Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt na poznańskiej ASP

Paulina Jęczmionka, Mateusz Pilarczyk
Źle się dzieje na poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Nieścisły regulamin i szykanowanie studentów - to nieprawidłowości, na jakie wskazuje Rzecznik Praw Studenta. Władze uczelni zarzuty odpierają.

O swoje prawa postanowił zawalczyć Jarosław Umiński, student architektury i urbanistyki, który w 2007 roku reaktywował na ASP samorząd studencki oraz założył NZS. Do końca czwartego roku nie miał problemów na uczelni. Otrzymywał stypendium naukowe, był jednym z senatorów ASP. Profesorowie i rektor uczelni mieli o nim dobre zdanie. Według Umińskiego, sprawy zaczęły się komplikować, kiedy otwarcie wystąpił przeciwko kandydaturze prof. Bogumiły Jung na stanowisko dziekana wydziału architektury i wzornictwa. Później pojawiły się problemy z zaliczeniem przedmiotu "Widownie, duża usługa", o które to Jarosław Umiński stara się od czerwca.

"Uczestniczyłem w zajęciach, wykonałem projekt przewidziany do zaliczenia, a wpisu do indeksu nie otrzymałem. Zwróciłem się w formie ustnej, a następnie pisemnej o zaliczenie komisyjne, ale otrzymałem decyzję odmowną z uzasadnieniem, że chcę otrzymać zaliczenie za działalność kulturalną na uczelni" - pisze w liście do Rzecznika Praw Studenckich Jarosław Umiński.

Władze ASP twierdzą, że student nie zaliczył przedmiotu i uchyla się od wpisania oceny do indeksu: - Pan Umiński nie zaliczył przedmiotu, ale nie zgadza się z tą oceną - tłumaczy rektor ASP prof. Marcin Berdyszak. - Zamiast porozumieć się z prowadzącym zajęcia, próbował wywrzeć na mnie nacisk, bym nakłonił profesora do zmiany oceny - dodaje.

By wyjaśnić sytuację, prorektor ds. studenckich powołał uczelnianą komisję, której członkowie orzekli, że praca została oceniona w sposób prawidłowy. Regulamin uczelni mówi jasno, że jeśli student nie zaliczył przedmiotu kierunkowego, nie przysługuje mu poprawka. Jedyne, co pozostało Umińskiemu, to powtórzenie ostatniego semestru IV roku studiów. Zdecydował się jednak wybrać inną drogę - sprawę skierował do rzecznika praw studenta Roberta Pawłowskiego. Rzecznik po zbadaniu sprawy zakwestionował przepis, który nie pozwala studentowi na poprawkę i zwrócił się do rektora z prośbą o wyjaśnienia. Odpowiedzi jak dotąd nie otrzymał.

- Uczelnia omija prawo - komentuje Pawłowski, który dodaje, że dopóki władze ASP nie wydadzą pisemnej decyzji i nie powołają komisji dyscyplinarnej, Jarek pozostaje studentem.

Uczelnia zwróciła się już do swojego rzecznika dyscyplinarnego. Bada on sprawę rzekomych gróźb wobec studenta ze strony wykładowców. - To bardzo poważne zarzuty, dlatego nie mogę być wobec nich obojętny - mówi rektor Berdyszak. - Pan Umiński nie ma dowodów. Ja wiem, że żadnych gróźb, szkalowania i mszczenia się nie było.

Po stronie studenta stanął Zarząd Krajowy NZS, wysyłając do rektora prośbę o wyjaśnienie sytuacji. W odpowiedzi rektor stwierdził, że sprawa została już rozwiązana. Nie dodał, w jaki sposób. Na kolejne pismo NZS ASP już nie odpowiedziała.

- Dostaję 3,5 tysiąca skarg rocznie, ale tę pamiętam szczególnie. To co robi ASP nosi znamiona szykanowania studenta. Jeśli nie otrzymam w terminie odpowiedzi od rektora, poczynię dalsze kroki - mówi Robert Pawłowski. Być może zwróci się do ministerstwa o przeprowadzenie kontroli na ASP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski