Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół schował arcybiskupa Juliusza Paetza

Karolina Koziolek
Obchody 50. rocznicy Poznańskiego Czerwca w 2006 r. Od lewej siedzą abp Stanisław Gądecki, abp Tedeusz Gocłowski z Gdańska  i abp Juliusz Paetz
Obchody 50. rocznicy Poznańskiego Czerwca w 2006 r. Od lewej siedzą abp Stanisław Gądecki, abp Tedeusz Gocłowski z Gdańska i abp Juliusz Paetz Szymon Siewior
Abp Juliusz Paetz po liście nuncjusza przed obchodami jubileuszu chrztu Polski zamknął się w sobie. Wygląda na to, że poznaniacy nie zobaczą go już na uroczystościach kościelnych. - Arcybiskup Gądecki wygrał - słychać.

Co dalej z abp. Juliuszem Paetzem? Czy należy się go spodziewać na procesji Bożego Ciała, która przejdzie przez centrum Poznania za miesiąc? Wydaje się to mało prawdopodobne. Jego gosposia mówi, że po liście nuncjusza zamknął się w sobie, z nikim nie chce rozmawiać. Rozważał udzielenie wywiadu „Głosowi Wielkopolskiemu”, poprosił o pytania, ale po namyśle zrezygnował. Obserwatorzy poznańskiego Kościoła mówią, że list nuncjusza był dla niego policzkiem, zdaje się, że pierwszym prawdziwym upokorzeniem od czasu wybuchu skandalu w 2002 r.

- Zamknął się w sobie. Z nikim nie chce się spotykać. Dzisiaj go nawet jeszcze nie widziałam, siedzi w swoim pokoju. Widać, że bardzo go dotknęły ostatnie wydarzenia - mówi jego gosposia.

On sam do rozmów nie jest skory. Spotkał się z naszym dziennikarzem. Był uprzejmy, zaproponował mu kawę i poprosił o napisanie pytań na kartce i zostawienie swojego numeru telefonu. Bardzo słabo słyszy i zapisanie pytań miało mu ułatwić odpowiedzi - również w formie pisemnej. Po kilku godzinach zadzwonił mówiąc, że nie odpowie na żadne z nich.

Życie w odosobnieniu
Papież Franciszek już trzy lata temu „zapraszał go do życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy”. W oświadczeniu nuncjatury czytamy: „Wiadomości ukazujące się w mediach, dotyczące uczestnictwa Księdza Arcybiskupa w oficjalnych uroczystościach 1050. rocznicy Chrztu Polski, tworzą dla Kościoła w Polsce i dla Stolicy Apostolskiej nową sytuację niepotrzebnego i szkodliwego zamieszania, która stoi w jawnej sprzeczności z instrukcjami przekazanymi przez Sekretarza Stanu w 2013 r.”.

Tamten list do abp. Paetza przeszedł bez echa. - W 2013 roku papież wystosował do abp. Juliusza Paetza instrukcje, jak ma przeżywać kapłaństwo w sytuacji, w której się znalazł. Był to list skierowany bezpośrednio do rąk własnych arcybiskupa, nie było potrzeby podawać jego treści do publicznej wiadomości - mówi ks. Józef Trela, sekretarz nuncjatury w Warszawie.

Tłumaczy też, że zdanie Franciszka z ostatniego oświadczenia nuncjusza było zdaniem zacytowanym z owych papieskich instrukcji. - Tym razem nuncjatura podała informację do mediów, bo też media podjęły temat. Trzy lata temu tak nie było - tłumaczy ks. Trela.
Nie chce powiedzieć jednak, dlaczego trzy lata temu instrukcje zostały wysłane. Czy arcybiskup, podobnie jak sześć lat temu, starał się o rehabilitację w Watykanie, licząc na przychylność nowo wybranego papieża? Czy był to wynik działań abp. Stanisława Gądeckiego, którego uwierało coraz częstsze pojawianie się abp. Paetza na oficjalnych uroczystościach kościelnych w Poznaniu? Na te pytania nie chce odpowiedzieć ani sekretarz nuncjatury, ani rzecznik poznańskiej kurii, ani sam zainteresowany. Zaskoczeni tematem są także nasi rozmówcy tzw. ludzie Kościoła, zorientowani w życiu diecezji.

- Każde pojawienie się abp. Paetza na uroczystościach kościelnych powoduje jakiś absmak - uważa Łukasz Ferchmin, z zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Poznaniu. - Patrzę z perspektywy moich dzieci, z którymi chodzę często na niedzielną msze do katedry. Abp Paetz często koncelebruje mszę razem z bp. Grzegorzem Balcerkiem i innymi biskupami pomocniczymi. Pojawił się też przy ołtarzu w czasie ostatniego Triduum Paschalnego z abp. Stanisławem Gądeckim. Przykro na to patrzeć. Na szczęście dzieci są jeszcze za małe i nie pytają, kim jest ten ksiądz - mówi.

Próba rehabilitacji
W 2010 r. abp Paetz starał się w Watykanie o rehabilitację i cofnięcie zakazu sprawowania posługi biskupiej w archidiecezji. Metropolita poznański Stanisław Gądecki postawił veto.

Złożył wówczas pisemną rezygnację z funkcji metropolity poznańskiego w nuncjaturze. Informację, którą podały media, kuria jednak zdementowała. Z naszych informacji wynika jednak, że rezygnacja rzeczywiście została złożona.

Abp Gądecki równolegle starał się o spotkanie w tej sprawie z papieżem Benedyktem XVI, ale mu odmówiono. Pozwolono jedynie na przywitanie po audiencji, gdzie zwyczajowo pozwala się na wypowiedzenie trzech zdań do papieża i ucałowanie pierścienia. Protokół nie pozwala na nic więcej. To nie czas na załatwianie poważnych spraw. Ostatecznie abp Gądecki miał stwierdzić, że pójdzie na audiencję, ale zarazem napisze do papieża list z prośbą o interwencję. Wiadomo było, że list musi trafić bezpośrednio do rąk papieża, aby po drodze nie utknął albo nie został zablokowany.

Otoczenie arcybiskupa intensywnie zastanawiało się, jak dotrzeć do Bendykta XVI. Rozważano znalezienie pośrednika w osobie świeckiej. Podobnie jak udało się w 2002 r. dzięki Wandzie Półtawskiej dotrzeć ze sprawą abp. Paetza do Jana Pawła II. Ostatecznie udało się, ale inaczej. Prawo w Rzymie studiował wówczas ks. Jan Słowiński, syn obecnego prezesa oddziału PAN w Poznaniu. Ten z kolei znał dobrze jednego z gwardzistów papieskich i poprosił go o przekazanie listu. Przesyłka dotarła do Benedykta przed wspomnianą audiencją. Kiedy abp Gądecki spotkał go podczas zwyczajowego przywitania, zapytał o abp. Paetza. Benedykt miał mu odpowiedzieć, że dopilnuje, by żadnej rehabilitacji nie było.
Co będzie dalej?
- Arcybiskup Gądecki wygrał - stwierdza prof. Józef Baniak, socjolog religii z UAM. - Teraz, kiedy instrukcje papieża stały się publiczne, jeśli nadal będzie się pojawiał na uroczystościach, możliwe będą sankcje - dodaje.

Kuria tymczasem, podpierając się listem nuncjusza, prezentuje twarde stanowisko w sprawie dalszych publicznych wystąpień arcybiskupa seniora. W oświadczeniu z 13 kwietnia przed obchodami rocznicy chrztu, mowa była o tym, że „Stolica Apostolska nie widzi możliwości uczestnictwa abp. Juliusza Paetza w jubileuszowych uroczystościach kościelnych z udziałem Legata Papieskiego.” Pisano też o Światowych Dniach Młodzieży. Zapytaliśmy rzecznika kurii, co z lokalnymi uroczystościami, podczas których tak skwapliwie pojawiał się abp Paetz, gdzie zawsze chętnie wyłapywały go obiektywy aparatów i kamer. Odpowiedź jest jednoznaczna: „Abp Paetz nie jest zaproszony ani mile widziany”.

- Oczywiście mamy nadzieję, że decyzje Stolicy Apostolskiej będą respektowane i arcybiskup senior powstrzyma się od udziału w uroczystościach kościelnych - mówi ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik kurii.

Skoro sprawa publicznego pojawiania się arcybiskupa była tak prosta do załatwienia, dlaczego nie zrobiono tego wcześniej? Dlaczego abp Stanisław Gądecki wcześniej nie dążył do tego, by „unikać publicznego zgorszenia”.

- Ordynariusz miejsca nie może zabronić uczestnictwa w sakramentach, jeśli na danej osobie nie ciążą kary kościelne - odpowiada ks. Szczepaniak.

Precyzyjniej tłumaczy to prawnik specjalizujący się w prawie kanonicznym. - Abp Stanisław Gądecki, jako metropolita nie może na abp. Paetza nałożyć żadnych sankcji. Tak stanowi prawo kanoniczne. Jeden biskup drugiemu biskupowi nie może formalnie niczego zakazać ani nakazać, ani poprzez dekret, ani w innej formie. Może zwrócić się jedynie z duszpasterską prośbą o pewne działanie lub jego zaniechanie, ale prośba ta niekoniecznie musi zostać spełniona. Biskupi podlegają bezpośrednio papieżowi - tłumaczy mec. Mateusz Łąt-kowski, adwokat kościelny, kanonista.
Tak tłumaczy to z kolei Łukasz Ferchmin z KIK: - Inne sankcje można nałożyć na wikarego, jak na przykład było to w przypadku ks. Mariusza G., którego dziecko zmarło na plebanii na Junikowie w Poznaniu, a inne duchownego w randze arcybiskupa - mówi. - Wikary podlega arcybiskupowi, który niejako jest jego pracodawcą. Arcybiskup może go wysłać do innej „pokutnej” parafii, tak jak pracodawca może dokonywać przesunięć swojego pracownika, gdy się nie sprawdza. Abp Paetz w tym sensie nie podlega abp. Gądeckiemu. Poza tym jest emerytem, nie ma parafii, nie ma pracodawcy, który wysłałby go „na pokutę” - dodaje.

Prof. Józef Baniak uważa jednak, że nie bez znaczenia są ustosunkowania towarzyskie abp. Paetza. Episkopat jest bardzo zróżnicowany, można znaleźć w nim osoby homoseksualne, które popierają się wzajemnie. Liczy się to, co kto komu zawdzięcza.

- Dużym poparciem obdarzył abp. Paetza, młodszy od niego, abp Marek Jędraszewski. Obecny ordynariusz łomżyński bp Janusz Stepnowski też jest jego wychowankiem. Poprzedni ordynariusz bp Stanisław Stefanek był jego serdecznym kolegą, którego często odwiedzał - mówi socjolog.

Do osób popierających abp. Paetza zalicza też kard. Stanisława Dziwisza i bp. Zdzisława Fortuniaka z Poznania. Podkreśla, że abp Paetz dla wielu był atrakcyjny towarzysko, miał pozycję. - Pamiętam scenę z czasów, kiedy jeszcze pracowałem na Wydziale Teologicznym, a on był metropolitą. Przyszedł na wydział, wszedł do sali w asyście innych osób, przechadzał się między stołami, rozsyłał spojrzenia. Wyglądał jak premier - wspomina prof. Baniak.

O ile sympatia starszych biskupów nie dziwi, o tyle socjolog nie rozumie obrony arcybiskupa seniora przez młodych hierarchów. Pytanie, na ile to obrona samego abp. Paetza, a na ile instytucji Kościoła?

- Zdziwiło mnie, kiedy przed obchodami prymas Polski abp Wojciech Polak bronił udziału abp. Paetza w uroczystościach . Wypowiadał się w duchu, że nie ma przeszkód, by ten brał udział w obchodach wspólnie w innymi biskupami - opowiada.
Można się tylko domyślać, że arcybiskup Gądecki nie zważa na ustosunkowania towarzyskie abp. Paetza. Jego własna pozycja w Kościele i to zarówno polskim jak i na arenie międzynarodowej, jest zbyt wysoka. Raczej trzyma się twardej litery prawa, które tutaj nie pozwala mu zbyt wiele.

