowiska - nie spodziewają się, by właściciel auta zaczął współpracować. - To typowa sytuacja właśnie wtedy, gdy chodzi o porachunki - komentują. I przypominają, że największe nasilenie podobnych zdarzeń było ponad 10 lat temu. Najczęściej ładunki były wtedy podkładane - jak informuje Komenda Główna Policji - pod samochodami, na prywatnych posesjach, ale także w sklepach, restauracjach i barach.

- W ostatnich latach zanotowaliśmy niewiele takich zdarzeń. W 2011 roku w Wielkopolsce nie było ani jednej detonacji podłożonego ładunku - informuje Andrzej Borowiak. - Wcześniej było zajście w Komornikach i Pile - dodaje.

W Pile pod samochodem chrysler eksplodowała bomba. Tak, jak w Komornikach, nikomu nic się nie stało. Zniszczony został tylko samochód.

W całym 2010 roku w Polsce było 38 eksplozji materiałów wybuchowych.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski