Film "Podróże bez powrotu" to wstrząsający dokument opowiadający o tysiąch koni umierających we włoskich rzeźniach. Śledztwo przeprowadziło włoskie Stowarzyszenie Essere Animali. Jego bohaterami są zwierzęta z Polski.
Filmik za pośrednictwem Stowarzyszenia Otwarte Klatki udostępniło Stowarzyszenie Essere Animali.
Śledztwo Essere Animali zaczęło się na targu w Pajęcznie (woj. łódzkie). Na tym etapie uczestniczyli w nim członkowie polskiego Stowarzyszenia Otwarte Klatki. - Film pokazuje okrucieństwo handlu mięsem końskim na każdym etapie tej produkcji - mówi Paweł Rawicki z Otwartych Klatek, który towarzyszył Włochom na polskim targu. - Cały ten proces zaczyna się w Polsce - dodaje. We włoskich rzeźniach kończą m.in. konie, które wożą turystów do Morskiego Oka.
To nagranie może oglądać tylko dorosły - i to o mocnych nerwach. Konie są sprzedawane na targowiskach - poranione, poganiane elektrycznymi pałkami. Potem są wiezione ponad 30 godzin z Polski do Włoch - z jednym postojem, bez wody. Słaniają się na nogach. Następnie są ustawiane w kolejce i patrzą na to, jak ich poprzednika zabija się strzałem w czoło. Szaleją ze strachu.
- Chcemy, by konie w Polsce uniknęły tego losu - mówi Anna Plaszczyk z organizacji Viva, walczącej o prawa zwierząt. Zaczęła od koni z Morskiego Oka.
Według danych z 2012 r., które uzyskała Viva, przeciętny koń pracuje tam 10,8 miesiąca, po czym jest tak wyczerpany, że jest sprzedawany i trafia do rzeźni. Średnio w wieku 8,8 lat. - A konie żyją przeciętnie 30 lat! Te liczby mówią same za siebie: to warunki pracy ponad ich siły - podkreśla Plaszczyk. Według obliczeń Vivy, fiakier w sezonie jest w stanie zarobić ok. 60 tys. zł. - Te zwierzęta zapracowały na siebie, i to z naddatkiem. Zasłużyły na emeryturę, a nie na rzeź w nieludzkich warunkach - przekonuje Anna Plaszczyk.
Celem Vivy jest doprowadzenie do zakazu zaprzęgania koni do powozów jeżdżących do Morskiego Oka. Po ostatnich wydarzeniach (śmierć kolejnego konia) Tatrzański Park Narodowy tego nie wyklucza. Przypomnijmy, że na drodze z Palenicy Białczańskiej nad staw rozpoczęto testy meleksów. Pierwsze próby nie wypadły pomyślnie, ale jeszcze w tym roku będą testowane kolejne pojazdy. - Tyle że jeśli na drodze do Morskiego Oka zwierzęta zostaną zastąpione przez maszyny, to 300 jeżdżących dziś koni może trafić do rzeźni - zwraca uwagę Łukasz Janczy, który w TPN wydaje zezwolenia wozakom.
- I tak by tam trafiły - ripostuje Plaszczyk. - A my mamy pomysł, jak uratować choć część z nich. Przedstawimy go 15 października na spotkaniu z TPN , samorządowcami i fiakrami. Będzie to wymagało współpracy nas wszystkich - tłumaczy.
Co na to fiakrzy? - Nie wykluczamy, że do stawu będą jeździć meleksy - mówi Stanisław Chowaniec, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka. - Choć przecież konie są badane i nic złego im się nie dzieje - dodaje.
Według Vivy, do Włoch trafiają też konie z krakowskiego Rynku.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