Zdaniem naszych rozmówców oświadczenie nuncjatury jest bezpośrednio zainspirowane przez abp. Stanisława Gądeckiego.

- Arcybiskup zdenerwował się po słowach abp. Paetza w TVN-ie, gdzie powiedział, że ma zamiar przyjść na obchody, bo jest u siebie, a jeśli komuś się to nie podoba, to niech pisze do Ojca św. Sądzę, że wówczas abp Gądecki poprosił nuncjaturę o pomoc. Wskazują na to jego obszerne podziękowania nuncjuszowi podczas piątkowej mszy w czasie obchodów - mówi nam jeden z poznańskich proboszczów.

Osobowość
We wspomnianych instrukcjach Stolicy Apostolskiej z 2013 r. jest mocne zdanie o tym, że „Ojciec Święty zdecydowanie ponawia zaproszenie do życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy”, które teraz zacytowała nuncjatura. Skoro według instrukcji, arcybiskupa seniora już dawno nie powinniśmy oglądać, dlaczego nie posłuchał?

- Osoba, która wybrała bycie księdzem, a nie zachowuje celibatu i to bez znaczenia czy jest osobą homoseksualną czy heteroseksualną, zazwyczaj żyje w napięciu wywołanym przez dysonans poznawczy - wyjaśnia Ewa Kusz, seksuolog i psycholog specjalizująca się m.in. w sprawach wykorzystania przez osoby duchowne. - Jeśli ktoś nie potrafi z tego zrezygnować, po kilku latach takiego funkcjonowania tworzy własną koncepcję, mówi sobie, że taka rzeczywistość jest możliwa. Tworzy zaprzeczenia, wmawia sobie, że jakiegoś czynu nie było np. nie molestował. To prymitywny mechanizm obronny. Może też wykorzystać wyższy mechanizm obronny, czyli racjonalizację. Poszukuje racjonalnych argumentów za swoim zachowaniem - „nasz Pan jest miłosierny” - miał mawiać abp Juliusz Paetz.
Nasz dziennikarz został zaproszony przez abp. Juliusza Paetza do swojej kanonii na krótką rozmowę.

Hierarcha był życzliwy, żartował, że „będą teraz pić wodę z jednej butelki”, ale później odmówił odpowiedzi na pytania o sprawę molestowania kleryków oraz o swoją obecną sytuację.

Arcybiskup Juliusz Paetz
Urodził się w 1935 r. w Poznaniu. Po ukończeniu seminarium w Poznaniu wyjechał na dalsze studia do Rzymu. Spędził tam lata 1962 - 1982. Wrócił do Polski, by zostać biskupem łomżyńskim. Ingres do katedry w Łomży odbył w 1983 r. Był tam ordynariuszem do 1996 r., kiedy to papież Jan Paweł II mianował go metropolitą poznańskim. Był nim osiem lat.

Tzw. sprawa abp Paetza
wybuchła w 2002 r. po tym, jak opisała ją „Rzeczpospolita”. Wcześniej fakt molestowania kleryków przez arcybiskupa był znany w różnych kręgach, ale nigdy nie poruszany publicznie.

Ostatecznie dziennikarze dotarli do wielu osób, które poświadczały nietypowe zachowania arcybiskupa, „ przypadki dwuznacznych pocałunków i uścisków”. Potem sprawy potoczyły się szybko. M.in. ówczesny dziekan Wydziału Teologicznego rektor seminarium starali się o interwencję Jana Pawła II. Nie bez trudności, ale nadeszła. Efektem był zakaz publicznego sprawowania liturgii oraz udzielania sakramentów na terenie archidiecezji. Abp Juliusz Paetz złożył rezygnację z urzędu metropolity i stał się emerytowanym biskupem. Od początku zaprzeczał zarzutom o molestowanie. Nigdy tez nie został formalnie oskarżony.

Współpraca: Mikołaj Woźniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski