18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koźmin Wlkp: Albin Batycki w Londynie, czyli niesamowita historia tenisisty na wózku

Radosław Patroniak
Albin Batyckia od 17 lat gra w tenisa i to na takim poziomie, że pod koniec sierpnia będzie reprezentował Polskę po raz trzeci na paraolimpiadzie.
Albin Batyckia od 17 lat gra w tenisa i to na takim poziomie, że pod koniec sierpnia będzie reprezentował Polskę po raz trzeci na paraolimpiadzie. archiwum
51-letni Albin Batycki mieszka w Koźminie Wlkp., kocha sport i na pewno nie narzeka na brak zajęć. Jest bowiem prezesem Integracyjnego Klubu Sportowego Spartakus i radnym powiatu krotoszyńskiego. Od 30 lat porusza się na wózku (ma uszkodzony rdzeń kręgowy), a od 17. gra w tenisa i to na takim poziomie, że pod koniec sierpnia będzie reprezentował Polskę po raz trzeci na paraolimpiadzie.

- Czy czegoś w życiu żałuję? Chyba tylko tego, że zacząłem tak późno grać. W świat tenisa wkroczyłem dopiero w wieku 31 lat. Teraz muszę walczyć z zawodnikami o 20 lat młodszymi, w dodatku również z takim, którzy nie posługują się wózkiem. Tego, co zobaczyłem nikt mi jednak nie odbierze. Byłem w Australii, Nowej Zelandii, RPA, Brazylii, Kanadzie. Zwiedziłem kawał świata. Gdyby nie moja pasja nie zostałbym też wyróżniony ogólnopolskim tytułem "Człowiek bez barier" - tłumaczył nam jeden z czterech reprezentantów Polski na zawodach paraolimpijskich w tenisie.

Batycki w koszulce z orzełkiem występował już w Atenach (2004) i Pekinie (2008).
- W Pekinie przeszedłem jedną rundę i trafiłem na turniejową "piątkę", w Atenach od razu musiałem grać z "czwórką" i cieszyłem się tylko z tego, że nasz mecz zaplanowano na korcie centralnym. Teraz moim celem będzie dojście do III rundy. Dużo będzie zależeć od losowania, ale obiecuję, że tanio skóry nie sprzedam - opowiadał jeden z 48. najlepszych tenisistów
niepełnosprawnych na świecie.

Niepełnosprawny stał się w ułamku sekundy.

Jego przygoda z białym sportem zaczęła się od wyjazdu obóz rehabilitacyjny w okolice Leszna.
- Ktoś powiedział, że pojedziemy grać w tenisa. Myślałem, że chodzi o tenisa stołowego. A tym czasem wyszedłem przed ośrodek i patrzę, a koledzy wkładają do samochodu rakiety tenisowe. Nie było odwrotu. Wróciłem do domu i zacząłem się sprawą interesować. Wtedy tenis na wózkach dopiero raczkował. Rok później, w 1997 r. przyjechałem na swoje pierwsze zawody do Sierosławia koło Poznania. Zająłem trzecie miejsce i muszę przyznać, że był to dla mnie kolejny zastrzyk motywacji do uprawiania tego sportu. Minął rok, a ja znów miałem powody do satysfakcji, bo przy okazji kursu księgowości w Konstancie złapałem pierwszy kontakt z kadrą. Następnie pojechałem na MP w Drzonkowie i zająłem pierwsze miejsce w deblu - wspominał Batycki.

Niepełnosprawny stał się w ułamku sekundy.
- Po maturze spotkało mnie to, co wciąż jest plagą naszego kraju. Jechałem motorem i przede mną wyjechał z drogi podporządkowanej ciągnik z nietrzeźwym kierowcą. Miałem już żonę i dziecko. Nie byłem w najlepszym stanie psychicznym, ale jednym z tych elementów, które podniosły mnie na duchu był właśnie sport - tłumaczył prezes IKS Spartakus.

Według niego gra na korcie to nie tylko okazja do sprawdzania umiejętności z rywalami.
- Trenuję tak intensywnie, trzy razy w tygodniu pod okiem Roberta Rędzikowskiego, że od lat nie jeżdżę na obozy rehabilitacyjne. Latem tych zajęć jest nawet więcej, tym bardziej, że w Koźminie nie mamy krytego kortu i tułamy się po różnych halach. Dlatego zazwyczaj w lepszej formie jestem w połowie roku. Tenis poza tym hartuje, uodparnia w trudnych momentach i kształtuje charakter człowieka. Oczywiście jak ktoś chce w niego grać, a nie ma predyspozycji, to zawsze sugeruję przekwalifikowanie, bo inne dyscypliny też są piękne - dodał Batycki.

Droga do Londynu nie była usłana różami

Jego droga do Londynu, do którego wyjedzie 25 sierpnia na swoje trzecie, nie była usłana różami.
- U nas o wszystkim decyduje ranking. Na koniec maja musiałem się znaleźć wśród najlepszych 48. zawodników. Teraz jestem 59. w rankingu światowym, ale wiadomo, że kwalifikacji olimpijskiej nikt mi już nie odbierze. Droga do Londynu nie była usłana różami. Wiosną miałem pięć startów. Najpierw pojechałem, dzięki wsparciu grupy ubezpieczeniowej Aviva, na cykl turniejów do USA. Niestety nie miałem szczęścia w losowaniu i za każdym razem trafiałem w I rundzie na graczy rozstawionych z nr 1 lub 2. Punktów musiałem więc szukać w następnych turniejach - w Moskwie i Sankt Petersburg. Oba wygrałem i odnotowałem awans w rankingu. Paszport olimpijski miałem w tym momencie już w kieszeni - podkreślił nasz paraolimpijczyk.

O specyfice gry na wózkach Batycki mógłby opowiadać godzinami.
- Technika jest podobna do tego, co robi Agnieszka Radwańska. Sposób poruszania po korcie jest jednak zupełnie inny. Różnica polega też na technice uderzeń. Złe ustawienie do piłki na wózku niweczy całe zagranie. Dlatego tak dużo czasu trzeba poświęcić na właściwe przemieszczanie się po korcie - przekonywał Batycki.

Jego zdaniem polscy gracze nie mają już kompleksów wobec zagranicznych kolegów.
- Na początku strasznie ustępowaliśmy innym graczom, ale trudno się dziwić, skoro ja miałem wózek od osoby startującej w tańcach towarzyskich. Od kilku lat jest już jednak pełne sprzętowe zawodowstwo. Wiadomo jednak, że sam wózek punktów nikt nie przyznaje. Bardzo liczę na to, że z Londynu wrócę z podniesioną głową, bo następnej okazji na start w igrzyskach mogę już nie mieć - zauważył tenisista z Koźmina Wlkp.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski