Chłopiec z Konina zmarł wkrótce po przyjęciu do szpitala. Gdy dziecko trafiło do placówki, było reanimowane przez około godzinę.
Początek tragedii rozegrał się w środę. Około godziny 10 matka wezwała pogotowie.
Jak twierdzi Łukasz Maciejewski, rzecznik Wielkopolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, wezwana karetka z lekarzem przyjechała do chorego w dwie minuty.
- Dziecko znajdowało się w stanie zagrażającym jego zdrowiu i życiu - zaznacza Łukasz Maciejewski.
Sprawą śmierci chłopca zajmie się prokuratura, która czeka na wyniki sekcji zwłok
Chłopca natychmiast przetransportowano do szpitala w Koninie.
- Trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w stanie krytycznym. Był reanimowany przez drogę do szpitala i w SOR - dodaje Maria Karczewska, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie.
Chłopiec nie miał żadnych niepokojących śladów wskazujących na przemoc. Wiadomo jednak, że uskarżał się na bóle brzucha. Pomimo wysiłku lekarzy zmarł. W czwartek o godzinie 8 dyrekcja WSZ w Koninie zdecydowała się powiadomić prokuraturę o śmierci małego pacjenta. Jeszcze w poniedziałek 7-latek uczestniczył normalnie w lekcjach w szkole.
Wyjaśnieniem okoliczności śmierci chłopca zajmie się prokuratura, która, jak się dowiedzieliśmy, czeka na wyniki sekcji zwłok.
W trakcie sekcji podjęta zostanie również decyzja o ewentualnym badaniu histopatologicznym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?