Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs Wieniawskiego: Vengerow na deser

Andrzej Chylewski
Maxim Vengerow z towarzyszeniem poznańskich filharmoników pod batutą Marka Pijarowskiego wykonał Koncert skrzypcowy D-dur Ludwiga van Beethovena i na bis Medytację Thais z II aktu opery "Thais" Julesa Masseneta.
Maxim Vengerow z towarzyszeniem poznańskich filharmoników pod batutą Marka Pijarowskiego wykonał Koncert skrzypcowy D-dur Ludwiga van Beethovena i na bis Medytację Thais z II aktu opery "Thais" Julesa Masseneta. Waldemar Wylegalski
Sobotni, czterogodzinny koncert laureatów Konkursu Wieniawskiego zawarł niemal wszystkie emocje swych dwóch tygodni wiolinistycznych zmagań. Były nagrody, były rewelacyjne popisy laureatów. Była kapitalna kropka nad "i" zwyciężczyni Soyoung Yoon w postaci solowego, brawurowego wykonania Scherza-Caprice Fritza Kreislera. Było niesamowite unisonowe wykonanie słynnego Romansu z koncertu skrzypcowego d-moll Wieniawskiego przez wszystkich jurorów i finalistów konkursu.

Kolejny, pozornie zakończony konkurs, miał jednak swoje kolejne postscriptum. Był nim niedzielny koncert symfoniczny w Auli UAM z Maximem Vengerovem w roli głównej.

CZYTAJ TEŻ:
Głos na Wieniawskiego
Konkurs Wieniawskiego: Do usłyszenia za pięć lat
Konkurs Wieniawskiego: Kto co wygrał

Zanim jednak na estradzie pojawił się wielki skrzypek, poznańscy filharmonicy wykonali dwa utwory symfoniczne. Uwertura do opery "Dwie chatki" Karola Kurpińskiego jest relatywnie długa jak na wstęp do jednoaktowej komedii z 1811 roku. Jej pełna dynamizmu i rozmachu forma, w interpretacji Marka Pijarowskiego zabrzmiała z nieco przerysowaną dynamiką.

Zdecydowanie bardziej właściwe proporcje dały się słyszeć w poemacie symfonicznym "Preludia", choć sam Ferenc Liszt nazywał je "muzyką ogródkową". Ich wieloletnią popularność uzasadniła interpretacja dyrygenta, położyła ona nacisk na patos instrumentacyjny i nośność melodyczną głównego tematu.

Przewodniczący jury konkursu tym razem zaprezentował się w wyuczonym zawodzie, w roli skrzypka. Maxi

Obydwie interpretacje spotkały się z długotrwałą owacją na stojąco. Zasłużenie. W grze artysty rodem z Nowosybirska, dalekiej stolicy Syberii, nie słychać powiewów chłodu, nie ma też w niej ekstremalizmów wyrazowych, dziwactw i kreowania odrealnionej rzeczywistości czy powierzchownych fajerwerków.

Jest za to porządek, spokój i przemowa treści wykreowanych przez kompozytorów, klasycznych u Beethovena, emocjonalnych u Masseneta. Osobną sprawą jest brzmienie, czyste, uporządkowane, niezajmujące umysłów odbiorców ozdobami, nawet gdyby były one najbardziej efektowne.

Podobało mi się zasłuchanie w grze Vengerova licznych uczestników konkursu. To napawa nadzieją. Nadzieją na narodziny następnych jemu podobnych mistrzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski