Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korupcja u aptekarzy. Szokujące szczegóły sprawy dr. Bąbelka

Łukasz Cieśla
Tadeusz Bąbelek został zatrzymany na początku stycznia. Jego prawnicy wskazali, że zgadza się na podawanie danych osobowych.
Tadeusz Bąbelek został zatrzymany na początku stycznia. Jego prawnicy wskazali, że zgadza się na podawanie danych osobowych. Paweł Miecznik
Dotarliśmy do szokujących szczegółów korupcyjnej sprawy dr Tadeusza Bąbelka, szefa wielkopolskiego samorządu aptekarskiego. Wynika z nich, że nie tylko przyjął 50 tys. zł od przedsiębiorcy chcącego otworzyć apteki. Ustalał też, kiedy odbierze kolejną ratę łapówki. Miał pecha, bo jego spotkanie „obstawiała” policja. Zawiadomił ją przedsiębiorca, który potem wręczył dr. Bąbelkowi kontrolowaną łapówkę.

Tadeusz Bąbelek po styczniowym zatrzymaniu przekonywał nas, że jest niewinny i stał się ofiarą zemsty oraz prowokacji ze strony Andrzeja M. Czyli przedsiębiorcy, który wręczył mu pieniądze. W 2014 roku, z inicjatywy Bąbelka, zamknięto pięć poznańskich aptek Andrzeja M. Brały udział w tzw. odwróconym łańcuchu dystrybucji, czyli kontrowersyjnym wywozie leków za granicę, gdzie były sprzedawany po znacznie wyższych cenach. Tym handlem Andrzeja M. zainteresowała się także prokuratura oraz "skarbówka".

Z naszych ustaleń wynika, że Andrzej M., starając się potem o otwarcie nowych aptek, odebrał telefon od Michała K. To pracownik hurtowni farmaceutycznej i znajomy zarówno Bąbelka, jak i Andrzeja M. Odegrał rolę pośrednika. On miał ponoć powiedzieć Andrzejowi M., że jeśli ten da Bąbelkowi pieniądze, szybko dostanie pozytywną opinię Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej (WOIA). Do początku stycznia kierował nią właśnie dr Bąbelek.

Procedura związana z otwarciem apteki zakłada, że opinia samorządu aptekarskiego, czyli tzw. rękojmia, nie jest jest wiążąca dla Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego (WIF). To WIF wydaje decyzje ws. otwarcia apteki. Jednak bez opinii samorządu – jakiejkolwiek - inspektor farmaceutyczny nie może jej wydać. Część farmaceutów twierdzi, że wydanie niewiążących opinii jest przeciągane, by np. opóźnić otwarcie nowych aptek, konkurencyjnych dla tych już istniejących.

Andrzej M. zgłosił się potem na policję i powiedział, że dostał korupcyjną propozycję od szefa samorządu aptekarskiego. Miał tłumaczyć, że chce pokazać prawdziwe oblicze dr Bąbelka, który w mediach pełnił rolę autorytetu moralnego, walczącego ze złymi praktykami wśród farmaceutów. Policja wyposażyła Andrzeja M. w sprzęt nagrywający.

Obaj panowie spotkali się 7 stycznia 2015 w poznańskim hotelu Mercure. To po tym spotkaniu został zatrzymany dr Bąbelek. W ręce policji wpadł także pośrednik Michał K., który do wszystkiego się przyznał.

Do naszej redakcji trafił materiał ze spotkania w hotelu Mercure. Jest szokujący.

Z materiału wynika, że dr Bąbelek zapewniał, że pieniądze, których się domaga, są za korzystną opinię izby. Ale także za decyzję Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego – dr Bąbelek powoływał się na wpływu w tej instytucji. Z rozmowy w hotelu wynika także, że „zgoda” na jedną aptekę kosztowała 20 tys. zł. Za pięć placówek wychodziło 100 tys. zł.

Przedstawiamy fragmenty rozmowy Tadeusza Bąbelka (TB) i Andrzeja M. (AM).

TB: - Nie wiem, na ile Michał [chodzi o pośrednika] ci przedstawił sprawę. Po pierwsze, to jest wiązane, czyli masz załatwione jedno i drugie. W tym momencie Blacharską, Stróżyńskiego [dwie apteki], masz od ręki. Jutro są podpisy złożone przeze mnie. Nie wiem na ile ci zależy, żeby w tym tygodniu były jeszcze zezwolenia?
AM: - No pewnie, że tak.
TB: - To będą. Następne [apteki] załatwimy na tej samej zasadzie.
AM: - Mi zależy na takiej jednej rzeczy. Że jeżeli się umówimy na 20 tys., to żeby potem nie było więcej, że jeszcze pięć [tysięcy zł].
TB: - Nie, nie (…) Dzisiaj jeszcze rozmawiałem z Grześkiem [chodzi o Grzegorza Pakulskiego, Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego]. Ja nie powiem mu za co ani jak, ale chcę mu te dwie dychy dać. Więc jeżeli byś mógł później, na koniec, Andrzej te dwie dychy, razem 120. Może być?
AM: - To może zróbmy inaczej. Ja nie chciałbym płacić tych 120 tys. (...), wolałbym zostać przy tych 100.
TB: - Ja mu dam swoje.

Po chwili Andrzej M. „podpuszcza” Tadeusza Bąbelka. Proponuje mu rozwinięcie korupcyjnych praktyk na innych aptekarzy, bo chciałby „odpracować” 100 złotych łapówki. Jak reaguje dr Bąbelek?

AM: - Chciałbym to bardziej potraktować jako wkład w przyszłość. Ja znam parę osób, które chcą szybko otworzyć aptekę i one są w stanie... coś wymyślić.
TB: - Powiem ci tak: załatwione.
AM: - Ale cena będzie nie 20 od apteki, tylko 25 tys. od apteki. Te 5 [tysięcy] będzie dla mnie.
TB: - Załatwione. Powiem ci w ten sposób, podaję ci adres mailowy, kontakt ze mną będzie na adresie mailowym. Będziemy się spotykać, jak trzeba będzie, gdzie sobie ewentualnie ustalimy to miejsce. W tym momencie zamykamy temat. Pięć aptek masz, tak jak powiedzieliśmy. Jeżeli jest przyszłościowa sprawa, to też muszę wiedzieć odpowiednio czego dotyczy, ale to chciałbym rozmawiać, nie wiem jak..., czy z tobą?
AM: - Ze mną. Ja będę w tym pośredniczył.
TB: - Wiesz, nie chcę, żeby było za dużo ludzi.

Potem obaj rozmawiają o karze dyscyplinarnej, która grozi Andrzejowi M. ze strony samorządu aptekarskiego za sprzedawanie leków za granicę. Dr Bąbelek mówi, jak można załatwić i tę sprawę.

TB: (…) - W twoim przypadku, dla twojego dobra, moim zdaniem i dla naszego, jakby powiedzieć, rozwiązania sprawy. Ty musisz odcierpieć, tak jak walnąłeś się w piersi przed prezydium [prezydium WOIA], jakieś pół roku. Ja ci wywalczę jak najniższy [wymiar kary], w sensie to, co może dać samorząd aptekarski.
AM: - To będzie pozbawienie prawa zawodu na pół roku? [apteki Andrzeja M. musiałby wtedy prowadzić inny farmaceuta]
TB: - Prawdopodobnie, bo nic innego nie może być. Chyba, żeby dali mocną naganę, to wtedy wiadomo (...) Może spróbujemy w ten sposób. Bo to nie jest w ramach recydywy ani czego. Pierwszy raz się zdarzyło (...) Będę walczył. I tak, mając naganę, nie będziesz mógł w tym momencie podejmować funkcji kierownika [apteki] i tak dalej.

Tadeusz Bąbelek opowiada też o Grzegorzu Pakulskim, szefie WIF, którego nazywa „naszym człowiekiem”.

TB: - On tak naprawdę nie wie, szczerze, co my ustalamy. I ja bym chciał, żeby tak zostało. Ale on zrobi, co ja mu powiem.

Tadeusz Bąbelek w dalszej części spotkania doradza, by Andrzej M. nie składał wniosku o otwarcie kilku aptek w jednym czasie, by nie wzbudzić czyichś podejrzeń. Mówi też o opozycji, którą ma w samorządzie aptekarskim.

TB: - Andrzej, to, co powiedziałem, masz załatwione. W tym tygodniu masz dwie pierwsze [apteki]. Nie wiem, kiedy złożysz następne. (…) Rozbij je w jak najkrótszym czasie, ale rozbij je, żeby się nie kumulowały. Żebym nie miał, tak jak dzisiaj, dwa [wnioski] na jednym posiedzeniu.
AM: - A kto tam najbardziej przeciwko jest? [chodzi o skład osobowy izby aptekarskiej] Bo zwykle przychodzą cztery osoby. Przychodzi Plackowski, Graczowa, Fibigerowa, ty jesteś.
TB: - Górecka.
AM: - A o co Góreckiej tak naprawdę chodzi?
TB: - Nie wiem o co jej chodzi, oni też przecież prowadzą interesy. Drugą osobą, która bardzo mocno negatywnie nastawiona jest Ania Fibiger. Nie wiem, na ile ją znasz?
AM: - Jak wtedy byłem na tym spotkaniu, to ona była, był Plackowski, Fibigerowa i ktoś jeszcze był. Wszyscy tak kiwali głowami , że będzie dobrze.
TB: - Taaaak, ale to jest wszystko wiesz, jak jesteś, to jest dobrze. Jak nie ma, to jest po prostu inna gadka. Szczerze. Mam trzy osoby, które są po prostu w tej chwili, że tak powiem, w opozycji. W tym sensie, że będzie mi trudno z nimi. Ale jest załatwione. Ja już dzisiaj przygotowałem grunt ku temu (…). Tak jak powiedziałem, rozmawiamy poważnie i tak jak powiedziałem, sprawa dotyczy całości. Argumentem bardzo mocnym, który przedstawiłeś i co potwierdził mi również Michał [pośrednik], że apteki zostają w rękach twoich, (...) tu na terenie Poznania, nie poszły w żadne agresywne sieci, będą działały zgodnie z przepisami, a przede wszystkim...
AM: - Przecież działają zgodnie z przepisami, już od roku.
TB: - A wszystkim zależy na tym, żeby ci ludzie, którzy tam są zatrudnieni, (…) mogli spokojnie pracować.
AM: - To jest 40 osób. Tam jest sporo farmaceutów, oni wszyscy płacą składki.

Później wraca temat dalszych kontaktów dr. Bąbelka z Andrzejem M. w „ważnych sprawach”.

TB: - (…) Kontakt pozostaje ze mną, ja ci za chwilę napiszę adres mailowy, na który będziesz wszystko pisał. A w razie czego, jak trzeba będzie, podam ci drugi numer. Jeżeli będzie trzeba się pilnie spotkać, to dzwonisz na tamten numer. Jakiś długopisik?

Mija chwila i Tadeusz Bąbelek podaje poufny adres e-mail i numer telefonu, na który Andrzej M. ma dzwonić „w ostateczności”. Chodzić ma o innych aptekarzy chcących za pieniądze szybko otworzyć działalność.

AM: - Jak będę pisał maila, to też z jakiegoś dziwnego [adresu].
TB: - No, no, żeby po prostu wiesz.
AM: - Niezależnie jaki to byłby adres, to będę podpisywał AM i będzie wiadomo, o co chodzi.
TB: - A ja mam TB.
AM: - Tutaj przyniosłem, tak, jak żeśmy ustalili, 50 tys.
TB: - Dobra, w porządku. Andrzej, posłuchaj, po całości druga cześć. Nie musi być jutro, czy tam tego.
AM: - Albo zróbmy tak: schodzi [decyzja], to następna, następna, następna [kwota pieniędzy].
TB: - Dobra, dobra.
AM: - Bo ja liczę, że te pieniądze jakoś odpracuję, tak jak powiedziałem.
TB: - Już mi nadawał Grzesiek po wizycie w Warszawie. Że jest bardzo dużo wpływów [wniosków o otwarcie apteki], one leżą, czekają już w biurku. Więc wtedy słuchaj. Ty mi dajesz sygnał, ty mi mówisz, tak jak powiedziałeś, wtedy to, co jest z tą "górką", powyżej 20 [tysięcy], to jest twoje.
AM: - Dobrze.

Po chwili mężczyźni kończą spotkanie "w cztery oczy". Dr Bąbelek odchodzi o stołu z torebkę na prezenty, w której jest 50 tys. zł. To pierwsza rata łapówki. Zostaje zatrzymany przez policjantów z wydziału do Walki z Korupcją KWP. Prokuratura kieruje wniosek do sądu o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd się nie zgadza, ale stosuje wobec dr Bąbelka środki zapobiegawcze. Zakazuje mu zbliżania się do izby aptekarskiej oraz siedziby Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego. Jest ponadto zawieszony w funkcji szefa samorządu aptekarskiego.

W styczniu, niebawem po zatrzymaniu, dr Bąbelek spotkał się z nami. Zapewniał, że padł ofiarą "misternej prowokacji" ze strony Andrzeja M. Dodał, że to przedsiębiorca prosił o kontakt z nim. Nie chciał jednak odpowiedzieć czy wiedział, że w torebce są pieniądze. Stwierdził, że wszystkie okoliczności ujawni przed sądem.

W ostatnich dniach próbowaliśmy się skontaktować z dr. Bąbelkiem. Nie odpowiedział na prośby o kontakt. Rozmawialiśmy za to z osobami z jego otoczenia. Jedna z nich przyznała, że pojawiły się materiały, które w „innym świetle” stawiają podejrzanego farmaceutę. Z kolei adw. Krzysztof Urbańczak, obrońca dr Bąbelka, nie chciał komentować przebiegu rozmowy w hotelu Mercure.

- W toku śledztwa zapoznałem się z materiałem audio-wideo ze spotkania w hotelu. Jednak jakość tego materiału nie jest najlepsza, film momentami się „rwie”, trudno zrozumieć kontekst poszczególnych wypowiedzi. Złożyłem wniosek o udostępnienie kopii tego nagrania. Po obejrzeniu całości będę mógł się odnieść. Z kolei dr Bąbelek nie będzie komentował sprawy. Ustaliliśmy już wcześniej, że to ja będę wypowiadał również w jego imieniu – mówi adw. Krzysztof Urbańczak.

Zadzwoniliśmy do Grzegorza Pakulskiego, Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego. Dr Bąbelek mówił na spotkaniu o "dwóch dychach dla Grześka" oraz że to "nasz człowiek", który miałby zrobić to, co on mu powie.

- Pan mnie zaskakuje niepomiernie, to są szokujące informacje. Opinie izby nie są wiążące dla WIF, więc nie rozumiem tej sprawy - mówi Grzegorz Pakulski. - To, o czym wiedziałem, powiedziałem pani prokurator. Dr Bąbelka znałem od lat. Nigdy, nawet w żartach, nie było sformułowań, o których pan mówi. Miał mówić o mnie "nasz człowiek"? To by znaczyło, że pełniąc obowiązki dosyć wysokiego urzędnika państwowego, byłbym podatny na sugestie kogoś, kto żadnego wpływu na mnie nie powinien mieć i nie ma. To już jest sprawa tego, który wypowiada takie słowa. Od czasu jak pan Bąbelek został zawieszony w czynnościach, a ja dostałem sądowe potwierdzenie zakazu jego kontaktów z WIF, nie utrzymujemy żadnych kontaktów - dodaje.

Śledztwo przeciwko dr. Bąbelkowi wciąż jest prowadzone przez poznańską Prokuraturę Okręgową.

- Dowody, które zgromadziliśmy w tej sprawie, są mocne. To nie tylko zeznania świadków. Nie ma żadnych przeszkód, by niebawem skierować do sądu akt oskarżenia. Ale na razie o szczegółach nie będziemy mówić - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski