Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin: W mieście po cichu otwarto sklep z dopalaczami

Izabela A. Kolasińska
Na nic zdały się protesty konińskich radnych i medialny szum, jaki rok temu zrobił się wokół tak zwanych dopalaczy. Kilka dni temu w Koninie otwarto "smartszop" (z oczywistych powodów nie podajemy gdzie), w którym oprócz rozmaitych akcesoriów dla palaczy dostępny jest szeroki asortyment "ziółek", kadzidełek i innych substancji, reklamowanych jako "etnobotanika".

- Wszystko jest legalne. To są produkty kolekcjonerskie. Na każdym opakowaniu znajduje się informacja, że produkt nie jest przeznaczony do spożycia. A sprzedajemy tylko osobom dorosłym. W razie wątpliwości, prosimy o pokazanie dokumentów - mówi obsługa sklepu.

To wersja oficjalna. Ale już samo logo sklepu - szop pracz z błędnym wzrokiem i hasło "posmakuj tego, co legalne" nie pozostawia wątpliwości, co kryje się w kolorowych saszetkach i jak jest przez klientów "degustowane".

Sklepy z dopalaczami ciągle wykorzystują luki w polskim prawie i handlują substancjami psychoaktywnymi, które nie zostały jeszcze wpisane na listę zakazanych. Problem zniknie, kiedy na "czarną listę" trafią wszystkie pochodne BZP (N-benzylopiperazyny).

Plakaty informujące o "smartszopie" pojawiły się w weekend na miejskich słupach ogłoszeniowych. Prezydent Konina wiadomością o otwarciu sklepu z dopalaczami był całkowicie zaskoczony. Kilka dni wcześniej uczestniczył w happeningu MONAR-u na Starówce i chwalił się, że samorząd nie dopuścił do powstania takiego sklepu w mieście. - Wyślę tam swoje służby, aby sprawdziły, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem - zapowiada prezydent Kazimierz Pałasz. - Może nie wykazali wszystkiego, co prowadzą?

Otwarciem sklepu z dopalaczami oburzony jest radny Dariusz Wilczewski, który walczył o uniemożliwienie otwarcia funshopu innej sieci. - Trzeba użyć wszystkich środków prawnych, żeby zlikwidować ten sklep. Powinien on zostać objęty kontrolą policji, prokuratury, sanepidu, urzędu skarbowego i celnego - mówi Dariusz Wilczewski. - Skieruję pismo do prezydenta z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego sklep został otwarty po cichu i dlaczego jako radni nie zostaliśmy o tym poinformowani - dodaje Wilczewski.

Zdaniem rajcy najważniejsze teraz jest uświadamianie rodziców młodych koninian, którzy powinni zdawać sobie sprawę ze skutków, jakie niosą za sobą "kolekcjonerskie" próbki. Ważne jest też uświadamianie samych zainteresowanych, czyli młodzieży, do której przede wszystkim kierowane są dopalacze.

W związku z tym konkretne kroki zamierza podjąć Młodzieżowa Rada Miasta. - Z pewnością nie zostawimy tej sprawy. Będziemy musieli się spotkać, porozmawiać na ten temat i podjąć decyzję, co z tym zrobić - mówi Bartosz Nożewski, przewodniczący Młodzieżowej Rady Miasta Konina.

Właściciele sieci około 40 takich jak w Koninie sklepów w Polsce nie boją się protestów. Jak zapewnia Kamila Bryła, specjalista public relations łódzkiej firmy, ich marketing jest oparty na pozytywnym odbiorze przez klientów. - Działamy zgodnie z prawem i mamy wszystkie potrzebne zezwolenia. Nawet jeśli w Koninie spotkamy się z protestami, a w niektórych miastach miały one miejsce, nie zlikwidujemy sklepu - mówi Kamila Bryła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski