Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin: Zmarła w szpitalu. Nikt nie wie dlaczego

Beata Pieczyńska
Piotr Wróbel, który wciąż zadaje wiele pytań co do procedur, jakie podjęto w szpitalu, już 13 października, dwa dni przed śmiercią Agnieszki, zainteresował sprawą prokuraturę
Piotr Wróbel, który wciąż zadaje wiele pytań co do procedur, jakie podjęto w szpitalu, już 13 października, dwa dni przed śmiercią Agnieszki, zainteresował sprawą prokuraturę Beata Pieczyńska
Biegli z Łodzi, na wniosek prokuratury, zajmą się sprawą śmierci w szpitalu Agnieszki Wróbel. Sprawdzą, czy personel placówki w Koninie nie doprowadził nieumyślnie do jej zgonu.

Kobieta zmarła w październiku ubiegłego roku na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. Miała 43 lata. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi, do których po opinię zwrócił się koniński prokurator, mają wykonać ekspertyzę w pół roku. Na ten czas śledztwo w sprawie zostało zawieszone.

- Gdy tylko jednak zajdzie potrzeba, postępowanie wznowimy - informuje Marek Kasprzak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie . - Opinia biegłych powinna dotrzeć do nas do końca grudnia.

Ale opinia biegłych nie jest jedynym dokumentem, na który czeka konińska prokuratura. Kolejny to zapis monitoringu jej funkcji życiowych, o który od śmierci żony pyta Piotr Wróbel, który powiadomił prokuraturę o sprawie. - Zwróciliśmy się do firmy, która sprzedała konińskiemu szpitalowi aparaturę do tego monitoringu i konserwuje sprzęt - mówi rzecznik prokuratury. - Czekamy...

Jak przyznaje prokurator Marek Kasprzak, to bardzo trudna sprawa. Powołano zespół biegłych specjalistów chorób zakaźnych, chorób wewnętrznych, kardiologii, pulmonologii, nefrologii oraz anestezjologii i intensywnej terapii. Lekarze mają dostarczyć kompleksową opinię dotyczącą między innymi choroby wyjściowej, będącej przyczyną zgonu i zastosowania metod oraz środków leczniczych i naruszenia procedur związanych z właściwym nadzorem nad stanem zdrowia zmarłej kobiety.

Zrozpaczony mąż sprawą śmierci małżonki w konińskim szpitalu zainteresował rzecznika praw pacjenta. Pisał też do marszałka województwa wielkopolskiego. Zwrócił się pisemnie z wieloma pytaniami do szpitala, ale ponieważ sprawą zajęła się prokuratura, konińska lecznica nie chciała się na ten temat wypowiadać. Odpowiedziała, że postępowanie wyjaśniające przez szpital jest niecelowe, bo pełna dokumentacja medyczna z leczenia pacjentki przekazana została Prokuraturze Rejonowej w Koninie, która to prowadzi postępowanie w tej sprawie…
- Wszystko zaczęło się od obrzęku pod oczami. Na początku były podejrzenia o alergię - wspomina Piotr Wróbel. - Do tego doszła biegunka i wymioty. Gdy te nie ustępowały, 19 września żona zgłosiła się do szpitala na oddział zakaźny.

U kobiety rozpoznano ostry nieżyt żołądkowo-jelitowy i odwodnienie. 22 września została wypisana do domu. Nie na długo. Jej stan cały czas się pogarszał, wezwany lekarz rodzinny natychmiast skierował ją ponownie do szpitala.

Kobieta trafiła na oddział wewnętrzny i leżała w sali objętej intensywną opieką pielęgniarską, a potem na OIOM. Jak wspomina mąż, była w tak złym stanie, że lekarze nie dawali jej szans, a jednak… 7 października zaczęto ją wybudzać ze śpiączki farmakologicznej, 8 października już była świadoma i odłączona od respiratora. Sama oddychała.

9 października odpowiadała już na wszystkie pytania. Uśmiechała się i żartowała. W nocy doszło do wyrwania cewnika do hemodializy, co spowodowało utratę krwi i doszło do zatrzymania akcji serca.

Agnieszka Wróbel zmarła 15 października. Ale jej mąż, który wciąż zadaje wiele pytań co do procedur, jakie podjęto w szpitalu, już 13 października zainteresował sprawą prokuraturę.
Pan Piotr wraz z 22-letnim synem i 17-letnią córką czekają teraz na opinie biegłych. Ci mają odpowiedzieć na pytania prokuratora, prowadzącego sprawę, a tych jest wiele. Prokurator chce wiedzieć, w oparciu o jakie badania można było ustalić przyczynę wyjściową choroby stwierdzonej u Agnieszki Wróbel. Pyta o to, jakie objawy i jakie wyniki badań mogły wskazywać na inne choroby niż zdiagnozowany ostry nieżyt żołądkowo-jelitowy i odwodnienie.

Tak jak mąż zmarłej kobiety, pyta czy nie została za wcześnie wypisana ze szpitala na oddziale zakaźnym i czy istniał związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy decyzją o wypisaniu kobiety ze szpitala z oddziału zakaźnego a pogorszeniem się jej stanu zdrowia, co skutkowało ponownym umieszczeniem jej w szpitalu - ale już na oddziale wewnętrznym.

Pytań jest wiele. W tej sprawie wypowiedzieć się ma wielu lekarzy różnych specjalizacji. Jak przyznał prokurator Marek Kasprzak, sprawa jest trudna. A zatem niewykluczone też, że trafi do Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, która zajmuje się trudnymi przypadkami medycznymi.

Tak jak trafiła tam sprawa śmierci małego Igora z powiatu kolskiego, który zmarł, bo dostał krwotoku po wycięciu migdałków w konińskim szpitalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski