Koronawirus w Poznaniu: Szpital im. J. Strusia przekłada planowe zabiegi i apeluje o zgłaszanie się na SOR do innych szpitali

- Mam ogromną prośbę, by ten, kto nie musi przychodzić do szpitala przy ul. Szwajcarskiej z powodu błahych objawów, nie sugerujących podejrzenie zakażenia koronawirusem, niech do niego nie przychodzi - apeluje Mariusz Stawiński, zastępca dyrektora Wielospecjalistycznego Szpitala im. J. Strusia w Poznaniu.

Czytaj też: Koronawirus w Poznaniu: Zapas maseczek i strojów ochronnych wystarczy na trzy dni. Czy pracownicy szpitali odmówią pracy?

I dodaje: - Szpital na SOR-ze przyjmuje dziennie około 200 osób. To są pacjenci naprawdę ciężko schorowani. SOR jest od tego, żeby pomagać w każdej sytuacji. Ale takiego pacjenta, który przyjdzie z "błahą" sprawą, również trzeba przepuścić przez triage (system segregacji medycznej - dop. red.), musi porozmawiać z nim też lekarz. Nie chcemy nadwyrężać naszego personelu, po to, żeby sił i środków starczyło właśnie dla tych przypadków (z podejrzeniem lub stwierdzeniem zakażenia koronawirusem - dop. red.).

Rozwiń

Dyrekcja szpitala przy ul. Szwajcarskiej zwraca uwagę, że chorzy mogą zgłaszać się na SOR w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Juraszów lub do Centrum Medycznego HCP przy ul. 28 Czerwca 1956 r.

- Kluczowa rzecz jest taka, by szpital był odciążony z tych "drobiazgów", z którymi można udawać się gdzie indziej. Jeżeli tego nie zrobimy, to po prostu nie wystarczy personelu medycznego - mówi Mariusz Stawiński.

Sprawdź też:

Koronawirus w Wielkopolsce: Raport na żywo

Co więcej, pacjenci, którzy w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej mieli umówione wizyty na najbliższe dwa tygodnie, mogą spodziewać się ich przesunięcia na bliżej nieokreślony termin.

Sprawdź również: Koronawirus w Poznaniu: Wszystkie publiczne szkoły, przedszkola i żłobki są zamknięte. Zajęcia odwołano na dwa tygodnie

- Prosimy o wyrozumiałość. Są dziedziny takie, jak np. endoprotezoplastyka, wszczepianie soczewek, operacje zaćmy itp. - takie wizyty, bez istotnego uszczerbku dla zdrowia pacjentów, staramy się przesuwać - informuje Mariusz Stawiński.

- Jak dotąd, tydzień przed wizytą przypominaliśmy pacjentom o terminie. Teraz, z takim samym wyprzedzeniem, powiadamiamy pacjenta o odmówieniu wizyty. Oczywiście ci pacjenci, których ze względu na stan zdrowia absolutnie trzeba przyjąć, są leczeni - precyzuje.