Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koziegłowy: Rodzina z 7 dzieci zostanie bez dachu nad głową? Gmina Czerwonak nie ma dla niej odpowiedniej wielkości mieszkania socjalnego

Sylwia Rycharska
Sylwia Rycharska
Wideo
od 16 lat
Wielodzietna rodzina mieszkająca w Koziegłowach dostała wypowiedzenie najmu mieszkania i musi wyprowadzić się z niego do końca roku. Aby nie zostać bez dachu nad głową, szuka nowego lokum. Równocześnie stara się o mieszkanie socjalne z gminy Czerwonak, ale bez skutku. Jak usłyszała, urząd nie może jej teraz pomóc, ponieważ nie posiada wolnego, dostosowanego wielkością lokum dla 9 osób.

9-osobowa rodzina Piechowiaków mieszka od 2018 r. na jednym z osiedli w Koziegłowach. Pani Anna z panem Tomaszem wychowują 10-letniego Alana, 9-letnią Lenę, 7-letnią Lilkę, 6-letnią Olę, 3-letniego Antosia, 1-5 roczną Jagodę oraz 3-miesięczną Liwię. Najstarsze z dzieci chodzą do miejscowej Szkoły Podstawowej im. gen. Stefana Roweckiego "Grota". Jak poinformował "Głos Wielkopolski" wicedyrektor placówki, Włodzimierz Marciniak, dzieci uczęszczają na lekcje systematycznie i biorą w nich udział aktywnie, są zawsze zadbane.

W czerwcu Piechowiakowie dostali wypowiedzenie najmu obecnie zajmowanego mieszkania, ponieważ właściciel chce je przekazać synowi, który właśnie skończył studia i pragnie się usamodzielnić. Rodzina już od jakiegoś czasu stara się zmienić mieszkanie na większe, jednak w okolicy natrafia głównie na oferty najmu okazjonalnego, którego warunków nie spełniają, ponieważ nie ma w rodzinie tzw. zabezpieczenia w postaci aktu notarialnego. Dodatkowo ze względu na sytuację finansową mają małe szanse na otrzymanie kredytu na zakup nowego.

- Córki pytają się, gdzie będziemy mieszkać na Gwiazdkę, a my z mężem nie potrafimy im odpowiedzieć

- mówi pani Ania.

Mieszkanie od gminy: ile trzeba czekać?

Wójt gminy Czerwonak Marcin Wojtkowiak zapewnia jednak, że rodzina Piechowiaków otrzyma pomoc i mieszkanie od samorządu, jednak musi na nie poczekać z listy oczekujących obok innych ok. 70-80 wnioskodawców. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, że mieszkanie musi spełniać kryteria wynikające z ustawy o ochronie praw lokatorów - powierzchnia pokoi przypadająca na członka gospodarstwa domowego nie może być mniejsza niż 5 mkw.

- Nie mogę dopuszczać do sytuacji, w której przydzielę komuś lokal komunalny czy socjalny, który nie będzie spełniać kryteriów, bo wtedy narażam się na odpowiedzialność karną

- zaznacza Wojtkowiak.

- Słyszymy, że państwu zależy na tworzeniu dużych rodzin, bo kryzys demograficzny. A nasz przykład pokazuje, że takie rodziny są pozostawione same sobie, gdy znajdą się w potrzebie

- podkreśla natomiast Anna Piechowiak.

Wójt gminy tłumaczy, że mieszkania są zasiedlane przez wiele lat, więc albo musiałoby się jakieś zwolnić, albo gmina musiałaby dobudować, co planuje, ale w najbliższych 2-3 latach.

- Natomiast nie jesteśmy biurem obrotu nieruchomościami. Nie jesteśmy w stanie zapewnić mieszkania tak od zaraz

- zaznacza Wojtkowiak. Zwraca też uwagę, że tego typu formy socjalne są bardzo atrakcyjne, bo najem jest zdecydowanie tańszy niż komercyjny, a w sytuacji, kiedy rodziny nie płacą za najem, co - jak podkreśla - jest niestety normą, nie ma podstaw do ich eksmisji.

- Musimy zapewnić lokal socjalny i niestety są takie rodziny, które to wykorzystują oczywiście kosztem innych, którzy potem nie mogą się na takie mieszkanie doczekać

- mówi wójt.

Jak wyjaśnia dalej, nie ma reguły oczekiwania na mieszkanie - może to być 2-3 miesiące albo kilkanaście lat. Wszystko zależy od sytuacji danej rodziny i od tego, czy nie ma kogoś bardziej potrzebującego. Gmina dokładnie sprawdza poszczególne wnioski.

Mieszkanie od gminy: zadłużenie w rodzinie

Ważnym czynnikiem w kontekście oceny przez komisję mieszkaniową może mieć występujące w rodzinie zadłużenie mieszkania, nawet przez rodziców czy dziadków. - Ponieważ widzimy bardzo często, że tego typu postawy dziedziczy się z pokolenia na pokolenie - wyjaśnia wójt. Dodaje natomiast, że w przypadku rodziny Piechowiaków kluczowym problemem jest to, że gmina nie dysponuje tak dużym mieszkaniem.

- Nam dużo nie potrzeba. Najważniejsze dla nas, aby dzieci miały warunki do normalnego dzieciństwa i odrabiania lekcji. Dlatego wystarczyłyby 3 pokoje, aby Alan z Antosiem mieli osobny pokój, a dziewczynki swój

- opowiada pani Ania.

Eksmisja w trakcie pandemii COVID-19

Adwokat Krzysztof Szczepański zwraca uwagę, że rodzina Piechowiaków nie musi zostać bez dachu na głową, bo przed eksmisją z mieszkania chroni ją kilka przepisów. Tłumaczy, że jeśli nie ma gdzie się wyprowadzić, pomimo że wypowiedzenie najmu zostało złożone zgodnie z prawem, to po pierwsze od listopada do marca obejmuje ich okres ochronny przed eksmisją.

- Po drugie zgodnie z bieżącą sytuacją epidemiczną nie można wykonywać eksmisji z lokali mieszkalnych w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19

- wyjaśnia adwokat.

- Po trzecie w związku z sytuacją rodziny, powinna ona dostać mieszkanie socjalne od gminy. Jeśli fizycznie gmina nie może im w tym momencie zapewnić odpowiedniego lokum, to do momentu, aż tego nie zrobi, rodzina zabezpieczona jest przed natychmiastową eksmisją. W wyroku eksmisyjnym sąd musi przyznać rodzinie lokal socjalny

- dodaje.

Wskazuje też, że w świetle obecnego prawa w najgorszym położeniu są właściciele mieszkań, bo, jak tłumaczy, wynajmujący może nawet pozwać najemców do sądu i wygrać, ale sąd wstrzyma eksmisję do czasu złożenia oferty lokalu socjalnego przez gminę. W przypadku gdyby rodzina nie przyjęłaby tego lokum, dopiero wówczas komornik ją eksmituje.

Natomiast, jak zapewniła nas rodzina Piechowiaków oraz właściciel mieszkania, obie strony chcą się porozumieć polubownie. Właściciel mieszkania, który nie miał problemów z najmującymi, jest gotowy przedłużyć o kilka miesięcy najem do momentu, aż rodzina nie znajdzie lub nie dostanie nowego domu od gminy.

Pani Ania ma żal do gminy Czerwonak, że nikt z pracowników nie podpowiedział o możliwościach prawnych, o których powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu" adwokat Krzysztof Szczepański. Taka wiedza z pewnością oszczędziłaby jej rodzinie wiele stresu. A tymczasem gmina Czerwonak chwali się w mediach społecznościowych, że w rankingu Rzeczpospolitej została najlepszą gminą w Wielkopolsce.

Najdłuższa nazwa miejscowości na świecie składa się z aż 188 znaków i jej wymówienie zajmuje aż 15 sekund. Co ciekawe, chodzi o pełną nazwę Bangkoku, czyli stolicy Tajlandii, która brzmi: "Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit". Nazwy polskich miejscowości nie są aż tak długie, ale i tak robią wrażenie - najdłuższa z nich liczy 40 znaków. Zobacz najdłuższe nazwy miejscowości w Polsce ------>

Najdłuższe nazwy miejscowości w Polsce. Najdłuższa ma aż 40 znaków!

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski