Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komorniki: Pod samochodem eksplodowała bomba. Film

Agnieszka Smogulecka
Ulica Storczykowa w podpoz-nańskich Komornikach. Po obu stronach rzędy nowych, niewielkich, biało-szarych bloków. Około godziny 2 osiedlem wstrząsnęła eksplozja. Wystraszeni mieszkańcy zaalarmowali policję i straż pożarną. Wkrótce stało się jasne: pod jednym z zaparkowanych pojazdów, audi A6, ktoś zdetonował ładunek wybuchowy. Kto i dlaczego? Bada to policja.

- To był straszny huk - mówi mieszkaniec jednego z bloków przy Storczykowej. - Mamy małe dziecko, więc śpimy dość czujnie. Wyjrzałem na zewnątrz, ale nie zobaczyłem nic nietypowego. Pomyślałem, że przy parkingu przewróciło się coś ciężkiego. Dopiero nad ranem zorientowałem się, że to musi być coś innego, wszędzie migały światła wozów straży pożarnej i policji.

- Huk. Straszny huk było słychać - potwierdza kobieta, która rano przyglądała się policyjnej akcji z balkonu.

- W tej okolicy to pierwszy taki incydent. Mieszkam tu prawie od półtora roku i nigdy nic takiego nie miało miejsca - irytuje się mieszkaniec Komornik. - To spokojna okolica. Na nic, poza wjeżdżającymi pędem kierowcami, na przykład audicy, nie mogę narzekać. O tym, że ktoś podłożył bombę, dowiedziałem się z telewizji. Teraz już nikt nie będzie chciał tu zamieszkać... - rozgląda się dookoła.

Faktycznie niewiele tu okien, po których widać, że w pomieszczeniach ktoś mieszka. Przeważają puste balkony, gołe szyby, niektóre jeszcze z nalepkami.

W nocy na osiedlu pojawiła się policja. - Patrol, który pełnił służbę, otrzymał informację o wybuchu samochodu - opowiada Tomasz Biedermann, komendant komisariatu w Komornikach. - Policjanci pojechali na miejsce. Zobaczyli audi z oderwanym zderzakiem. Obok było osiem innych samochodów, na których były ślady mogące świadczyć o tym, że trafiły w nie odłamki - dodaje.
Zaraz po zdarzeniu powołano grupę dochodzeniowo-śledczą. Na Storczykowej zaroiło się od mundurowych. Około godziny 8 na osiedle podjechały lawety. Po kolei uszkodzone samochody były wywożone. Niektóre miały wybite szyby, inne dziurawe opony. Zostało audi.

Policjanci ustalili, że ładunek wybuchowy umieszczony był pod pojazdem. W czasie eksplozji rozerwany został m.in. zbiornik paliwa. - Szczęście, że to był diesel. Gdyby w baku była benzyna wszystko mogłoby stanąć w płomieniach. Zniszczenia z pewnością byłyby większe - komentowano na miejscu.

W tym czasie policjanci zabezpieczali ślady, szukali odłamków w trawniku przed blokami, Przepytywali sąsiadów. Rozmawiali też z użytkownikiem audi.

- Nie mam wrogów. Nie wiem, kto mógł podłożyć bombę pod to audi. Nie mam pojęcia, za co mnie to spotkało. Może to przypadek - powtarzał.

Policjanci sprawdzili jego przeszłość. Nigdy nie był notowany. Nie był też łączony z półświatkiem. Niewiele o nim potrafili powiedzieć sąsiedzi. Jak mówią, mężczyzna niedawno się wprowadził, nie zdążył nawet urządzić mieszkania.

- Teraz przeprowadzone zostaną ekspertyzy - wyjaśnia Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Biegli zbadają konstrukcję ładunku, jego skład. Zbadany zostanie też wrak pojazdu - dodaje. Pytany o śrut, który miał być użyty w bombie, mówi krótko: - To również jest przedmiotem ekspertyzy. Nie wiemy, czy w stojące obok samochody uderzyły odłamki ładunku, fragmenty auta, czy też coś, na przykład śrut, który został użyty do złożenia bomby.

Postępowanie przejęła komenda wojewódzka. Nic dziwnego, od lat nie było w Poznaniu i okolicach podobnego incydentu. Tym bardziej że ciągle najbardziej prawdopodobną hipotezą wydaje się, że zamach jest efektem porachunków.

- Nikt nikomu nie podkłada bomby dla żartu - komentują kryminalni. - Ponieważ wybuch nastąpił w nocy, prawdopodobnie chodziło tylko o nastraszenie użytkownika - snują domysły, podkreślając, że na razie nie ma na to żadnych dowodów. Funkcjonariusze tłumaczą przy tym, że dotąd wszyscy, którym grożono przez podłożenie bomby zapewniali, że nie mają wrogów ani nie zrobili nic, przez co mogliby stać się celami zamachów. Później okazywało się, że jest inaczej. - Chociaż nie zawsze chodziło o porachunki gangsterskie - mówią mundurowi.

Przykłady? W lutym 2000 roku w Kiekrzu wybuchła bomba w samochodzie gangstera Ryszarda C. Mężczyzna zginął. Ponoć miał przewozić ładunki, ale po drodze postanowił je uzbroić. Jesienią 2000 roku ładunek (bardziej pirotechniczny, niż wybuchowy - komentowali antyterroryści) znaleziono przed domem gangstera "Surówy" (który przebywał - po postrzeleniu - w szpitalu). Paczka powieszona była na furtce. W 2001 roku pirotechnicy często bywali na os. Marysieńki w Poznaniu.

Co pewien czas ktoś podkładał tam materiały wybuchowe przed domem mężczyzny powiązanego z jednym z gangów. W lutym 2001 roku eksplozja nastąpiła przed jedną z poznańskich dyskotek. Ładunek podłożony był w samochodzie Waldemara B., znanego w półświatku jako "Memeja".

Poważne obrażenia odniósł - również znany z powiązań w światku przestępczym - Robert W. ps. "Szczygieł". W 2003 roku na parkingu leśnym w Mosinie eksplodował ładunek. 53-latek, który przewoził bomby, został ranny. Rok później bomba wybuchła przed domem na poznańskiej Wildzie. Policja ustaliła, że za zamachem stoi Wojciech P. Poznał dziewczynę, która poskarżyła się mu, że jeden z kolegów źle ją traktuje. Mężczyzna zlecił pobicie chłopaka, a później skonstruował i podłożył pod jego domem ładunek.

W ubiegłym roku w Polsce zanotowano 42 eksplozje ładunków (w lipcu wybuchła bomba pod autem w Pile). Zginęło w nich 11 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski